Pracownicy lunaparku Disneya w USA poszli głosować ws. podwyżki. Związki zawodowe apelowały, żeby głosować na "nie", bo propozycja firmy ma być niesatysfakcjonująca.

• Referendum miało miejsce we wtorek (19 grudnia). W środę trwało liczenie głosów.
• Głosowana podwyżka dotyczy pracujących fizycznie, którym płaci się około 10 dolarów za godzinę.
• Kryzys między związkami a Disneyem ws. płac trwa już ponad pół roku.
Wyniki takiego głosowania wydają się dość łatwe do przewidzenia. Nietypowe pytanie zadano we wtorek (19 grudnia) pracownikom Disneya w Orange County w USA. Pracownicy poszli wyrazić demokratycznie zdanie na wezwanie związków zawodowych, a odpowiadali na pytanie o podwyżki proponowane przez firmę.
Urny rozmieszczono przy wejściach do Disneylandu, który jest pierwszym wielkim parkiem rozrywki, jaki powstał w XX wieku pod marką amerykańskiej wytwórni.
Co może jeszcze bardziej dziwić, to nawoływanie związków zawodowych do głosowania na "nie".
- Część związkowców uważa, że Disney obiecanymi podwyżkami chce tylko zyskać na czasie - pisał lokalny amerykański portal internetowy wftv.com. Portal przekonuje, że podwyżka nie jest dostateczna, by rozwiązać problemy finansowe części załogi lunaparku.
Wzrost płac ma wynosić od 6 do 10 proc., będzie zależny od stanowiska i ma być rozłożony na dwa lata.

Główne zastrzeżenia płacowe dotyczą nisko wykwalifikowanych pracowników, którzy pracują w lunaparku w Orange County. Płace im świadczone mają być za niskie, by utrzymać rodzinę. Tym pracownikom płacono 10 dolarów za godzinę.
Trzy związki zawodowe, które zorganizowały głosowanie we wtorek, reprezentują 75 proc. załogi parku. Organizacje te liczą, że wynik głosowania, które w środę nie był jeszcze znany, zmusi pracodawcę do rozważenia bardziej kompromisowych propozycji.


KOMENTARZE (0)