Trzeci dzień trwa strajk pielęgniarek w szpitalu klinicznym nr 4 w Lublinie, które domagają się podwyżek płac. Prowadzone 11 lipca rozmowy pielęgniarek z dyrekcją szpitala nie przyniosły porozumienia. Mają być kontynuowane 12 lipca.
Według dyrekcji z powodu strajku na oddziałach szpitalnych w środę nieobecnych jest 125 pielęgniarek, które powinny pracować. Natomiast 67 pielęgniarek jest na zwolnieniach lekarskich. W szpitalu zatrudnionych jest ok. 1,2 tys. pielęgniarek.
Ministerstwo Zdrowia i NFZ z Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Pielęgniarek i Położnych oraz Naczelną Radą Pielęgniarek i Położnych podpisali we wtorek w Warszawie porozumienie dotyczące warunków zatrudnienia pielęgniarek, które przewiduje m.in. włączanie do pensji zasadniczej dotychczasowego dodatku tzw. zembalowego, czyli stopniowych podwyżek o 400 zł wypłacanych w kolejnych czterech latach do 2019 r. do pensji podstawowej.
Pielęgniarki w Lublinie domagają się wyższych podwyżek i oczekują, że dyrekcja znajdzie na to potrzebne środki w budżecie szpitala. Chcą one od 1 lipca włączenia tzw. zembalowego do wynagrodzenia zasadniczego, a od lipca 2019 r. wzrostu wynagrodzenia zasadniczego o 500 zł ze środków pracodawcy i kolejnego wzrostu o 500 zł w 2020 r. także ze środków pracodawcy.
Dyrekcja szpitala proponuje natomiast włączenie od 1 lipca 856 zł do wynagrodzenia zasadniczego dotychczasowego dodatku tzw. zembalowego, z czego 190 zł już zostało włączone.
Według pielęgniarek te dodatki i tak im się należą, a włączenie ich do pensji zasadniczej spowoduje realnie tylko niewielki wzrost płac. Ronek powiedziała, że dyrekcja proponuje tylko "przesuwanie środków", które pielęgniarki już mają zagwarantowane z NFZ.
- Dyrekcja nie chce ani złotówki dać pielęgniarkom do wynagrodzenia zasadniczego ze swoich środków. (…) Pracodawca nic nie proponuje od siebie, proponuje nam tylko przesuwanie naszych środków z tabelki do tabelki, z kieszeni lewej do prawej, a pochodne (wyliczane na podstawie płacy zasadniczej), które nam wyliczył pracodawca, po tym przesunięciu, to będą średnio ponad 200 zł, pod warunkiem, że będzie pielęgniarka pracować w godzinach nadliczbowych. Jeśli nie będzie pracować w godzinach nadliczbowych, to dostanie 40 zł, 30 zł, a może nawet tego nie - powiedziała Ronek.
Zaznaczyła, że pielęgniarki czują się zastraszane, że zbyt mała obsada pielęgniarek na oddziałach powoduje zagrożenie dla pacjentów.
- To jest nieprawda, bo pacjenci na oddziałach są zaopiekowani. To jest odwoływanie się do naszych sumień, że pielęgniarka to powinna być cały czas w pracy i nic nie oczekiwać - powiedziała Ronek.
- Dyrekcja pozbawiła nas kompletnie godności tej sytuacji. Czujemy się jak te zbite psy - dodała.
Radca prawny SPSK4 Kamil Golema powiedział dziennikarzom, że dyrekcja nie zmienia swego stanowiska w sprawie podwyżek, a zaproponowane włączenie 856 zł do pensji zasadniczej wiąże się ze zwiększaniem wydatków szpitala na pochodne od tego wynagrodzenia.
- To nie jest przekładanie pieniędzy z kieszeni do kieszeni, tylko to spowoduje, że szpital ze środków własnych będzie musiał dołożyć około 4,5 mln zł. To nie jest tak, że my te pieniądze mamy na koncie czy na lokacie. Te 4,5 mln zł będzie kosztem zobowiązań wymagalnych, powiększania zadłużenia na działalność bieżącą - powiedział.
Golema dodał, że nie ma zgody podmiotu tworzącego szpital, którym jest Uniwersytet Medyczny w Lublinie, na dalsze zadłużanie szpitala. Wcześniej władze uniwersytetu informowały, że SPSK4 notuje straty finansowe - 15 mln zł, a jego zobowiązania wymagalne sięgają 9 mln zł.
Golema powiedział, że podpisanie porozumienia z pielęgniarkami dyrekcja warunkuje zakończeniem akcji protestacyjnej lub jej zawieszeniem "do czasu wprowadzenia rozwiązań systemowych".
Podkreślił, że dyrekcja szpitala czeka na rozporządzenia ministra zdrowia dotyczące podpisanego we wtorek w Warszawie porozumienia.
- Taki jest plan. Nie mamy jeszcze aktu prawnego, który by to regulował, a niestety doświadczenia nasze pokazują, że to nie zawsze wygląda tak idealnie - powiedział.
Jak podkreślił, dyrekcji trudno składać obietnice o dołączeniu czegokolwiek ze środków własnych, których nie ma i na które nie może wziąć kredytu.
- My mamy bardzo ograniczone możliwości planistyczne. W tej chwili mamy kontrakt z NFZ do września tego roku i tyle wiemy. Jak to będzie wyglądało w przyszłych latach, nie wiemy. Może się tak stać, również ze względu na akcję strajkową, że w przyszłym roku kontrakt będzie mniejszy. Nie wiemy, czy będziemy mieli więcej czy mniej, a oczekuje się od nas obietnic, że wydamy więcej - tłumaczył Golema.
Kolejne rozmowy protestujących pielęgniarek z dyrekcją SPSK4 zaplanowano na 12 lipca.
Podwyżek płac domagają się pielęgniarki także w innych szpitalach uniwersyteckich w Lublinie. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pielęgniarki i położne chcą podwyżki o 1,5 tys. zł do uposażenia zasadniczego. Natomiast w Samodzielnym Publicznym Szpital Klinicznym nr 1 związek zawodowy pielęgniarek i położnych domaga się podwyżek wynagrodzenia zasadniczego w wysokości zależnej od stażu: dla pielęgniarek o najniższym stażu do 5 lat miałby ono wynosić co najmniej 3 tys. zł brutto, natomiast pielęgniarek ze stażem najwyższym - powyżej 35 lat - 5,8 tys. zł brutto. Dotychczasowe rozmowy związkowców z dyrekcją nie przyniosły porozumienia.
KOMENTARZE (0)