- Na wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk przypomniała, że dokładnie rok temu rozpoczął się strajk pracowników w firmie Solaris.
- Organizatorami strajku w zakładach wielkopolskiego producenta pojazdów komunikacji publicznej, spółki Solaris Bus & Coach, były Solidarność i OPZZ "Konfederacja Pracy"; strajkujący domagali się wzrostu wynagrodzenia w wysokości 800 zł brutto dla każdego pracownika.
- Posłanka przekonywała, że ważne jest docenianie takich wydarzeń, jak ubiegłoroczny strajk w Solarisie, ponieważ jego pracownicy walczyli o te same wartości, które stanowiły fundamenty III Rzeczpospolitej.
Dziemianowicz-Bąk podkreślała, że solidarność dwóch działających tam związków zawodowych doprowadziła do tego, że po sześciu tygodniach podpisano porozumienie i wywalczono podwyżki płac i poprawę warunków pracy. Mówiła, że strajk w Solarisie zakończył się sukcesem i dał nadzieję pracownikom innych zakładów na terenie całej Polski, ponieważ pokazał, że wspólna i solidarna walka o swoje prawa ma sens i może zmienić sytuację pracowniczą.
Strajkujący "walczyli o te same wartości, które stanowiły fundamenty III Rzeczpospolitej"
Przekonywała, że ważne jest docenianie takich wydarzeń, jak ubiegłoroczny strajk w Solarisie, ponieważ jego pracownicy walczyli o te same wartości, które stanowiły fundamenty III Rzeczpospolitej.
Dlatego, poinformowała, w pierwszą rocznicę tych wydarzeń politycy ugrupowania składają projekt uchwały Sejmu dla upamiętnienia tego strajku. "Dziś, rok po rozpoczęciu tego strajku, czas na nas - parlamentarzystów i parlamentarzystki - żebyśmy my upomnieli się o prawa pracownicze także na poziomie sejmowej legislacji" - powiedziała. "Dlatego składamy zobowiązanie, że dla Lewicy przed nadchodzącymi wyborami kwestie pracownicze będą priorytetowe" - dodała apelując o poparcie uchwały.
Pracownik ma de facto obowiązek pracy w godzinach nadliczbowych z uwagi na szczególne potrzeby pracodawcy
Lider ubiegłorocznego strajku w Solarisie Wojciech Jasiński mówił, że rocznica tego wydarzenia to doskonała okazja, by ponownie zwrócić uwagę opinii publicznej oraz parlamentarzystów na problemy polskich pracowników. Podkreślał, że w odniesieniu do praw pracowniczych wciąż jest bardzo wiele spraw problemowych, które dotyczą m.in. sposobu, w jaki stosowane jest prawo pracy, łamania praw pracowniczych i związkowych, a także ułomności niektórych przepisów Kodeksu pracy. Wskazał m.in. na artykuł, który de facto nakłada na pracownika obowiązek pracy w godzinach nadliczbowych z uwagi na szczególne potrzeby pracodawcy.
Dodał, że interpretacja tego przepisu jest bardzo szeroka, ponieważ nie zostało skodyfikowane, czym w zasadzie są te szczególne potrzeby. "To powoduje, że przepis ten daje przedsiębiorcy prawo do brutalnego ingerowania w czas wolny pracownika, więc tym samym ograniczanie jego praw obywatelskich i jego wolności" - powiedział. "To pracownik powinien decydować o tym, co zrobić ze swoim wolnym czasem, a nie jego szef" - podkreślał. Zaznaczył, że nie chodzi o ograniczanie pracodawcom możliwości organizowania nadgodzin, jednak wyjaśnił, że głęboki sprzeciw budzi przymus. "Nadgodziny tak, ale nie pod przymusem" - dodał.
Zwracał również uwagę na inne problemy, jakim są wydłużone okresy rozliczeniowe czasu pracy, m.in. kwartalne, półroczne a nawet dwunastomiesięczne. Podkreślał również, że polscy pracownicy nadal należą do najsłabiej zarabiających w UE.
Michał Lewandowski z OPZZ Konfederacji Pracy również mówił o problemach pracowników oraz zaznaczał, że strajk to ostateczność, ponieważ oznacza koniec dialogu na poziomie zakładu pracy. Dlatego apelował o wzmocnienie rady dialogu społecznego.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl
KOMENTARZE (0)