Ponad 200 pracowników samorządu pikietowało przed szczecińskim magistratem.

• Związkowcy z NSZZ Solidarność domagali się m.in. podwyżek wynagrodzeń dla pracowników podległych prezydentowi Szczecina, średnio po 200 zł na osobę.
• Związkowcy chcieli wcześniej podwyższenia miesięcznych wynagrodzeń każdemu pracownikowi o 700 zł.
• Prezydent Szczecina Piotr Krzystek zdecydował, że w przypadku części pracowników podwyżka będzie wynosiła 110 zł brutto, a dla innych 200 zł brutto.
Protestujący przed Urzędem Miasta mieli ze sobą flagi Solidarności oraz transparenty z napisami m.in. "Dość biedy, dość nędzy", "Ciężka praca - niska płaca", "Bibliotekarze nie nędzarze", "Biblioteki nie doceniasz, w imbecyla się zamieniasz".
"Nie zgadzamy się z trybem dialogu, jaki prowadzi prezydent, kiedy nie dochodzi do porozumienia między stroną społeczną a miastem" - powiedział zgromadzonym przed magistratem przewodniczący zachodniopomorskiej Solidarności Mieczysław Jurek.
"Chcemy 200 zł brutto podwyżki płac od 1 września dla każdego pracowników samorządu, a także aby w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej zwiększono zatrudnienie o 50 osób, co przewiduje ustawa o pomocy społecznej" - dodał Jurek. Jak wyjaśniali związkowcy, zbyt mało pracowników socjalnych w MOPR oznacza, że ci, którzy są zatrudnieni, są przeciążeni obowiązkami. Pikietujący domagali się także niezwłocznego podjęcia negocjacji ponadzakładowego układu zbiorowego.
Związkowcy chcieli wcześniej podwyższenia miesięcznych wynagrodzeń każdemu pracownikowi o 700 zł. Prezydent Szczecina Piotr Krzystek zdecydował, że w przypadku części pracowników podwyżka będzie wynosiła 110 zł brutto, a dla innych 200 zł brutto. Według protestujących, prezydent w ten sposób chciał podzielić pracowników szczecińskiego samorządu.
"To pierwszy etap naszego protestu - dotyczy on pracowników sfery budżetowej Szczecina. Drugim etapem będzie protest pracowników miejskich spółek, gdzie też nie ma realizacji postulatów. Pracownicy zajezdni autobusowych i tramwajowych domagają się podwyżek wynagrodzeń dwa razy po 200 zł dla wszystkich" - wyjaśnił Jurek. "Następnym etapem braku dialogu jest zmiana władzy. Będziemy się do tego przygotowywać nie jako pracownicy, ale jako wyborcy" - zaznaczył.

KOMENTARZE (0)