Związki zawodowe działające w hiszpańskim oddziale EasyJet wezwały personel pokładowy do strajku przez dziewięć dni w lipcu. Kością niezgody są płace.

EasyJet i hiszpański związek USO prowadzą rozmowy na temat wynagrodzeń personelu pokładowego od lutego. Jak poinformowali związkowcy, rozmowy "znajdują się w sytuacji impasu". W związku z tym w lipcu związkowcy zarządzili serię 24-godzinnych strajków.
Członkowie związku pracujący z El Prat w Barcelonie, Maladze i Palma de Mallorca zastrajkują w dniach 1-3 lipca, 15-17 lipca i 29-31 lipca.
Zobacz: EasyJet tnie połączenia przez brak ludzi do pracy
Jak mówi cytowany przez BBC Miguel Galan, sekretarz generalny USO w EasyJet Malaga, stewardesy chcą 40 proc. podwyżki swoich wynagrodzeń podstawowych. Dodał, że płace hiszpańskiego personelu pokładowego nie są na równi z ich francuskimi czy niemieckimi odpowiednikami.
Hiszpańska załoga EasyJet otrzymuje podstawową pensję w wysokości 950 euro miesięcznie, co nie obejmuje premii i dodatkowych wynagrodzeń.
Brytyjski przewoźnik poinformował, że płaci personelowi pokładowemu konkurencyjne stawki i jest bardzo rozczarowany wezwaniem do strajku. - Jeżeli akcja protestacyjna będzie kontynuowana, może dojść do zakłóceń w naszym programie lotów do i z Malagi, Palmy i Barcelony w okresie strajku - oznajmił.
20 czerwca władze EasyJet poinformowały o zmniejszeniu liczby połączeń w kluczowym okresie letnim w reakcji na problemy z brakami kadrowymi, z którymi zmaga się wiele lotnisk w Europie.
Redukcja tras jest następstwem zapowiedzi portów lotniczych Gatwick w Londynie i Schiphol w Amsterdamie, które ogłosiły, że tego lata ograniczą liczbę lotów i obsługiwanych pasażerów. EasyJet poinformował jednak, że odwołane zostaną również loty z innych lotnisk w jej siatce połączeń, choć dokładna liczba odwołanych lotów jest jeszcze w trakcie opracowywania.


KOMENTARZE (0)