Zapowiadany przez dwa związki zawodowe na 1 maja strajk w LOT będzie nielegalny - podkreślił na konferencji prasowej prezes LOT Rafał Milczarski. Zapewnił, że spółka zrobi wszystko, by pomóc pasażerom, jeśli do protestu dojdzie.

- W czwartek (26 kwietnia) Monika Żelazik, przewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego poinformowała, że pracownicy LOT zdecydowali o wszczęciu strajku generalnego 1 maja.
- Pytana, jak długo będzie trwał protest - wyjaśniła, że nie będzie miał on ograniczenia czasowego.
- "Będziemy protestować, dopóki nie zostaną spełnione oczekiwania pracowników" - dodała.
"Jest to dla nas bardzo smutny dzień" - skomentował prezes zapowiedź strajku.
Według władz LOT zapowiadany strajk będzie nielegalny. Wskazują one, że na sześć związków zawodowych będących w sporze zbiorowym z firmą, decyzję o proteście podjęły tylko dwa.
"Namawianie pracowników do wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu jest nawoływaniem do wzięcia udziału w nielegalnym strajku ze wszystkimi tego konsekwencjami" - dodał dyrektor Biura Komunikacji Korporacyjnej LOT Adrian Kubicki.
"Jako zarząd i pracownicy LOT dołożymy wszelkich starań, żeby do tej nielegalnej akcji strajkowej nie doszło. W razie gdyby doszło do strajku, dołożymy największych starań, żeby to nie miało konsekwencji dla naszych operacji lotniczych, aby podróże naszych pasażerów przebiegały w niezakłócony sposób" - powiedział Milczarski.
Prezes poinformował, że w kwestii strajku, LOT skierował wniosek do sądu pracy w Warszawie o udzielenie zabezpieczenia, poprzez zakazanie pozwanym związkom zawodowym ogłoszenia oraz przeprowadzenia strajku.
Milczarski dodał, że niezależnie od zapowiadanego przez związki protestu (Związek Zawodowy Personelu Pokładowego i Lotniczego oraz Związek Zawodowy Pilotów Komunikacyjnych), spółka powołała sztab kryzysowy, którego zadaniem będzie zaplanowanie obsady lotów przewoźnika na 1 maja. Jednocześnie przyznał, że na razie LOT jeszcze nie wie, ile lotów może być "zagrożonych".
"Będziemy rozmawiać z załogami, zaplanowanymi na ten dzień, tłumaczyć sytuację, że to jest (protest - red.) niezasadne" - zapowiedział prezes LOT.
Milczarski odniósł się też do treści pytania w referendum strajkowym i ocenił, że budzi ono wątpliwości prawne. Wskazał, że związki zawodowe pytają się pracowników, czy są oni za przeprowadzeniem akcji strajkowej, powołując się na brak uregulowania przez LOT zasad wynagradzania pracowników. Chodzi o wypowiedziany przez spółkę regulamin z 2010 roku.

KOMENTARZE (0)