- Z raportu EY i Giglike wynika, że w 2025 r. na polskim rynku pracy będzie dwa razy więcej gigerów niż obecnie - szacuje się, że co piąty pracownik będzie należał do tej grupy.
- Na tę zmianę mają wpływ trzy megatrendy, które transformują rynek pracy - platformizacja, demografia i elastyczność.
- Wyzwaniem będzie budowanie modeli biznesowych i modeli pracy tak, aby niezależni eksperci, ceniący sobie elastyczność i świadomie decydujący się na współpracę w oparciu o mniej tradycyjne formy współpracy mieli w nich coraz ważniejsze miejsce.
Gig ekonomia to system pracy, który wyróżniają elastyczne formy zatrudnienia, ale też elastyczność w zakresie sposobu jej wykonywania.
- Słowo „gig” funkcjonuje w języku już od jakiegoś czasu i ma wiele różnych znaczeń. Wcześniejsze konotacje związane były z muzyką. Najnowsze znaczenie odzwierciedla nowy model rynku pracy (gig ekonomia), w którym elastyczni współpracownicy i praca przy wielu projektach w dużej mierze zastępują dotychczasowe stałe zatrudnienie na umowę o pracę u jednego pracodawcy - mówi Tomasz Miłosz, founder & CEO Giglike, platformy biznesowej wspierającej firmy we współpracy z gigerami.
Giger to jednak pojęcie szersze niż freelancer. - Gigerami są właśnie freelancerzy, osoby pracujące tymczasowo, ale także konsultanci, specjaliści, profesjonaliści, samozatrudnieni i niezależni kontraktorzy. Inną, mniej oczywistą grupą są osoby w wieku 40+ ‐ doświadczeni eksperci szukający nowych i bardziej opłacalnych form współpracy - tłumaczy Miłosz.
Będzie ich coraz więcej
Z raportu EY i Giglike wynika, że w 2025 r. na polskim rynku pracy będzie dwa razy więcej gigerów niż obecnie - szacuje się, że co piąty pracownik będzie należał do tej grupy.
- W tej chwili około 36 proc. pracowników w Stanach Zjednoczonych to gigerzy, a do 2027 r. odsetek ten może wzrosnąć nawet do 50 proc. Z kolei pomiędzy 2016 i 2019 r. rynek gigerów w Wielkiej Brytanii podwoił się. Zgodnie z naszymi szacunkami do 2025 r. w Polsce dojdzie do trendu wzrostowego w analogicznej skali – szacuje Tomasz Miłosz.
Zdaniem szefa Giglike na tę zmianę mają wpływ trzy megatrendy, które transformują rynek pracy - platformizacja, demografia i elastyczność.
- Rewolucja technologiczna zmienia dotychczasowe modele biznesowe, ale co ważniejsze, kreuje nowe sektory gospodarki. Dlatego obserwujemy niesłabnący trend platformizacji, dzięki któremu z poziomu aplikacji w każdym miejscu i o każdej porze jesteśmy w stanie zaspokoić nasze potrzeby jako konsumenci. Taki sposób działania, który jest naturalny dla konsumenta, przeniesie się do świata biznesu, wprowadzając nowe modele biznesowe oparte na działaniu z poziomu aplikacji oraz zazwyczaj opartych na modelach subskrypcyjnych - komentuje Miłosz.
Drugi megatrend to demografia. W 2030 roku, czyli już za 8 lat, 75 proc. światowej siły roboczej będzie opierać się na generacji Y i Z (przedstawiciele roczników 1980‐2000).
- Wielu z nich dopiero niedawno weszło na rynek pracy. To osoby, które nie pamiętają czasów bez internetu. Są nastawione na ciągły rozwój i innowacje. Nie boją się zmian, traktują je bardziej jako wyzwanie niż przeszkodę. Podejmują pracę w wielu miejscach, by zdobywać doświadczenie i wykorzystywać je w kolejnej firmie. Bardzo szybko adaptują się do nowych warunków pracy. W komunikacji są bezpośredni, nie są zwolennikami formalizmu. Trudno zainteresować ich czymś dłużej, szczególnie dotyczy to pokolenia Z (osoby urodzone po 1995 roku), które nazywane jest także pokoleniem C, od angielskich słów "connect, communicate, change" - mówi Tomasz Miłosz.
