Górnictwo musi się wreszcie dostosować do realiów gospodarki rynkowej, a nie nadal tkwić jedną nogą w poprzednim systemie - podkreśla w rozmowie z portalem wnp.pl prof. Andrzej Barczak z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

Zdaniem profesora, przed laty, kiedy górnictwo zarabiało dzięki dobrej koniunkturze i wysokim cenom węgla, przejadano pieniądze. - Było też tak, że zaraz związki upominały się o podwyżki płac. Teraz wydaje się, że powoli do związkowców trafia, iż należy myśleć o tym, jak zabezpieczyć się na przyszłość. Żeby przetrzymać dekoniunkturę, gdyby ona nadeszła - twierdzi,
Zauważa, że górnicze związki nie są już tak roszczeniowe, jak przed laty. - I to dobrze. Zobaczymy, jak przebiegać będą negocjacje nad nowymi zakładowymi układami zbiorowymi pracy w Polskiej Grupie Górniczej i Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Wiele zależeć tu będzie od podejścia związkowców. Ważna będzie poprawa organizacji pracy oraz inwestycje. Jeżeli przykładowo górnicy tracą dwie godziny na dotarcie do miejsca pracy, to trudno w ogóle mówić o jakiejś efektywności - mówi.
Przyznaje, że kwestia wynagrodzeń górników, a dokładnie kwestia tego, jak znacząca ma być część ruchoma górniczych wynagrodzeń, będzie tematem wywołującym duże emocje.
- . Mając na uwadze negocjowanie nowych układów zbiorowych trzeba zaznaczyć, że nie można w górnictwie płacić tylko za to, że przychodzi się do pracy. Górnictwo musi się wreszcie dostosować do realiów gospodarki rynkowej, a nie nadal tkwić jedną nogą w poprzednim systemie - dodaje.
Czytaj więcej tutaj.



KOMENTARZE (0)