Dlaczego w projekcie ustawy o delegowaniu pracowników znalazła się poprawka wyłączająca inwestycje publiczne z reguły wydatkowej i jaki jest prawdziwy stan finansów publicznych - pytali w środę w Sejmie posłowie opozycji. Po drugim czytaniu projekt został ponownie skierowany do Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.

- W Sejmie odbyło się drugie czytanie przygotowanego przez resort rodziny projektu nowelizacji ustawy w sprawie pracowników delegowanych.
- Ma on wdrożyć do polskiego prawa dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z 28 czerwca 2018 r.
- Dotyczy delegowania przez firmy zagraniczne pracowników do Polski.
Dyrektywa oznacza, że pracownik delegowany na terytorium RP ma mieć zapewnione wszystkie składniki wynagrodzenia, nie tylko płacę minimalną. Po okresie delegowania (skróconym do 12 miesięcy z możliwością przedłużenia o kolejne 6) będzie on objęty polskim prawem. Podobne przepisy mają przyjąć inne kraje unijne w stosunku do pracowników delegowanych m.in. z Polski.
We wtorek podczas komisji polityki społecznej i rodziny do projektu wniesiono m.in. poprawkę zmieniającą czas wejścia ustawy z 30 lipca 2020 r. na termin 14 dni po ogłoszeniu ustawy. Wprowadzono też poprawkę wyłączającą w przyszłym roku inwestycje publiczne ze stabilizującej reguły wydatkowej, która ma chronić państwo przed nadmiernym wzrostem wydatków.
Jak mówił Piotr Borys (KO), we wtorek zamiast pracować nad wdrożeniem unijnej dyrektywy komisja zajmowała się kryzysem finansów publicznych. "Tylnymi drzwiami wprowadzacie demontaż finansów publicznych. Państwo chcecie ukryć zadłużenie finansów publicznych w ustawie o delegowaniu" - zaznaczył.
Czytaj też: Delegowanie pracowników będzie trudniejsze
Wyraził zdziwienie, że o poprawce nic nie wiedziała komisja finansów publicznych, jednocześnie zapowiadając, że KO będzie żądać pilnego zwołania posiedzenia tej komisji. Poinformował, że składa wniosek o wykreślenie artykułu dotyczącego reguły wydatkowej.
O to, jaki będzie koszt tej poprawki, pytała Agnieszka Ścigaj (PSL-Kukiz15). "Jeżeli wyłączymy wydatki inwestycyjne, nie dowiemy się, jaki jest deficyt. Tworzymy kreatywną księgowość. Jak można wydać kilkadziesiąt miliardów złotych na inwestycje i nie powiedzieć obywatelom, ile kosztowały, tylko powiedzieć, że ich tak naprawdę nie ma. Są to długi, które będą spłacać następne pokolenia, przez które nigdy nie będą zarabiać tak jak pracownicy na zachodzie" - oceniła.
W podobnym tonie wypowiadała się Izabela Leszczyna (KO): "W tym projekcie minister finansów wprowadza zmianę w ustawie o finansach publicznych, która pozwala w przyszłym roku wydawać ile chcą, jak chcą i de facto na co chcą. Wszystkie wydatki majątkowe są wyjęte ze stabilizującej reguły wydatkowej. To po coście trzy tygodnie przyszli do komisji finansów z nowelą tej reguły, skoro po trzech tygodniach uważacie, że mało tego, że wydatki COVID-owe są poza regułą - co rozumieliśmy - to jeszcze wszystko chcecie wydawać poza kontrolą" - mówiła.

KOMENTARZE (0)