Trzeci megatrend to elastyczność, która opiera się przede wszystkim na ekonomii współdzielenia i rozwiązaniach abonamentowych.
- Ekonomia współdzielenia (ang. sharing economy) zmienia nasze modele konsumpcyjne i biznesowe - już nie kupujemy samochodów za gotówkę, tylko korzystamy z najmu długoterminowego albo wręcz rezygnujemy z zakupu auta w ogóle i korzystamy z pojazdów dostarczanych przez inne firmy (np. taxi, Ubera, car sharingu czy wynajmu krótkoterminowego). Jednocześnie jesteśmy świadkami trendu, który forsuje upraszczanie modeli biznesowych. Dlatego też widzimy znaczny wzrost ofert opartych na abonamencie (subskrypcji) i nikogo już nie dziwi, że za jedną opłatą miesięczną bez ograniczeń słuchamy muzyki (Spotify) lub oglądamy filmy (Netflix). Ten model będzie się rozprzestrzeniał, bo rynek abonamentów w e‐commerce wzrasta o 100 proc. rocznie przez ostatnie 5 lat. Co więcej, obejmie on branże oraz usługi i produkty, które do tej pory oparte były na tradycyjnym modelu biznesowym, np. usługi dla firm czy też rozwiązania dla HR - wyjaśnia szef Giglike.
(Fot. Annie Spratt/Unsplash)
Pandemia kołem napędowym
Nie bez znaczenia jest również pandemia, która zredefiniowała granice środowiska pracy z miejsca na wartości.
- W tradycyjnym modelu szliśmy „do pracy”, byliśmy „w pracy” i wracaliśmy „z pracy”. Praca miała fizyczną granicę przestrzeni i miejsca. W przyszłości granice pracy będą określane przez wartości, które tworzą ludzie. Pracownicy i współpracownicy (w dowolnym miejscu i czasie), którzy będą tworzyć wartości dla klientów wewnętrznych i zewnętrznych, będą „w pracy”. Tę diametralną zmianę sposobu myślenia, która dzieje się w naszych głowach i która jest jednym z najciekawszych aspektów rewolucji rynku pracy, doskonale ilustruje trend dotyczący rosnącego znaczenia gigerów - ocenia Tomasz Miłosz.
Jak zaznacza Miłosz, nie jest to przejściowa moda, ponieważ niedobór i niedopasowanie praconików w wielu branżach są ogromne. Wyzwaniem będzie budowanie modeli biznesowych i modeli pracy, aby niezależni eksperci, ceniący sobie elastyczność i świadomie decydujący się na współpracę w oparciu o mniej tradycyjne formy współpracy, mieli w nich coraz większe miejsce.
– Rynek kandydatów na dane stanowisko nie ogranicza się już tylko do osób mieszkających w miejscowości siedziby pracodawcy, ale tak naprawdę sięgać można po pracowników z całego świata. A skoro tak jest, to idą za tym kolejne możliwości. Lifelong employment (zatrudnienie przez całe życie - przyp. red.) przechodzi do lamusa. Teraz coraz więcej firm pozyskuje konkretne umiejętności do konkretnego projektu. Właściwi ludzie, na właściwym miejscu, robiący właściwe rzeczy, we właściwym czasie (ang. right People, in the right place, doing the right thing at the right time) ‐ to hasło jeszcze długo pozostanie aktualne – tłumaczy Tomasz Miłosz.
Elastyczność czy stabilność?
Gigersi rezygnują z umowy o pracę, która daje poczucie bezpieczeństwa i przywileje na rzecz ryzyka pojawiającego się przy przejściu na elastyczne formy współpracy. Dlaczego decydują się na taki krok? Według Tomasza Miłosza nie bez znaczenia są niezależność, rozwój i doświadczenie, różnorodność oraz satysfakcjonujące dochody.
- Pokolenie milenialsów i generacji Z to osoby, które cenią sobie swobodę, elastyczność i samodzielność w działaniu. Takie podejście do pracy sprawdza się jeszcze bardziej w dzisiejszych czasach, w których pandemia COVID‐19 pokazała, że najbardziej liczą się efekty pracy, a nie miejsce jej wykonywania ‐ w biurze, domu czy w tropikach - mówi szef Giglike.
