Rynek reklamy jest jednym z najważniejszych kół zamachowych gospodarki. Ograniczenie reklamy zmniejszy konsumpcję, która i tak jest na poziomie najniższym od lat.
Chodzi o projekt ustawy o dodatkowych przychodach Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz utworzeniu Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów. Zakłada on, że uzyskanie dodatkowych środków, tzw. składki reklamowej (w projekcie nie nazwano nowej daniny podatkiem) od reklamy w internecie oraz mediach tradycyjnych. Pieniądze te mają posłużyć zapobieganiu długofalowym zdrowotnym, gospodarczym i społecznym skutkom pandemii COVID-19.
Wpływy mają wzmocnić finanse Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz nowego funduszu celowego, służącego dofinansowaniu projektów związanych z przemianami w przestrzeni cyfrowej, kulturą i dziedzictwem narodowym.
Pomysł wywołał falę oburzenia wśród przedstawicieli mediów. Część z nich zdecydowała się na udział w proteście. Przez 24 godziny zamiast bieżących informacji i codziennych programów, emitują informacje na temat proponowanego rozwiązania.
Stanowisko w tej sprawie zajęła również Rada Przedsiębiorczości, która wyraziła stanowczy protest wobec projektu rządowego, który zakłada dodatkowe opodatkowanie przychodów z reklam.
- Ostrzegamy, że wejście w życie projektu w obecnym kształcie będzie miało dalece negatywne skutki dla całej gospodarki i zamiast zakładanych dodatkowych przychodów, przyniesie wielomiliardowe straty - podkreślają jej przedstawiciele. W stanowisku Rada napisała, że w gospodarce rynkowej znana powszechnie jest prawdziwość twierdzenia, że reklama jest dźwignią handlu.
- Rynek reklamy jest jednym z najważniejszych kół zamachowych gospodarki. Ograniczenie reklamy zmniejszy konsumpcję, która i tak jest na poziomie najniższym od lat. A konsumpcja bezpośrednio wpływa na kondycję PKB. Według wyliczeń Deloitte dla World Federation of Advertisers w UE każda złotówka wydana na reklamę przekłada się na 7 złotych wzrostu PKB - podają przedstawiciele Rady.
W ich opinii planowane obciążenia podatkowe dotkną zatem wszystkich przedsiębiorców,
a w konsekwencji również obywateli.
- Wprowadzenie takich obciążeń w środku roku podatkowego, wbrew ustalonym od lat zasadom – a ponadto w czasie, w którym pandemia wciąż dławi gospodarkę – będzie miało efekt odwrotny do zamierzonego. Wyliczenia Ministerstwa Finansów, według których dodatkowe opodatkowanie przychodów reklamowych miałoby w 2022 roku przynieść ok. 800 mln złotych są błędne, gdyż nie uwzględniają negatywnych skutków proponowanych rozwiązań w postaci obniżki PKB. Straty na podatku VAT, PIT i CIT wielokrotnie przewyższą planowane wpływy z nowego podatku i mogą osiągnąć poziom 6 miliardów złotych. Polski rząd postanawia nałożyć na obywateli kolejne podatki i ograniczyć dopływ tlenu do gospodarki, gdy jednocześnie kraje sąsiadujące z Polską wprowadzają rozwiązania pozytywnie oddziałujące na gospodarkę. Niemcy obniżają VAT, a Czesi radykalnie zmniejszają podatek dochodowy - wyliczają przedsiębiorcy.
Niezrozumiałe rozgraniczenie
Jak dodają, rząd twierdzi, że jest to podatek na gigantów cyfrowych, ale nad takim podatkiem pracuje aktualnie Unia Europejska i OECD, a założenia nowego rządowego projektu nakładają na reklamę w internecie jedynie 5 proc. podatku, podczas gdy media tradycyjne zapłacą przynajmniej dwa razy tyle, czyli 10 proc. lub więcej.
- Całkowicie niezrozumiałe jest rozgraniczenie planowanych stawek podatkowych w zależności od formatu reklamy. Ustawodawca celowo zawyża stawki dla rynku prasy drukowanej, kin i reklamy zewnętrznej w sytuacji, w której czytelnictwo prasy w Polsce należy do najniższych w Europie. Czy w takim razie prawdziwą intencją nowej ustawy nie jest właśnie zamach na niezależne media? W końcu takie działania dotkną przede wszystkim te media, które nie są powiązane ze spółkami skarbu państwa - czytamy w stanowisku.
Ich zdaniem, wątpliwości budzą też zakres i konstrukcja podatku. Nie są one zgodne z prawem Unii Europejskiej, w tym z unijną zasadą swobody przepływu usług, swobody prowadzenia działalności gospodarczej oraz proporcjonalności.
- Podnoszenie podatków w kryzysie nie jest rozwiązywaniem problemów polskiej gospodarki. Za dodatkowe opodatkowanie reklam zapłaci cała gospodarka i konsumenci, a w efekcie budżet państwa. Zapowiadane korzyści finansowe w istocie okażą się stratami – których koszt liczony będzie w ogromnej skali bankructw, rosnącego bezrobocia i spadającej konsumpcji. Jesteśmy za poprawą jakości polskiego systemu ochrony zdrowia, ale w sposób przemyślany i wypracowany wspólnie ze wszystkimi interesariuszami dla dobra polskiego społeczeństwa i polskiej gospodarki - podsumowują przedstawiciele Rady Przedsiębiorczości.
Podpis pod stanowiskiem złożyli szefowie następujących organizacji: Marek Goliszewski -
Business Centre Club, Jan Gogolewski - Związek Rzemiosła Polskiego, Krzysztof Pietraszkiewicz - Związek Banków Polskich, Andrzej Malinowski - Pracodawcy RP, Wojciech Kostrzewa - Polska Rada Biznesu, Maciej Witucki - Konfederacja Lewiatan, Marek Kowalski - Federacja Przedsiębiorców Polskich, Andrzej Arendarski - Krajowa Izba Gospodarcza oraz Jolanta Jaworska - Związek Liderów Sektora Usług Biznesowych.
KOMENTARZE (0)