Każda rodzina i jej wartości są inne, dlatego trudno o jeden model sukcesji - tak o sukcesji mówił Adam Mokrysz, prezes grupy Mokate, podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

- Rodzicom udało się zainteresować mnie biznesem od najmłodszych lat. Poznawałem firmę od samego dołu - zaczynałem od praktyk wakacyjnych, od pracy fizycznej. Później pracowałem w działach administracyjnych. Zaczęliśmy z żoną pracę od stanowiska referenta. Był to proces wieloletni - budowaliśmy z żoną kompetencje i wiedzę. Zanim objęliśmy stanowiska kierownicze, minęło ok. 5 lat - mówi Adam Mokrysz.
Mokrysz postawił na biznes międzynarodowy – postanowił rozszerzyć działalność na rynkach pozaeuropejskich. Zaczął budować firmę – poniekąd na nowo – w krajach arabskich i azjatyckich.
- Znaleźliśmy coś, co mogło rozwinąć firmę, jednocześnie nie naruszając tego, co dotychczas zbudowano. Było to bezpieczne dla firmy i nie wymagało dużych inwestycji. Budowaliśmy wszystko od zera, krok po kroku, ale na solidnych fundamentach – udało nam się pozyskać świetny zespół - komentuje.
Jak tłumaczy prezes Mokate, znikomy procent udanych sukcesji wynika z wielu czynników. Procesowi przekazywania władzy towarzyszą emocje, jest także dominacja czy siła charakteru przodków, którzy sami budowali tą firmę.
- Sukcesja może być udana. Musi być jednak wcześniej przemyślana i przygotowywana. Nie może być też robiona na siłę. Jeśli ktoś nie jest przekonany, to nie powinien iść do biznesu, bo nie będzie szczęśliwy - ocenia Adam Mokrysz.
*Artykuł powstał podczas sesji "Sukcesja i rozwój: firmy rodzinne wobec wyzwań", która odbyła się podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.



KOMENTARZE (0)