– Za decyzją o rezygnacji ze standardowych form zatrudniania na rzecz elastycznych przez mniej oczywistą grupę gigerów w wieku 40+ stoją często indywidualne potrzeby i cechy charakteru. Decyzja, w jakiej formie chcemy wykonywać swoją pracę, wynika z indywidualnej sytuacji danej osoby - doświadczeni eksperci szukający nowych i bardziej opłacalnych form współpracy – dodaje.
Eliza Skotnicka, senior manager w zespole people advisory services w dziale doradztwa podatkowego EY Polska zwraca uwagę na inny aspekt – gig economy nie jest dla wszystkich. Choć ten model współpracy jest coraz bardziej popularny, to nie wyprze on wciąż powszechnie stosowanej tradycyjnej umowy o pracę.
– Tak jak podkreślaliśmy w naszym raporcie EY i Giglike, „GIG on. Nowy ład na rynku pracy”, to dodatkowa możliwość dla firm i osób, które chcą z nimi współpracować. W Polsce najczęściej gig economy realizowana jest w ramach działalności gospodarczej. Oczywiście działanie w takim modelu wiąże się z pewnymi wyzwaniami czy ryzykami, takimi jak np. wypełnianie dodatkowych obowiązków związanych chociażby z zakładaniem działalności gospodarczej czy stałe poszukiwanie potencjalnych klientów oraz dbanie o ciągłość prowadzenia biznesu – mówi Eliza Skotnicka.
– Odnosząc to do tradycyjnej umowy o pracę, trzeba podkreślić, że na pewno przywilejami tego rozwiązania są m.in. stabilność, zagwarantowane prawo do urlopu wypoczynkowego czy bonusy dla pracowników. Choć te lub podobne świadczenia - zgodnie z zasadą swobody umów - można także ustalić w ramach umowy opartej na modelu B2B – dodaje przedstawicielka EY.
Gigersi rezygnują z umowy o pracę, która daje poczucie bezpieczeństwa i przywileje, na rzecz ryzyka pojawiającego się przy przejściu na elastyczne formy współpracy (Fot. Shutterstock)
Perspektywa pracodawców
Jak zauważa Eliza Skotnicka, coraz częściej firmy poszukują osób z konkretnymi kompetencjami do realizacji krótkoterminowych zadań czy dłuższych projektów. Z wielu powodów to dla nich dużo korzystniejsze rozwiązanie niż zawieranie umowy o pracę.
– Przede wszystkim mają możliwość szybkiego uzupełniania luki kompetencyjnej tak, by niezwłocznie odpowiedzieć na potrzeby rynku, klientów. Na nowego pracownika często trzeba poczekać nawet 3 miesiące (okres wypowiedzenia u poprzedniego pracodawcy). Dodatkowo włączenie osób spoza organizacji stwarza okazję do wymiany wiedzy i praktyk. I nie sposób nie wspomnieć o oszczędnościach finansowych; dzięki takiemu modelowi współpracy firmy nie blokują swoich budżetów na koszty związane zazwyczaj z długoterminową umową o pracę – komentuje Skotnicka.
Przedstawicielka EY podkreśla, że w jej ocenie teza, iż model współpracy oparty na B2B to dla firmy niższe całościowe koszty, jest błędna.
- Rzeczywiście, gdyby porównać wyłącznie dwie takie same kwoty otrzymywane na rękę, to koszt obciążeń pracodawcy w przypadku zatrudniania pracownika okazałby się wyższy. Często zdarza się jednak, że osoby na B2B otrzymują znacznie wyższe wynagrodzenie za swoje usługi niż osoba zatrudniona na umowę o pracę w tej samej firmie. W efekcie, z punktu widzenia firmy, mamy do czynienia ze zbliżonymi kosztami, zaś dla kontraktora formuła B2B przekłada się na comiesięczne wyższe wynagrodzenie na rękę. Trzeba jednak pamiętać że może on być zmuszony do ponoszenia kosztów, dodatkowych wydatków. A na pewno ponosi większe ryzyko biznesowe - komentuje Skotnicka.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (1)