Wszczęcie sprawy karnej przeciwko władzom niezależnego związku zawodowego na Białorusi to sprawa polityczna - ocenił w czwartek politolog Waler Karbalewicz. Przesłuchano już czołowych działaczy związku, a jego księgowy przebywa w areszcie.

• Działacza oskarżono o posiadanie zagranicznego konta bankowego, które miał wykorzystać by się wzbogacić.
• Spraw ma niebezpiecznie polityczny charakter.
-To może być próba neutralizacji struktury potencjalnie będącej jedną z platform konsolidacji opozycji - ocenił Karbalewicz.
W środę Komitet Kontroli Państwowej (KGK) wszczął sprawę karną wobec lidera niezależnego związku zawodowego REP (Przemysłu Radioelektronicznego) Hienadzia Fiadynicza i księgowego tej organizacji Ihara Komlika.
KGK zarzucił im uchylanie się od płacenia podatków. W trakcie kontroli - głosi środowy komunikat tej instytucji - ustalono, że Fiadynicz i Komlik otworzyli w imieniu związku zawodowego konta w bankach zagranicznych, na które stale wpływały duże sumy pieniędzy (chodzi o setki tysięcy dolarów USA), a które mężczyźni mieli wykorzystywać do wzbogacenia się.
Działacze nie uzyskali uprzednio zgody białoruskich władz na otwarcie kont za granicą, co, zdaniem organu kontrolnego, świadczy o tym, że próbowali ukryć fakt uzyskiwania dochodów poza granicami kraju i uniknąć płacenia podatków.
W środę po południu w biurze REP i mieszkaniach trojga działaczy funkcjonariusze departamentu śledztw finansowych KGK przeprowadzili przeszukania, w trakcie których skonfiskowano m.in. dokumenty i dyski twarde. Fiadynicz, Komlik i działaczka Natalia Piczużkina zostali przesłuchani. Według niepotwierdzonych oficjalnie informacji Komlik pozostaje w areszcie.
W środę przeszukano także biura Białoruskiego Niezależnego Związku Zawodowego (BNP) w Soligorsku.
Do KGK w celu "udzielenia wyjaśnień" wezwano Alaksandra Jaroszuka, przewodniczącego Białoruskiego Kongresu Demokratycznych Związków Zawodowych, do którego należą REP i BNP.
Fiadynicz powiedział w czwartek telewizji Biełsat, że w sprawie ma status podejrzanego, został przesłuchany i zobowiązał się pisemnie do nieujawniania informacji o przebiegu śledztwa. Ocenił, że sprawa jest zemstą za działalność i stanowisko (REP) w trakcie wiosennych protestów przeciwko dekretowi nr 3. Lider REP był jednym ze współorganizatorów akcji społecznych przeciwko prezydenckiemu dekretowi nr 3 o walce z pasożytnictwem.

KOMENTARZE (0)