Tysiące osób wzięło udział w piątek w Sofii w protestach, zorganizowanych przez dwie największe centrale związkowe w Bułgarii KNSB oraz Podkrepa. Demonstranci zebrali się przez parlamentem z żądaniem podwyżek płac. Ruch w centrum stolicy był praktycznie paraliżowany.

Hasłem wiecu było "Podniesienie dochodów i zachowanie miejsc pracy". Protestujący podkreślali konieczność natychmiastowych podwyżek płac i świadczeń socjalnych na tle inflacji, wynoszącej według oficjalnych danych 18,7 proc., a realnie już sięgającej 40 proc.
Domagali się podwyżki płac o 13 proc. zarówno w budżetówce, jak i w dziedzinie prywatnego biznesu, która do końca roku zrekompensowałaby w pewnym stopniu inflację. Według związków płaca minimalna powinna wzrosnąć z 710 lewów (355 euro) do 850 lewów (425 euro).

Ważnym żądaniem protestujących było przedstawienie w parlamencie projektu budżetu za 2023 r. Obecny tymczasowy rząd premiera Gyłyba Donewa podkreśla, że powinien tego dokonać przyszły stały gabinet, wybrany przez parlament. Negocjacje między siedmioma wybranymi 2 października parlamentarnymi siłami jednak stoją w miejscu i na porozumienie o nowym rządzie na razie nie ma co liczyć. To wstrzymuje wiele inicjatyw tymczasowego rządu.
Silne niezadowolenie uczestników wiecu spowodował zakaz filmowania protestu z drona. Zdaniem demonstrantów uniemożliwiło to pokazanie skali protestu.
Związki zawodowe podały, że piątkowe protesty były przygotowaniem do strajku generalnego, którego data jednak jeszcze nie jest ustalona.



KOMENTARZE (0)