• Zdaniem rządu spod zakazu handlu w niedzielę powinni być wyłączeni m.in. operatorzy pocztowi oraz wszystkie podmioty uczestniczące w żegludze śródlądowej.
• Rząd twierdzi także, że należałoby wyłączyć spod zakazu wszystkie obiekty handlowe znajdujące się na terenie punktów obsługi pasażerów, tj. lotnisk, portów morskich, dworców kolejowych i autobusowych.
• Rząd uważa, że ograniczenie handlu wzmocni więzi społeczne, szczególnie rodzinne.
• Czy zmiana spowoduje zwolnienia? Alfred Bujara, przewodniczący handlowej Solidarności twierdzi, że nie, ponieważ niedobory kadrowe w tej branży sięgają ok. 20 proc.
Zgodnie z obywatelską propozycją, zakaz handlu w niedziele miałby dotyczyć większości placówek handlowych, z odstępstwami. Handel mógłby odbywać się jedynie w dwie kolejne niedziele poprzedzające święta Bożego Narodzenia, w ostatnią niedzielę przed Wielkanocą, w ostatnią niedzielę stycznia, czerwca, sierpnia oraz w pierwszą niedzielę lipca. W wigilię Bożego Narodzenia (chyba, że przypada w niedzielę) oraz w Wielką Sobotę "handel oraz wykonywanie innych czynności sprzedażowych" mógłby się odbywać do godz. 14. Projekt przewiduje też odpowiedzialność karną za złamanie zakazu handlu - chodzi tu o grzywnę, karę ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Zdaniem rządu, ograniczenie handlu w niedziele jest ważnym społecznie zagadnieniem. Może prowadzić do wzmocnienia więzi społecznych, szczególnie rodzinnych. Jak przypomina rząd, wśród osób zatrudnionych w handlu szczególnie dużo jest kobiet-matek, a niedziela to często najbardziej dogodny moment (mając na uwadze obowiązki szkolne) na spędzenie czasu z dziećmi i rodziną. Rząd zauważa, że w Niemczech, Austrii, Francji, Wielkiej Brytanii, Norwegii, Szwajcarii, Belgii, Grecji i Danii istnieje całkowity zakaz handlu w niedziele lub jest on ograniczony w zależności od regionu, pory roku czy wielkości sklepu.
"Projektowana ustawa wykracza jednak znacznie poza powszechne rozumienie tego zjawiska, które w odbiorze społecznym kojarzone jest głównie z wykonywaniem pracy w niedziele w dużych placówkach handlowych przez osoby mające status pracownika. Istotne jest więc rozważenie, na ile słuszne, uzasadnione ekonomicznie i społecznie, a także oczekiwane przez obywateli jest przyjęcie bardzo szerokich rozwiązań dotyczących zakazu niedzielnego handlu" - twierdzi rząd.
W ocenie rządu, ingerencja ustawodawcy w zasady funkcjonowania placówek handlowych powinna zmierzać do pogodzenia interesów różnych środowisk, przedstawiających z jednej strony argumenty natury ekonomicznej - przemawiające za jak najmniejszą zmianą obecnych zasad swobodnego prowadzenia działalności gospodarczej, z drugiej zaś - podkreślające kulturowe i światopoglądowe aspekty niedzieli wolnej od pracy.
Rząd podkreśla, że istotne jest także, aby nowe przepisy były jasne i nie budziły wątpliwości interpretacyjnych. "Powinny one zatem jasno określać zasadę, a także w sposób przejrzysty wyjątki od niej. Zbyt skomplikowane formułowanie licznych wyjątków od zakazu handlu w niedziele, jak również dopuszczenie takiego handlu w określonych przypadkach, np. za zgodą zatrudnionego - może stanowić źródło konfliktów i sporów. Nie będzie to sprzyjać procesowi akceptacji społecznej dla tak istotnych rozwiązań prawnych" - czytamy w komuniakcie.
Przykładowo - w opinii rządu - spod zakazu handlu w niedzielę powinni być wyłączeni m.in. operatorzy pocztowi oraz wszystkie podmioty uczestniczące w żegludze śródlądowej, a także takie gałęzie gospodarki morskiej jak rybactwo śródlądowe, rybołówstwo morskie, czy przetwórstwo produktów rybnych (przede wszystkim centra pierwszej sprzedaży ryb).
Zdaniem rządu, zbyt szeroko zdefiniowane jest pojęcie "centrum logistyczne". Jego konsekwencją może być np. wstrzymanie pracy portu morskiego. Niezrozumiałe jest także pozbawianie pasażerów podróżujących np. pociągami możliwości zakupu posiłku w przypadku, gdy podróż przypada w niedzielę. Spod zakazu handlu należałoby więc wyłączyć wszystkie obiekty handlowe znajdujące się na terenie punktów obsługi pasażerów, tj. lotnisk, portów morskich, dworców kolejowych i autobusowych, bez względu na ich powierzchnię handlową.
Rząd dostrzega także m.in. negatywne skutki społeczne objęcia ustawą takich placówek jak zakłady pogrzebowe i kwiaciarnie. Istnieją również niejasności odnośnie zakupów online w niedziele. Projektowane przepisy powinny być tak przeredagowane, aby wprost i całkowicie wyłączały handel w internecie spod wprowadzanego zakazu. Ponadto, przewidziane w projekcie sankcje należy uznać za nadmiernie surowe w stosunku do dobra, jakie ma podlegać ochronie.
W ocenie rządu, podczas dalszych prac legislacyjnych w Sejmie warto rozważyć ewentualne etapowe wprowadzanie proponowanych zmian. Umożliwiłoby to bieżącą analizę skutków społecznych i ekonomicznych nowych rozwiązań.
