W pierwszym miesiącu obowiązywania ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele sprzedaż małych sklepów wzrosła niemal o 25 proc. Na ustawie wprowadzonej dzięki Solidarności korzystają nie tylko pracownicy najemni handlu, ale również właściciele małych osiedlowych sklepików, którzy od lat są wypierani z rynku przez wielkie sieci handlowe - argumentują związkowcy.
- DlaHandlu.pl
- •8 maj 2018 22:03

W pierwszym miesiącu obowiązywania ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele sprzedaż małych sklepów wzrosła niemal o 25 proc. Na ustawie wprowadzonej dzięki Solidarności korzystają nie tylko pracownicy najemni handlu, ale również właściciele małych osiedlowych sklepików, którzy od lat są wypierani z rynku przez wielkie sieci handlowe - argumentują związkowcy.
Jak wynika z danych Centrum Monitorowania Rynku opublikowanych przez Polską Izbę Handlu, całkowita wartość sprzedaży niedużych sklepów wzrosła w marcu o 23 proc. w porównaniu do lutego. W ujęciu rocznym obroty tego typu placówek handlowych wzrosły w marcu o niespełna 9 proc. Klienci wydali w nich 16 proc. więcej pieniędzy niż w marcu 2017 roku.
Na lepsze wyniki małych sklepów w marcu wpływ miały zakupy związane ze świętami wielkanocnymi. Ale nie tylko. Związkowcy upatrują tu również wpływu ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele. – Właściciele małych sklepów często odrabiali w święta wolne od pracy straty z kilku tygodni. Podobny efekt dla drobnego handlu będzie miała ustawa o wolnych niedzielach – uważa Alfred Bujara, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ Solidarność.
Handlowa Solidarność już w trakcie zbierania podpisów pod obywatelskim projektem ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele zwracała uwagę, że jej beneficjentami oprócz pracowników handlu będą właśnie drobni sklepikarze. – Wchodzeniu na nasz rynek zachodnich sieci handlowych w latach 90-tych ubiegłego wieku nie towarzyszyły żadne regulacje prawne cywilizujące ten proces i chroniące rodzimych przedsiębiorców. Zagraniczne marki nie tylko korzystały z różnego rodzaju preferencji podatkowych, ale również bardzo szybko podporządkowały sobie polskich producentów żywności, z jednej strony narzucając im ceny na granicy opłacalności, a z drugiej wydłużając terminy płatności za zamówione towary. W ten sposób bardzo często zagraniczne sieci rozwijały się i otwierały nowe sklepy za pieniądze polskich producentów. Sytuacja, w której zachodnie podmioty są tak bardzo uprzywilejowane kosztem rodzimej branży, nie ma zbyt wiele wspólnego ani z wolnym rynkiem, ani z uczciwą konkurencją. Ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele jest pierwszym krokiem do wyrównania szans konkurencyjnych – mówi Alfred Bujara.


KOMENTARZE (1)