Pracownicy amerykańskich fabryk General Motors (GM) opowiedzieli się za strajkiem. Koncern rozmawia ze stroną pracowniczą, więc widmo protestu można jeszcze oddalić.

Referendum strajkowe w części amerykańskich fabryk GM zorganizował związek United Auto Staff (UAW). Głosowano w pierwszych dniach września w fabrykach produkujących silniki, w zakładach marki Ford i Chrysler.
Związkowcy opowiedzieli się za strajkiem w potężnej większości 96 proc. Nie podano jednak możliwej daty wstrzymania pracy przez załogi zakładów.
Równolegle trwają rozmowy między UAW a pracodawcą. Mają one zmienić podstawowe kwestie zatrudnienia w koncernie motoryzacyjnym.
Przewodniczący negocjującego związku Gary Jones wystosował do mediów oświadczenie, w którym skomentował uzyskaną zgodę pracowników na strajk. Pisał: - Nikt nie podchodzi do negocjacji bez zabezpieczenia. Zarząd GM ma w rekach naszą przyszłość. Związek popierał jego decyzje w trudnych czasach kryzysu, teraz czas, by zarząd stawił czoła wyzwaniu.
GM zwolniło niedawno około 1000 osób w Ameryce (w zakładach w Lordstown, stan Ohio i Warren, stan Michigan). Szacuje się, że ograniczenie produkcji w tych miejscach pociągnie za sobą kolejne redukcje etatów u podwykonawców.
Tymczasem kierownictwo GM zapowiedziało, że od 2021 r. będzie produkować model Chevy Trailblazer i od 2020 r. model Buick Encore GX w Korei Południowej. Te decyzje oczywiście nie spodobały się amerykańskim pracownikom.


KOMENTARZE (0)