• Nowoczesna Ryszarda Petru chce, aby centrale związków zawodowych finansowały się same. Złożyła w tej sprawie w Sejmie projekt ustawy.
• Zdaniem Marzeny Machałek, posłanki PiS, swoim pomysłem Nowoczesna dowodzi, że nie stoi po stronie ludzi pracy.
• Rząd na pewno nie przyjmie tak idiotycznej ustawy – ocenia Alfred Bujara, przewodniczący handlowej sekcji NSZZ Solidarność.
- Autor:Jolanta Miśków
- •21 sty 2016 0:01

Jeszcze do niedawna liczba projektów ustaw złożonych przez Nowoczesną wynosiła zero. Ale w nowym roku partia się zrehabilitowała i w ubiegłym tygodniu złożyła w Sejmie aż trzy projekty. Jeden z nich dotyczy likwidacji przywilejów związków zawodowych.
- Rząd na pewno nie przyjmie tak idiotycznej ustawy – ocenia Alfred Bujara, przewodniczący Sekretariatu Krajowego Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ Solidarność. – Poza tym, jakie przywileje? Ja żadnych przywilejów nie mam – jeżdżę środkami komunikacji miejskiej, mam nieograniczony czas pracy – mówi.
O jakich ograniczeniach zatem mowa w projekcie ustawy o związkach zawodowych? Posłowie Nowoczesnej chcą przede wszystkim, aby to związki zawodowe, a nie pracodawcy wypłacali pensje związkowcom funkcyjnym, a więc aby to związek zawodowy utrzymywał etaty związkowe.
Ponadto chcą, aby pracodawca miał obowiązek udostępnienia pomieszczenia – o ile takie posiada – tylko na spotkania związkowców, a nie na stałe. Chcą też, aby obowiązek pobierania składek związkowych nie był po stronie pracodawcy – chyba, że zawrze w tej sprawie ze związkowcami odrębne porozumienie.
Jak przekonuje Kamila Gasiuk-Pihowicz, posłanka Nowoczesnej, projekt ustawy jest realizacją obietnic wyborczych, jakie składało ugrupowanie Ryszarda Petru.
- Centrale związkowe są rozpasane, prowadzą własne działalności, mają własny majątek, czego przykładem jest chociażby słynny hotel, w którym wypoczywał pan Piotr Duda, szef Solidarności. Uważamy więc, że centrale byłyby w stanie z powodzeniem same się finansować. Jesteśmy za większą przejrzystością i racjonalizacją, która będzie przeciwdziałała nieprawidłowościom – mówi w rozmowie z PulsemHR.pl Gasiuk-Pihowicz.
Cel - mniejsze uzwiązkowienie?
Według danych GUS przytaczanych przez Nowoczesną, w 2014 r. spośród 19,5 tys. zarejestrowanych związków zawodowych, aktywną działalność prowadziło 12,9 tys. organizacji. Jedynie 2 tys. z nich nie wchodziło w skład organizacji międzyzakładowych. Do związków należało 1,6 mln osób, co stanowi 5 proc. dorosłych Polaków, 11 proc. wszystkich zatrudnionych i 17 proc. zatrudnionych na podstawie umowy o pracę. Czy zatem zmiany proponowane przez Nowoczesną mają na celu ograniczyć struktury związkowe?
- Jeżeli ludzie w dalszym ciągu będą chcieli bronić swoich interesów, to nie powinno to mieć dla nich znaczenia. Poza tym nie chcemy uderzać w sens istnienia związków, ponieważ doceniamy ich rolę – mówi posłanka Nowoczesnej.


KOMENTARZE (2)