W lutym 56 proc. pracowników sieci handlowych popierało ustawę ograniczającą sprzedaż w niedziele. Teraz popiera go 71 proc.
W ciągu kilku miesięcy o 15 proc. wzrósł odsetek kasjerów twierdzących, że rząd podjął dobrą dla nich decyzję. Teraz taki pogląd reprezentuje w sumie 71 proc. badanych. Zmniejszył się również krąg niezdecydowanych - z 16 proc. do 7 proc. Ubyło też tych, którzy nie zgadzają się z tym, że zmiana jest pozytywna - z 28 proc. do 22 proc.
Poprzednio 69 proc. kasjerów mających dzieci twierdziło, że decyzja rządu jest dobra. Teraz jest ich aż 77 proc. Ponadto ubyło w tej grupie niezdecydowanych z z 13 proc. do 8 proc., a także osób przeciwnych wprowadzeniu zakazu - z 18 proc. do 14 proc.
- W grupie pracowników, którzy nie mają dzieci, również wzrosło poparcie dla zakazu handlu. W poprzednim badaniu było ponad 37 proc. takich głosów, a w tym - aż 61 proc. Można to wyjaśnić w ten sposób, że wcześniej niektóre osoby nie mogły sobie wyobrazić, dlaczego będzie to dla nich bardziej lub mniej pozytywne zjawisko - tłumaczy Sebastian Starzyński, prezes ABR Sesta. - Ponadto mocno zmniejszył się odsetek niezdecydowanych z około 21 proc. do 4 proc., a także ogół przeciwników ustawy - z prawie 42 proc. do 35 proc.
W największych ośrodkach miejskich wzrosło poparcie dla zakazu handlu - z 52 proc. do blisko 67 proc. Całkowicie zniknęły osoby niezdecydowane. W poprzedniej edycji badania stanowiły one 14 proc. Ci, którzy wcześniej nie mieli wyrobionej opinii, teraz oceniają zmiany pozytywnie.
Z kolei odsetek przeciwników prawie w ogóle się nie zmienił od poprzedniej analizy – 34 do 33 proc. To znaczy, że w większości pozostali przy swoim zdaniu.
Można też stwierdzić, że gotowość do szybkiej zmiany poglądów w dużych miastach już się wyczerpała. Tak więc bez pojawienia się istotnych czynników zewnętrznych, nie należy spodziewać się odwrócenia obecnych trendów.
- Z badania wynika, że w małych i średnich miastach zwiększył się odsetek kasjerów popierających zakaz handlu - z 63 do 73 proc. Zmniejszył się także procent osób bez wyrobionego zdania - z 21 do 10 proc. – zaznacza ekspert platformy TakeTask. - Większość respondentów przekonała się do wolnych niedziel. Choć nieznacznie wzrósł udział przeciwników wprowadzonej zmiany - z 16 proc. do 17 proc. Należy jednak dodać, że ci sami ankietowani bardziej ceniliby sobie rozwiązanie proponowane przez OPZZ, czyli podwyższenie o 2,5 razy stawki godzinowej za pracę w niedziele. Opowiada się za tym 51 proc. badanych, a sprzeciwia - 33 proc.
Ogólnie zwiększył się odsetek ankietowanych przekonanych o tym, że zyskali więcej czasu dla siebie, rodziny i znajomych. Wzrost nastąpił z ponad 66 proc. do przeszło 81 proc. Osób, które nie miały zdania na ten temat, praktycznie już nie ma. W poprzednim badaniu stanowiły blisko 14 proc., teraz - nieco tylko powyżej 1 proc.. Można to wyjaśnić tym, że niektórym trudno było wcześniej ocenić czy rzeczywiście będą mieć więcej wolnego. Należy też dodać, że nieznacznie zmniejszył się procent respondentów, którzy są przeciwnego zdania - z ok. 21 proc. do ponad 17 proc.
- Wśród rodziców też przybyło tych, którzy uważają, że zyskali dodatkowe chwile dla siebie i najbliższych. Poprzednio było ich blisko 76 proc., a teraz prawie 86 proc. Osoby niezdecydowane wcześniej stanowiły około 13 proc., teraz w ogóle nie występują. Stało się tak, ponieważ w większości zmieniły zdanie na pozytywne. I to jest naturalne - wyjaśnia prezes Starzyński. - Ważnym zjawiskiem jest również to, że z niespełna 12 do ponad 14 proc. wzrósł udział rodziców, którzy nie mają poczucia większej ilości wolnego czasu. Oznacza to, że główni adresaci reformy spodziewali się więcej w tym zakresie
W grupie osób bezdzietnych również istotnie zwiększył się udział tych, którzy mają poczucie większej ilości czasu. Nastąpił wzrost z ponad 52 do 75 proc.. Spadła liczba niezdecydowanych. Wcześniej stanowili oni prawie 15 proc., a ostatnio - tylko 4. Zmniejszył się też odsetek ankietowanych, którzy nie widzieli szansy na dłuższy odpoczynek od pracy - z niespełna 34 proc. do 22 proc.
