Rada Dialogu Społecznego zaczyna w coraz większym stopniu przypominać Komisję Trójstronną – taką tezę stawia Henryka Bochniarz, prezydent Konfederacji Lewiatan, pełniąca zarazem funkcję wiceprzewodniczącej Rady Dialogu Społecznego. I nie jest to bynajmniej porównanie korzystne dla Rady.
- Autor:Michał Wroński
- •3 paź 2018 19:08

- Mam wrażenie, iż wracamy do złych wzorców poprzedniczki (tj. Komisji Trójstronnej – przyp. red.). Dialog staje się coraz bardziej formalny, a relacje coraz mniej partnerskie. Patrząc zaś na demonstracje, które odbywały się ostatnio, to mam wrażenie, że znowu wracamy do systemu kryterium ulicznego, a nie do tego, żeby problemy rozwiązywać w rozmowie między pracodawcami, pracownikami, administracją rządową i lokalną – stwierdziła Henryka Bochniarz podczas debaty „Rola Dialogu Społecznego w kształtowaniu rzeczywistości społeczno-gospodarczej województw Polski Wschodniej”, która odbyła się 3 października w trakcie Wschodniego Kongresu Gospodarczego 2018 w Białymstoku.
- Ja nie boję się, że następują jakieś akcje protestacyjne Rada ma tworzyć klimat do współpracy, mając na uwadze interes każdej ze strony. Strona związkowa nie zgodziła się jednak na zawieszania prawa do strajków, one są naturalną częścią demokracji – replikuje Henryk Nakonieczny, członek Prezydium Komisji Krajowej, NSZZ „Solidarność“.
Henryka Bochniarz ma zastrzeżenia jednak nie tylko do postawy związków zawodowych. Wytyka też, że strona rządowa nie traktuje posiedzeń Rady poważnie, wysyła na nie – jak to określiła – „piąty garnitur” urzędników, którzy nie mają możliwości podjęcia żadnych decyzji, co sprawia, że posiedzenia nie przynoszą konkretnych ustaleń.
- Mamy poczucie marnowanego czasu – oceniła w imieniu środowiska pracodawców Henryka Bochniarz.


KOMENTARZE (0)