Zespołowi do spraw budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych Rady Dialogu Społecznego nie udało się dojść do porozumienia w sprawie wynagradzania pracowników budżetówki. Fiasko rozmów oznacza groźbę zorganizowania protestów przez związki zawodowe.

- Czwartkowe dyskusje dotyczyły między innymi kształtu przyszłorocznego budżetu. To od ustaleń jego dotyczących zależy czy jesienią pracownicy administracji rządowej i samorządowej, nauczyciele i pielęgniarki wyjdą na ulice domagać się podwyżek.
- - Wzrost wynagrodzeń jest zbyt mały. Nie widzę szans na porozumienie - mówi Henryk Nakonieczny, członek prezydium Komisji Krajowej NSZZ Solidarność.
- Przedstawiciele Forum Związków Zawodowych wskazali, że resort finansów nie uwzględniając w swych wyliczeniach płac pracowników sfery budżetowej i oraz mikroprzedsiębiorstw, zawyża prognozy gospodarcze.
- Związkowcy przestrzegają: jeśli nie uda się dojść do porozumienia, zorganizują akcje protestacyjne służb publicznych. Pierwsza - NSZZ Policjantów - rozpoczyna się już 10 lipca.
Rząd przyjął, że podstawą do opracowania przyszłorocznego budżetu będzie wzrost PKB w 2019 r. o 3,8 proc. oraz inflacja w wysokości 2,3 proc. Założono w związku z tym, że fundusz płac w budżetówce wzrośnie o 2,3 proc. Jednak automatycznej podwyżki wynagrodzeń na takim poziomie, o jaki postulują związki zawodowe nie będzie.
- Dlaczego pracownicy budżetówki są dyskryminowani płacowo? - dopytywali się w trakcie dyskusji przedstawiciele NSZZ Solidarności. Podkreślali, że wynagrodzenia w budżetówce są nadmiernie zróżnicowane. A głosu związkowców nie uwzględniania się w dyskusji prowadzonej na ten temat.
- Wzrost wynagrodzeń jest zbyt mały. Nie widzę szans na porozumienie - stwierdził Henryk Nakonieczny z komisji Krajowej NSZZ Solidarność.
Krytycznie o efektach czwartkowych rozmów wypowiada się również Dorota Gardias, przewodnicząca Forum Związków Zawodowych, które negatywnie zaopiniowało rządowe założenia budżetu państwa na rok 2019.
- Złamana została fundamentalna zasada dialogu społecznego: Rada Ministrów z góry wiedziała, że wskaźniki wzrostów opisane w budżecie są nienegocjowalne. Według nas przyjęte założenia są zbyt konserwatywne i nie idą w parze z narracją rządu, wedle której wzrost PKB jest rekordowy a wszelkie wskaźniki gospodarcze rosną.


KOMENTARZE (0)