W proteście bierze udział ponad 98 proc. personelu kabinowego - stewardessy, technicy, sprzątacze. W strajku nie biorą udziału piloci.
Jak powiedział PAP Nuno Fonseca z dyrekcji Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Lotnictwa Cywilnego (SNPVAC), w strajku nie biorą udziału tylko te osoby, które musiały stawić się w pracy w związku z koniecznością zapewnienia tzw. obsługi minimalnej, wymaganej prawem. We wtorek wszystkie lotniska na terenie Portugalii są opustoszałe.
Przedstawiciel organizatora strajku poinformował, że do wczesnych godzin popołudniowych z Lizbony wyleciały zaledwie cztery samoloty linii TAP. Szacuje się, że na innych portugalskich lotniskach do skutku doszły tylko cztery inne rejsy obsługiwane przez tego przewoźnika.
Czytaj też: Czarne chmury nad Lufthansą. Związkowcy sparaliżowali loty
Fonseca wyjaśnił, że realizowane przez TAP połączenia lotnicze między Lizboną a Warszawą nie doszły do skutku we wtorek. "Wznowienie lotów na tej trasie, podobnie jak i na innych obsługiwanych przez TAP, nastąpi dopiero w środę" - dodał przedstawiciel syndykatu.
Lucia Cavaleiro z biura prasowego TAP poinformowała, że przewoźnik od połowy października wiedział o planowanych przez personel kabinowy protestach i zdołał porozumieć się z pasażerami co do zmiany terminu rejsów lub zwrotu kosztów podróży.
"Zdecydowana większość naszych pasażerów nie jest zaskoczona strajkiem, co widać po znikomej liczbie telefonów do naszego biura w sprawie odwołanych połączeń", powiedziała Cavaleiro.
Czytaj też: Załoga portugalskich linii lotniczych TAP żąda podwyżek. Strajkują
Wtorkowy strajk jest ostatnim z protestów prowadzonych od końca października przez personel kabinowy linii lotniczych TAP. Pracownicy domagają się poprawy warunków pracy, w tym m.in. zapewnienia jednego wolnego weekendu w ciągu siedmiu tygodni oraz krótszego dnia pracy dla matek karmiących piersią.
Według władz SNPVAC protesty personelu mają związek z notorycznym łamaniem przez kierownictwo TAP porozumienia, jakie zawarło z pracownikami tej firmy w 2006 roku.
Niezadowoleni z polityki władz spółki TAP są również piloci. Grożą oni przeprowadzeniem protestów w związku ze zwiększaniem przez przewoźnika liczby młodszych kolegów, ich zdaniem, słabo przygotowanych do zawodu.