-
- •8 lis 2019 6:00
Fabryka TPV składa w Polsce telewizory marki Philips. O koordynacji tak wielkiego zakładu i o wyzwaniach polskiego rynku pracy PulsHR.pl rozmawia z Franzem Jursą, dyrektorem zarządzającym fabryki w Gorzowie Wielkopolskim.

- Franz Jursa jest przekonany, że sukces, jaki od 2008 r. udało się osiągnąć w Gorzowie, zawdzięcza odpowiedniej kadrze.
- Fabryka składa obecnie pełną gamę telewizorów marki Philips dystrybuowanych na Europę.
- Dyrektor mówi także o rosnących wymaganiach Ukraińców, których zatrudnia od kilku lat, czy o scenariuszu spowolnienia gospodarczego.
Jak współpracuje się z tak rozpoznawalną marką jak Philips?
Franz Jursa, dyrektor zarządzający fabryką TPV w Gorzowie Wielkopolskim: - Co odróżnia markę klasy A od marki klasy B czy C? B i C minimalizują koszty. Różnicę buduje dążenie do jakości. Nasza fabryka jest blisko rynku niemieckiego. To najlepszy weryfikator. Jeśli zadowolisz Niemca, zadowolisz wszystkich klientów w Europie. Dlatego walczymy o jakość dla naszego kontrahenta, jakim jest Philips.
Tak złożony organizm, jak fabryka TPV, wymaga - jak sam pan stwierdza - "ludzi na właściwym miejscu". Jak oceniacie polski rynek pracy? Jak szukacie zwłaszcza liderów zespołów?
- Staramy się zapewnić sobie kadrę choćby przez współpracę z uczelniami wyższymi w Polsce. Współpracujemy z uczelniami w Szczecinie i Poznaniu.
Czytaj też: To ich będą poszukiwać pracodawcy. Rynek rozkwita
Nauczyłem się przez 10 lat pracy w Polsce korzystać z łowców talentów. Nie zawsze rekrutacja kończyła się ofertą pracy po pierwszej rozmowie. Na kluczowe stanowiska przeprowadzamy długie poszukiwania z wieloma kandydatami. Pięć, sześć osób to norma. Zawężamy grono do trzech osób, które ponownie zapraszamy na rozmowę.
Jak wygląda natomiast rynek pracy operatorów, osób montujących u was telewizory?
- Polski rynek pracy przez 5 lat bardzo się zmienił. O tym nie muszę przekonywać. W przeszłości przychodzili do nas operatorzy, których przysposobiliśmy do pracy na linii montażowej. Po miesiącach ich pracy bywało, że zmieniali stanowisko w naszej fabryce. Postępowało to dość powoli. Teraz? Zdarza się, że pracownik sprawdzi oferty pracy na telefonie komórkowym i... 50 lub 100 zł różnicy zmienia jego miejsce pracy. To pracownicy, których nazywam skoczkami.


KOMENTARZE (5)