• Trwa akcja protestacyjna w siedzibie Arcelor Mittal w Dąbrowie Górniczej. Przedstawiciele związkowej Solidarności kolejny dzień nie opuszczają budynku zarządu.
• Pracodawca jest oburzony postawą związków, ale deklaruje chęć kontynuowania negocjacji.
• Strajk okupacyjny czy głodówki to rzadkie formy protestu, stosowane nie tylko w przemyśle. Pracodawcy stoją na stanowisku, że to nielegalne formy, które zamiast pomagać, szkodzą pracownikom. Jednak zwykle związkowcy dopinają swojego celu.
W środę (22 marca) nie doszło do podpisania porozumienia płacowego w koncernie hutniczym ArcelorMittal Poland. Co więcej związkowcy, którzy w siedzibie zakładu przebywają od wtorku, nadal tam pozostali.
- W pełnej gotowości oczekujemy na podjęcie rozmów i podpisanie porozumienia. Z naszej strony nic się nie zmienia; nie zamierzamy opuszczać budynku dyrekcji - poinformował w środę wiceprzewodniczący Solidarności w koncernie Lech Majchrzak. Zapowiedział, że jeżeli pracodawca nie zacznie rozmawiać ze stroną związkową, w najbliższych dniach przeprowadzona zostanie kolejna akcja protestacyjna. Poprzednia pikieta odbyła się 9 marca.
Związkowcy pozostali w budynku dyrekcji spółki po wtorkowym spotkaniu z przedstawicielami pracodawcy, podczas którego nie doszło do rozmów płacowych. Nie akceptują propozycji porozumienia przygotowanej przez zarząd. Nie zgodzili się też, aby środowe rozmowy były prowadzone poza siedzibą firmy, co zaproponował pracodawca. Z kolei przedstawiciele spółki wskazują, że to związkowcy - wbrew swoim deklaracjom - nie chcieli w środę kontynuować rozmów.
Związkowcy: okupacja to "spontan"
Decyzja o strajku okupacyjnym czy głodówce, to ostateczne formy protestu podejmowane indywidualnie przez organizacje związkowe w danym zakładzie pracy.
- Każdy taki przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Organizacje związkowe w poszczególnych firmach, zakładach to suwerenne podmioty i to one decydują o formie czy przebiegu protestu. W ogóle w Polsce toczonych jest stosunkowo mało sporów zbiorowych, a z doświadczenia mogę powiedzieć, że okupacja czy ostrzejsza forma - głodówka, to rzadkość, wyjątkowa sytuacja– mówi Marek Lewandowski, rzecznik prasowy Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. Jak podkreśla, to raczej „spontan” gdy sytuacja podczas negocjacji wymyka się spod kontroli.
- Zwykle akcje protestacyjne tak nie przebiegają, ale czasem rozmowy do niczego nie prowadzą i okupacja czy głodówka są takim aktem desperacji, ale też forma nacisku – przyznaje Lewandowski.
Jego zdaniem to nigdy nie jest łatwa decyzja, by osoby protestujące nie wróciły do swoich domów, a przypadku głodówek – istnieje zagrożenie dla zdrowia i życia protestujących.
Naciskają w różnych branżach
Lewandowski przypomina protest sprzed roku w Inowrocławskich Kopalniach Soli (IKS) „Solino”.
Wtedy związkowcy protestowali m.in. w siedzibie zarządu spółki. Przez 94 dni trwał tam rotacyjny strajk głodowy. Inicjatorzy akcji protestacyjnej zarzucali pracodawcy brak realizacji porozumień i postanowień pakietu socjalnego, jednostronne i bezprawne wypowiedzenie przez zarząd spółki układu zbiorowego pracy oraz działania mobbingowe. Mimo że zarząd uznał okupację za nielegalną, doszło w końcu do podpisania ostatecznych uzgodnień, m.in. w sprawach pracowniczych i rozwoju IKS.
Głodowy strajk rotacyjny w Inowrocławiu trwał półtora miesiąca (fot.youtube)
W lutym 2015 r okupacje trwały w jastrzębskich kopalniach. Protest okupacyjny odbywał się tylko na powierzchni zakładów - w łaźniach, w warsztatach. Powodem strajku były zapowiedzi wygaszenia wydobycia. Związkowcy domagali się jednak przede wszystkim odwołania prezesa spółki Jarosława Zagórowskiego. Zagórski złożył dymisję warunkując ją powrotem górników do pracy, podpisaniem końcowego porozumienia z zarządem. Przyjęcie przez zarząd JSW dymisji Zagórskiego wywołało ostrą krytykę ze strony polityków. Stefan Niesiołowski z PO stwierdził, że sytuacja, w której znalazł się prezes JSW, stwarza "groźny precedens". - Związkowe pijawki decydują o obsadzie zarządu spółek Skarbu Państwa - skomentował Niesiołowski w Radiu ZET, dodając, że ustępowanie kluczowych osób w firmie pod wpływem "chamstwa i szantażu" byłoby "wielkim błędem".
