Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod
tym linkiem.
- Pracownicy wysyłają różne sygnały, które mogą świadczyć o tym, że noszą się z zamiarem odejścia z firmy. Szefowie powinni być czujni.
- – To jest szczególnie ważne dzisiaj, kiedy mamy rynek pracownika. Każda taka sytuacja powoduje bardzo poważne implikacje dla pracodawcy, związane z koniecznością rekrutacji kogoś na miejsce odchodzącej osoby – mówi Jacek Smura, prezes Kontekst HR.
- Agnieszka Kolenda, Executive Director, ekspert z Hays Poland twierdzi, że istnieje wiele sposobów inwestowania w pracowników, których odejścia pracodawcy boją się najbardziej.
Według Lynn Taylor, eksperta rynku pracy oraz Michael`a Kerr, międzynarodowego mówcy biznesowego, pracownicy wysyłają sygnały, które mogą świadczyć o tym, że pracownik nosi się z zamiarem rzucenia pracy.
Wiele z nich jest bardzo prozaicznych. Przykład? Zmiana sposobu ubierania się. Jeśli pracownik zaczyna przychodzić do pracy ubrany bardziej elegancko, może to być sygnał, że po pracy ma spotkanie w sprawie innej pracy. I odwrotnie – kiedy przychodzi ubrany mniej schludnie niż zazwyczaj, może to oznaczać, że już guzik go obchodzi firmowy dress code, bo i tak zaraz odejdzie.
Czujność powinno budzić również branie nagle pojedynczych dni wolnych czy zmiany w czasie pracy – albo zaczyna się w niej zjawiać później albo chce wyjść wcześniej albo prosi o możliwość pracy z domu. Jeśli do tej pory tak nie było, warto zwrócić na to uwagę.
Pojawia się też cały wachlarz sygnałów, które wysyła pracownik poprzez swoje zachowanie, które jest inne niż dotychczas. Do tej pory aktywny, teraz bierny. Wcześniej sporo się śmiał, był otwarty na relacje z innymi, a teraz stał się bardziej obojętny. Zaczyna unikać kontaktu z przełożonym – chce uniknąć niewygodnych pytań w razie, gdyby ten zaczął coś podejrzewać. Może być też bardziej drażliwy albo sarkastyczny w swoich komentarzach dotyczących pracy. A jeśli towarzyszy temu spadek entuzjazmu, można być prawie pewnym, że pracownik właśnie odwraca się na pięcie i szuka nowego miejsca zatrudnienia.
Czytaj też: Zmiana pracy: Odejść czy zostać kiedy szef składa kontrofertę?
Poznać zamiary w porę
Eksperci podpowiadają – jeśli nie chcemy nagle stracić pracownika – aby zwracać również uwagę na to, co dzieje się w jego życiu prywatnym. Może się okazać, że zmiany w życiu osobistym mogą doprowadzić do tych związanych z życiem zawodowym, np. poszukiwania pracy bliżej domu albo w mniej stresującym środowisku.
- Część pracowników rozważających odejście ogranicza swoją współpracę, zwiększa dystans, wykazuje mniejszą gotowość do podejmowania zobowiązań – zwłaszcza długoterminowych. Zdarza się, że osoby myślące o zmianie w życiu zawodowym zaczynają pracować inaczej – wykonują jedynie minimum, pozwalają sobie na niższą efektywność i mniej się starają. Istnieje również grupa pracowników, która otwarcie demonstruje swoje niezadowolenie z przełożonych, obecnej pracy, wykonywanych obowiązków – komentuje Agnieszka Kolenda, Executive Director, ekspert Hays Poland.
Wyczuć, że ktoś nosi się z zamiarem zmiany pracy wydaje się proste? Ale niestety nie jest. Menedżerowie, szczególnie na wyższych stanowiskach z opóźnieniem reagują na przejawy demotywacji swoich pracowników. Często wynika to z tego, że są mocno zajęci bieżącymi sprawami.
– Nie zauważają tej demotywacji na tyle wcześnie, żeby móc jej przeciwdziałać takimi prostymi narzędziami jak: feedback, rozmowy konsultacyjne, włączenie pracownika w rozwiązywanie problemów. To powoduje, że reagują na demotywację pracownika wtedy, kiedy już jest kryzys retencyjny, czyli wtedy gdy pracownik jest już gotowy na to, żeby odejść z firmy, w myśl zasady, że pracownicy przychodzą do firmy, a odchodzą od szefa – mówi Jacek Smura, prezes Kontekst HR.
