W środę (13 kwietnia) rada nadzorcza Lotosu odwołała ze stanowiska szefa grupy Lotos, Pawła Olechnowicza. Pełniącym obowiązki prezesa został Robert Pietryszyn, od stycznia tego roku szef rady nadzorczej spółki. Kariera 37-latka jest iście błyskotliwa.
Rada nadzorcza zdecydowała o delegowaniu Roberta Pietryszyna do wykonywania czynności prezesa do czasu powołania nowego szefa spółki, a więc nie dłużej niż na trzy miesiące. Co będzie dalej nie wiadomo do końca - niemniej Pietryszyn ma naprawdę dobre notowania w PiS, więc nikt by się nie zdziwił, gdyby został w Lotosie na dłużej.
Robert Pietryszyn ma 37 lat. Skończył prawo na Uniwersytecie Wrocławskim, Master of Business Administration (MBA) oraz Menedżerskie Studia Podyplomowe Zarządzania firmą na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu.
Karierę zawodową rozpoczął jako pełnomocnik zarządu spółki Kronn, gdzie w latach 2002-2004 zajmował się zarządzaniem ryzykiem finansowym – zakup wierzytelności, wykonywał czynności z zakresu reprezentacji (m.in. pozyskanie kilku dużych podmiotów).
Jakub Starzewski, właściciel firmy windykacyjnej Kronn, w której Pietryszyn stawiał pierwsze zawodowe kroki, był bardzo zadowolony z jego pracy. – To był mój najlepszy handlowiec. Ambitny, pracowity, szybko postanowił się dokształcić. Zrobił podyplomowe studia i MBA – chwali w rozmowie z naTemat.pl Pietryszyna jego były szef.
Choć sam Pietryszyn próbuje się dystansować od PiS -"nie byłem członkiem PiS-u. Członkiem młodzieżówki byłem wcześniej, ale swoją działalność w polityce zakończyłem w 2005 roku. Wyleczyłem się z aktywnej polityki" - prawda jest taka, że jest złotym dzieckiem partii oraz przyjacielem i protegowanym jednego z jej byłych liderów - Adama Hofmana, który pożegnał się z partią po wybuchu tzw. afery madryckiej (więcej na ten temat czytaj tutaj).
- Nie będę ukrywał, że Adam Hofman to mój serdeczny przyjaciel. Ale sugestie, jakoby miał stać za moją karierą, że jest kimś w rodzaju mojego patrona, zwyczajnie mnie bawią - powiedział w jednym z wywiadów dla obecny p.o. prezesa Lotosu.
Mimo młodego wieku (jeszcze za poprzednich rządów) PiS, Pietryszyn zasiadał w radach nadzorczych takich firm jak Ruch, PGE Dystrybucja Rzeszów. Pracował także w PKO BP. Z sukcesem kierował również klubem piłkarskim Zagłębie Lubin, zdobył z nim mistrzostwo Polski i de facto wybudował nowy stadion. Wolną rękę w Zagłębiu dał mu wówczas Krzysztof Skóra, prezes KGHM związany z PiS.
W 2011 r. młody menedżer został zaś prezesem spółki Wrocław 2012, którą kierował do 20 stycznia tego roku.
Właśnie po tej dacie kariera Pietryszyna nabrała tempa w dużym "biznesie" skarbu państwa. W styczniu trafił do rady nadzorczej Lotosu, a dwa miesiące później wszedł do zarządu PZU. Od dziś (13 kwietnia) jest p.o. prezesa grupy Lotos.
- Po ponad 10 latach w zarządach wielu firm i spółek Pietryszyn nie jest królikiem z kapelusza, ma za sobą sukcesy, więc powinien dać sobie radę na eksponowanym stanowisku nie gorzej niż Paweł Olechnowicz, jeśli p.o. to tylko wstęp do jego pełnoprawnego prezesowania na Pomorzu. Już kiedy poznałem go w czasach jego prezesury w Zagłębiu Lubin, mimo młodego wieku, był prawdziwym profesjonalistą - mówi Rafał Kerger, redaktor naczelny PulsHR.pl.
Gdzie jednak drwa rąbią tam wióry lecą. Na karierze Pietryszyna są więc także rysy.
Pod koniec 2013 r. "Super Express" donosił o przelewach na łącznie ponad 100 tys. zł, jakie miały trafiać na konto Adama Hofmana od Pietryszyna, a których poseł nie wpisywał do oświadczeń majątkowych. W mediach pojawiły się spekulacje, że te przelewy, to forma "podziękowania" za stanowiska, które dzięki Hofmanowi mógł pełnić Pietryszyn, który przekonywał wówczas, że to są jego prywatne pieniądze, a "sprawa nie ma wymiaru sensacyjnego, jaki próbuje się jej nadać". Ostatecznie prokuratura nie wszczęła śledztwa w tej sprawie.
W oczach niektórych, porażką Pietryszyna w roli menedżera były straty, jakie odnotowała spółka Wrocław 2012. W 2014 r. wrocławski stadion był na 59-milionowym minusie.
- Kiedy w latach 2009-2010 budowano w Polsce stadiony, przyjęto fatalną narrację pt. „stawiamy obiekty, by zarabiać na wydarzeniach sportowych i wielkich koncertach. Przygotowujemy maszynkę do robienia pieniędzy”. Utnijmy ten mit. Nie znam stadionu w Polsce, który na siebie zarabia. Co więcej – sam objechałem wiele europejskich obiektów oraz otrzymałem raport o wszystkich stadionach w Europie i kilku w Stanach Zjednoczonych. Które na siebie zarabiają? Te, na których grają wielkie kluby - tłumaczył w jednej z rozmów Pietryszyn.
Szerokim echem odbiła się również w mediach sprawa, kiedy - wówczas jeszcze szef Zagłębia Lubin - został pomówiony przez jednego z piłkarzy, Manuela Arboledę o rasizm. Czarnoskóry zawodnik miał powiedzieć w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego", że Pietryszyn jest rasistą i dlatego nie pozwala mu być kapitanem. - To totalna bzdura, bo kapitana wybierają zawodnicy. Nawet nie miałem na to wpływu - wyjaśniał Pietryszyn w rozmowie z weszlo.com. Sprawę skierował zresztą do sądu i ją wygrał. Ostatecznie Arboleda oficjalnie przeprosił Pietryszyna, stwierdzając, że rasistą jednak nie jest i zapłacił mu 60 tys. zł, do czego zobowiązał go sąd.
KOMENTARZE (3)