Sytuacja w brytyjskich fabrykach, należących do BMW może zagrozić produkcji samochodów na Wyspach. Związek zrzeszający 3,5 tys. pracowników chce strajkować przez miesiąc.

• Powodem strajku są zmiany w polityce płacowej niemieckiej firmy motoryzacyjnej.
• Związek chce jasnego przekazu od kierownica i oskarża je, że nie brano pod uwagę interesu pracowników.
• BMW odpowiada, że zmiany w płacach są konieczne, bo wymaga ich rynek i walka z konkurencją.
Związek zawodowy pracowników BMW w Wielkiej Brytanii zapowiedział gotowość do strajku. Biorąc pod uwagę, że strajk ma się zacząć 19 kwietnia a zakończyć 24 maja, skala możliwych strat jest niespotykana. Mają stanąć cztery fabryki w Wielkiej Brytanii, łącznie zatrudniające 8 tysięcy osób.
Sprawa jest wręcz historyczna, bo to pierwszy strajk od kiedy BMW produkuje samochody na Wyspach.
Powodem protestu pracowników są zmiany w płacach oraz uposażeniach emerytalnych dla pracowników.
Strony sporu nie słuchają się wzajemnie
BBC, opisując w czwartek (5 kwietnia), stanowiska związku i firmy akcentowała: - Związek twierdzi, że BMW chce zakończyć reformę płac do 31 maja, co może zmniejszyć uposażenia emerytalne 3,5 tys. pracowników o 160 tys. funtów. To osoby w ostatniej fazie zatrudnienia przed emeryturą. Z drugiej strony BMW zastrzega, że nie można mówić o złej polityce płacowej firmy, bo jej wynagrodzenia są "doskonałe". Motoryzacyjny gigant twierdzi, że broni interesów inwestorów starając się zachować konkurencyjność na trudnym brytyjskim rynku.
Więcej o kulisach negocjacji, które postawiono na ostrzu noża mówił Len McCluskey, sekretarz związku zawodowego pracowników BMW.
- Kierownictwo w Brytanii i w centrum niemieckim w Monachium nie może uwierzyć, że do tego doszło. Związek ostrzegał, ale oni nadal naciskali. Kierownictwo musi wziąć się w garść i zrozumieć, że nie będziemy patrzeć na ich plany finansowe bezczynnie - zapowiedział.
Strajk może odbić się na produkcji w Wielkiej Brytanii takich marek jak Mini, czy prestiżowa, brytyjska marka Rolls-Royce.


KOMENTARZE (0)