- W dużych miastach w zeszłym roku 65 proc. osób uważało, że dostały dodatkowy czas dla siebie i bliskich. Ostatnio - 76 proc. W pierwszej edycji badania ponad 16 proc. nie miało na ten temat własnego zdania. Tu też nie odnotowano niezdecydowanych. Większość pozytywnie ocenia zmianę. Ale jednocześnie wzrósł odsetek respondentów, którzy nie zgadzają się z taką opinią - z prawie 19 do 24 proc. Może to oznaczać, że ich oczekiwania były większe. Być może liczyli na więcej bezpośrednich kontaktów z rodziną, ale zawiedli się - interpretuje wyniki Sebastian Starzyński.
W małych i średnich miastach zdecydowanie zwiększył się odsetek osób twierdzących, że zyskali więcej czasu - urósł z niespełna 69 do blisko 84 proc. Ponadto zmniejszył się udział respondentów niewyrażających na ten temat opinii - z prawie 8 do ponad 2 proc. Z prawie 24 proc. do około 14 proc. spadła frakcja sceptyków.
- Nieznacznie zawęziła się grupa kasjerów i kasjerek, którym odpowiada praca w niedziele - z prawie 38 do 35 proc. O połowę, to jest z około 20 do 10 proc., zmniejszył się odsetek osób niewyrażających swojego zdania. Dodatkowo wzrósł udział respondentów, którym przeszkadza wykonywanie obowiązków służbowych w niedzielę - z prawie 43 proc. do 54 proc. - mówi prezes Starzyński. - Moim zdaniem, jest to naturalne zjawisko, związane z letnią aurą. Sprzyja ona wypoczynkowi z rodziną i znajomymi na świeżym powietrzu i niejako przypomina tym niezdecydowanym, że jest alternatywa dla przesiadywania przy kasie.
Wśród rodziców wzrósł odsetek tych, którym praca w niedziele nie odpowiada. Poprzednio było ich 53 proc., a obecnie - prawie 63 proc. Z 21 proc. do blisko 10 proc. zmniejszył się też udział niezdecydowanych. Ciekawe, że z 26 proc. do niespełna 28 proc. zwiększyła się grupa badanych, mających dzieci, którzy akceptują wykonywanie obowiązków służbowych w ostatnim dniu tygodnia.
- Grupa osób, które nie mają potomstwa i wolą nie pracować w niedziele, zwiększyła się z 27 proc. do 41 proc. Zmniejszył się również udział niezdecydowanych respondentów - z 19 proc. do 12 proc. Jest też mniej ankietowanych deklarujących, że spędzanie tego dnia przy kasie nie stanowi problemu. Poprzednio było 54 proc., a teraz 47 proc. - podaje ekspert.
Badanie wykazało również, że w dużych miastach znacznie zwiększył się odsetek osób, które nie chcą pracować w niedziele - z 40 do 60 proc. Zanika grupa niezdecydowanych; nastąpił spadek z 21 do 2 proc. Nieznacznie zmniejszył się także udział zwolenników niedzielnej pracy - z 39 proc. do 38 proc. To oczywiście również może mieć związek z porą roku. Mieszkańcy aglomeracji miejskich mają mniejszy kontakt z naturą i chcą spędzać lato na świeżym powietrzu. Warto więc byłoby sprawdzić wpływ czynników pogodowych i powtórzyć analizę, na przykład w środku zimy.
- Jak wynika z przeprowadzonego badania, w małych i średnich miastach udział osób, którym nie odpowiada chodzenie do pracy w niedziele, wzrósł z przeszło 47 proc. do prawie 53 proc. Nastąpiło to głównie dzięki spadkowi odsetka niezdecydowanych respondentów - z ponad 18 proc. do powyżej 14 proc. Natomiast grupa badanych, dla których wykonywanie obowiązków służbowych w niedzielę stanowi problemu jest taka sama, jak poprzednio - około 34 proc. - informuje Sebastian Starzyński.
KOMENTARZE (0)