UE odchodzi od zakazu
Tylko w dziewięciu z 28 państw Unii Europejskiej obowiązują znaczące ograniczenia dotyczące handlu w niedziele i święta. W pozostałych 19 przez cały tydzień zakupy można robić niemal bez limitów.
Zakupy w niedzielę praktycznie bez ograniczeń, zarówno w małych, jak i dużych sklepach można robić w Bułgarii, Chorwacji, Cyprze, Czechach, Danii, Estonii, Finlandii, Hiszpanii, Irlandii, Litwie, Łotwie, Malcie, Polsce, Portugalii, Rumunii, Słowacji, Słowenii, Szwecji, Włoszech i Wielkiej Brytanii.
Niemal całkowity zakaz handlu w niedzielę i święta obowiązuje w Niemczech, Austrii. Częściowe restrykcje mają Belgia, Francja, Grecja, Holandia, Luksemburg, Holandia i Węgry.
W Niemczech i Austrii istnieje tzw. Sonntagsruhe, czyli "niedzielna cisza". Oznacza to, że w niedziele i święta zamknięte są wszystkie sklepy; działać mogą tylko stacje benzynowe i sklepiki na dworcach kolejowych oraz położone w sąsiedztwie atrakcji turystycznych. W praktyce doszło do tego, że dworce i stacje benzynowe pełnią rolę głównych źródeł zaopatrzenia w produkty spożywcze w dni wolne.
W Holandii sprawy niedzielnego handlu regulują przepisy lokalne. W gminach położonych głównie w tzw. holenderskim pasie biblijnym (centrum kraju, gdzie rządzą protestanccy konserwatyści), handel w niedzielę jest zakazany. W innych rejonach kraju nie ma ograniczeń.
W Belgii w niedziele i święta mogą być otwarte tylko małe sklepy. Przepisy stanowią, że piekarnie w tych dniach mogą pracować od 7 do 12, a sklepy mięsne - od 8 do 12.
W Luksemburgu duże sklepy mogą być otwarte tylko w pierwszą niedzielę miesiąca od godz. 14 do godz. 18.
Ograniczenia w niedzielnym handlu obowiązują również we Francji. Hipermarkety w ogóle nie mogą się w tym dniu otwierać, a supermarkety w dużych miastach lub regionach turystycznych pracują tylko od 9 rano do 13 pod warunkiem, że prowadzą dział spożywczy.
W Grecji w niedziele i święta otwarte są tylko małe sklepy. Duże markety mogą prowadzić handel w siedem wybranych niedziel w roku. Trwają jednak przymiarki do liberalizacji tych zasad, a w 10 regionach kraju realizowany jest program pilotażowy, oceniający skutki handlu bez ograniczeń przez siedem dni w tygodniu.
W Szwecji niedzielne restrykcje dotyczą tylko sklepów monopolowych; w niedzielę nie można sprzedawać alkoholu.
W Wielkiej Brytanii - w Anglii, Walii i Irlandii Północnej - w niedzielę i święta wielkie markety spożywcze mogą być otwarte tylko przez kilka godzin. Te ograniczenia nie dotyczą Szkocji.
Od 9 marca 2015 roku na Węgrzech w niedzielę mogą pracować tylko sklepy rodzinne (a więc właściciel lub jego najbliżsi) o powierzchni do 200 m kw. Wyjątkiem jest okres przed Bożym Narodzeniem, kiedy sieć handlowa może prowadzić handel bez ograniczeń. Większe sklepy mogą też wybrać jedną niedzielę w roku, w którą będą otwarte.
Choć w Chorwacji i Włoszech nie obowiązują żadne zakazy, sklepy spożywcze zazwyczaj pozostają zamknięte w niedziele, ewentualnie otwierają się na kilka godzin po południu.
Również w Hiszpanii nie ma zakazu handlu w niedzielę, sprawę regulują jednak władze lokalne i określają handlowy kalendarz. Zgodnie z nim sklepy zazwyczaj są otwarte w pierwszą niedzielę miesiąca oraz niedziele poprzedzające święta.
Będą zwolnienia?
Alfred Bujara, przewodniczący handlowej Solidarności zaznaczył, że ograniczenie handlu w niedziele nie będzie oznaczało zwolnień pracowników sieci handlowych, ponieważ niedobory kadrowe w tej branży sięgają ok. 20 proc.
- Brakuje pracowników w handlu. 8 lat kryzysu spowodowało, że pracodawcy zaniżyli koszty osobowe. Dzisiaj jeden pracownik wykonuje czynności, które wcześniej należały do obowiązków trzech osób - dodał Bujara.
Związkowiec zaprzeczył też informacjom jakoby ograniczenie handlu w niedziele miało spowodować spadek obrotów sieci handlowych. W ocenie Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej wzrosną one o ok. 5 proc., ponieważ ludzie będą robili zakupy na zapas.
Jednak według szacunków Polskiej Rady Centrów Handlowych zakaz handlu w niedziele może oznaczać konieczność zwolnienia od 20 do 40 tys. pracowników. Duże zagraniczne sieci handlowe również przewidują spadek obrotów związany z zakazem niedzielnej sprzedaży i co za tym idzie - zwolnienia.
- Zagrożonych jest nawet 30 tys. osób. Studenci, którym zależy na elastycznych godzinach pracy, prawdopodobnie będą szukać nowych ofert w branży call center i gastronomii - mówi w rozmowie z InfoWire.pl Joanna Kozarzewska, business unit manager z firmy HRK.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)