Dla nas najważniejsze jest utrzymanie miejsc pracy - mówi w rozmowie z portalem WNP.PL Piotr Duda, przewodniczący Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”. Komentując przyjętą przez Radę Ministrów "Politykę energetyczną państwa do 2040 roku" zaznacza, że w przypadku zachowania miejsc pracy na Śląsku potrzebna jest ewolucja - nie rewolucja.
-
- •5 lut 2021 18:00

Przyjęty na początku lutego dokument "Polityka energetyczna państwa do 2040 roku" w jasny sposób określa kroki, jakie w najbliższych latach podejmowane będą w polskiej strategii energetycznej. Zmiany, jakie zapowiada, nie są pozytywna wiadomością dla górników pracujących w śląskich kopalniach.
- Związek Zawodowy „Solidarność” nigdy nie zgodził się i nigdy się nie zgodzi na to, aby w sposób mniej sprawiedliwy cokolwiek działo się w obszarach Śląska czy całej energetyki. Nasze stanowisko jest niezmienne – kopalnie mają funkcjonować do wyczerpania złoża - mówi w rozmowie z portalem WNP.PL Piotr Duda, przewodniczący Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”.
Planowane zmiany mocno mogą uderzyć w rynek pracy na Śląsku. Jak wyjaśniał Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, pod uwagę trzeba brać nie tylko same kopalnie, ale także branże okołogórnicze.
Konsekwencją wygaszania górnictwa dla przedsiębiorstw okołogórniczych w wąskim ujęciu w perspektywie 30 lat będzie przyspieszona likwidacja miejsc pracy. Możliwe są warianty:
● Wariant optymistyczny: 26 667 zlikwidowanych miejsc pracy w ciągu 30 lat transformacji;
● Wariant prawdopodobny: 50 580 zlikwidowanych miejsc pracy w ciągu 30 lat transformacji;
● Wariant pesymistyczny: 75 876 zlikwidowanych miejsc pracy w ciągu 30. lat transformacji.
Jak podkreśla Piotr Duda, niedoprowadzenie do zapaści na Śląsku to priorytet działań związków zawodowych w regionie.
- Dla nas najważniejsze jest utrzymanie miejsc pracy. Musimy działać ewolucyjnie, nie rewolucyjnie - wyjaśnia Duda.
Jak zdradził, na początku przyszłego tygodnia na Śląsk w celu omówienia założeń dokumentu wybiera się minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka. Ma on się spotkać m.in. z przedstawicielami strony społecznej reprezentującej górnictwo.
Przewodniczący Solidarności zapewnia, że związkowcy chcą się włączyć w merytoryczną pracę nad lokalnymi planami sprawiedliwej transformacji, które zapowiedziano w PEP.
– Jesteśmy zdegustowani, że ten dokument nie był z nami konsultowany. Jak zobaczymy, co jest w tej polityce, tak przecież dalekosiężnej, to wtedy będziemy w stanie dokładnie oceniać – deklaruje.
Liczy jednak na to, że dyskutowane odprawy dla odchodzących z górnictwa nadal są aktualne:
– Jestem związkowcem. Każda umowa społeczna, która niesie ze sobą gwarancje, w tym te finansowe, dla zwalnianych pracowników, jest dla mnie miodem na serce. Jestem przekonany, że do tego projektu, który przedstawili koledzy na Śląsku, rząd podejdzie w sposób odpowiedzialny.


KOMENTARZE (5)