W grudniu bezterminowy strajk okupacyjny zapowiadali (po referendum strajkowym) związkowcy z działającej w Sosnowcu spółki Gimplast. Tam sama zapowiedź okupacji wystarczyła, by przyspieszyć podwyżki. Z początkiem stycznia podpisano porozumienie, że pensje pracowników w latach 2017-2019 będą wynosiły o 150 zł więcej niż obowiązująca w danym roku płaca minimalna i decyzję o okupacji odowołano. - Pracownicy bardzo ucieszyli się z tego porozumienia. Pokazali determinację i to się opłaciło. Sami przekonali się, że zorganizowanie się i działanie razem przynosi konkretne efekty – mówiła w rozmowie z mediami Izabela Będkowska, przewodnicząca Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ Solidarność Bitron Poland w Sosnowcu, która zasięgiem swojego działania obejmuje również spółkę Gimplast.
Skuteczna okupacja, choć kojarzona głównie z protestami w przemyśle, stosowana jest także w innych branżach, a nawet w administracji publicznej. Celem są zwykle podwyżki lub ochrona miejsc pracy przed likwidacją.
W 2012 r. strajk okupacyjny i głodówkę prowadzili pracownicy Szpitala Specjalistycznego im. dr Józefa Babińskiego w Krakowie. Poprzedziły je oflagowanie budynku, pikieta, a strajk zbiorowy trwał w lecznicy od miesięcy. Pracownicy szpitala początkowo żądali podwyżek, potem także odwołania dyrektor. Z powodu braku komunikacji z załogą zarząd województwa małopolskiego odwołał więc ówczesną dyrektorkę szpitala w efekcie czego związkowcy zawiesili ostre formy protestu.
We wrześniu ubiegłego roku doszło do okupacji budynku Ministerstwa Zdrowia. Przewodnicząca Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ Maria Ochman powiedziała wtedy, że pozostanie kilkuosobowej delegacji NSZZ "Solidarność" w budynku resortu to próba zwrócenia uwagi na wciąż nierozwiązane, mimo zapowiedzi i obietnic zmian, problemy ochrony zdrowia, w tym na brak podwyżek wynagrodzeń wszystkich pracowników zatrudnionych w placówkach ochrony zdrowia. Przypomnijmy, już pod koniec września resort zdrowia przedstawił projekt ustawy zakładającej pierwsze podwyżki od lipca 2017 r. dla pracowników, którzy zarabiają najmniej i uwzględniający sytuację pracowników niemedycznych.
Z kolei w listopadzie ubiegłego roku kilkunastu związkowców okupowało gabinet prezydenta Poznania. Powodem były zakończone fiaskiem negocjacje ws. podwyżek dla pracowników z miejskich jednostek budżetowych, żłobków i instytucji kultury. Okupacja była krótkotrwała, wrócono do negocjacji i udało się zawrzeć ugodę z początkiem grudnia. Na jej podstawie wynagrodzenia zasadnicze dla 9 tys. pracowników poznańskich jednostek budżetowych wzrosły od stycznia br. o 100 złotych i a od lipca planowana jest kolejna podwyżka o 100 złotych. - Trzeci warunek to deklaracja rozmów o podwyżkach w 2018 roku – przekonywał Jarosław Lange, szef wielkopolskiej Solidarności.
Pracodawcy: to nielegalne
Jak już wspominaliśmy przedstawiciele pracodawcy w ArcelorMittal są oburzeni postawą związkowców.
- Jesteśmy oburzeni tak nieodpowiedzialną postawą związków zawodowych, których działanie jest całkowitym zaprzeczeniem składanych przez nich deklaracji. Związkowcy najpierw deklarują chęć podpisania porozumienia płacowego w najkrótszym możliwym czasie, a potem nie przychodzą na rozmowy płacowe - skomentowała dyrektor personalna ArcelorMittal Poland Monika Roznerska.
Czy jednak pracodawcy są bardziej skłonni do szybkiego zakończenia sporu pod naciskiem niemal fizycznej obecności drugiej strony? Okazuje się, że niekoniecznie.
- Strajk okupacyjny jest niezgodny z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych – podkreśla mecenas Monika Gładoch, doradca prezydenta Pracodawców RP. Jak dodaje, zgodnie z art.21 ust. 1. kierownik zakładu pracy nie może być w czasie strajku ograniczony w pełnieniu obowiązków i w wykonywaniu uprawnień w odniesieniu do pracowników niebiorących udziału w strajku.
- Pracodawcy bardzo źle reagują na wszelkie akcje strajkowe, które są bezprawne. Strajk okupacyjny zamiast pomóc pracownikom, jedynie zaostrza konflikt i utrudnia zakończenie sporu – twierdzi Gładoch.
Praktyka pokazuje jednak zupełnie coś innego...
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)