– To jest szczególnie ważne dzisiaj, kiedy mamy rynek pracownika. Każda taka sytuacja powoduje bardzo poważne implikacje dla pracodawcy, związane z koniecznością rekrutacji kogoś na miejsce odchodzącej osoby. Szczególnie w sytuacji gdy przyczyną tego odejścia nie jest to, że gdzieś tam konkurencja daje 1,5 tys. zł więcej. Niestety w polskim środowisku pracy, bardzo częstą przyczyną tych odejść są złe relacje z bezpośrednim przełożonym, bądź fatalna jakość przywództwa – dodaje.
Czytaj też: Polacy nie mają problemu ze zmianą miejsca pracy. Na przeszkodzie staje jedynie rodzina
Tymczasem, jak ostrzega Agnieszka Kolenda, w nadchodzących miesiącach pracodawcy powinni być szczególnie czujni, ponieważ – jak wynika z tegorocznego badania Hays Poland – większość pracowników z optymizmem patrzy w przyszłość i pozytywnie ocenia perspektywę swojej kariery zawodowej.
– Optymizm przekłada się ich na plany zawodowe. Już co czwarty pracownik rozważa możliwość zmiany pracy w ciągu najbliższych 6 miesięcy. Główne powody to niezadowalający poziom wynagrodzenia i pakiet świadczeń dodatkowych oraz brak możliwości rozwoju w obecnym miejscu pracy. Coraz większe znaczenie dla pracowników mają ciekawe projekty i wyzwania, możliwość zachowania równowagi pomiędzy życiem prywatnym i zawodowym, ale też środowisko pracy, w tym relacje z przełożonymi i współpracownikami – wyjaśnia.
Co można zatem zrobić, aby nie stracić pracowników, szczególnie tych najlepszych?
Według Agnieszki Kolendy, istnieje wiele sposobów inwestowania w pracowników, których odejścia firma obawia się najbardziej.
– Część działań dotyczy aspektów finansowych – może to być podniesienie pensji, awans, możliwość udziału w specjalnych projektach. Inne aktywności związane są z rozwojem – sfinansowanie atrakcyjnych szkoleń, studiów podyplomowych, relokacja do innego oddziału, zwiększenie zakresu odpowiedzialności. Najlepszym sposobem jest jednak bieżący, prawdziwy kontakt z pracownikami – spotkania z osobami osiągającymi wysokie wyniki, podczas których można dowiedzieć się dlaczego chcą pracować w organizacji i jakie motywatory pozwolą zapobiec ich odejściu. Ogromną rolę odgrywa także przywództwo w organizacji – nie bez powodu mówi się przecież, że pracownicy przychodzą do firm, ale często odchodzą od menedżerów – mówi.
– Warto też opracować plan sukcesji na najważniejszych stanowiskach, aby w sytuacji odejścia pracownika, firma i klienci nie odczuli związanych z tym negatywnych konsekwencji – dodaje.
Jak zawalczyć o pracownika, kiedy ten zjawia się jednak z wypowiedzeniem w dłoni? I czy w ogóle warto o niego walczyć?
Według Jacka Smury, jeżeli mówimy o pracowniku, którego praca jest łatwo zastępowalna, albo jest nierokującym poprawy znakiem zapytania lub błędem rekrutacyjnym, to być może lepiej jest dla pracodawcy i dla tego pracownika, aby dać mu odejść.
– To będzie lepsze rozwiązanie niż oferować podwyżkę, która go zatrzyma, jednak tylko doraźnie wpłynie na jego satysfakcję, ale nie zmotywuje trwale. Natomiast sprowokuje dalsze roszczenia – mówi.
Natomiast, jeżeli mówimy o pracowniku, który wnosi do firmy unikatowe kompetencje, jest ekspertem, wybitnym specjalistą, to oczywiście warto o niego walczyć.
– Trzeba też pamiętać, że jego odejście spowoduje koszty pozafinansowe. Ten pracownik zabierze ze sobą nasze know how, znajomość systemów i wewnętrznych polityk oraz kontakty wśród klientów i dostawców. Wszystko to trafi tym sposobem do naszej konkurencji – podkreśla Smura.
Pieniądze to nie wszystko
Co zatem robić, gdy chce odejść ceniony przez nas pracownik? – Tu nie ma prostego rozwiązania. Oczywiście pierwszy odruch jest taki, że kalkuluję, ile podwyżki mogę dać pracownikowi, ale to nie zawsze zadziała i nie o to chodzi. Dzisiaj mamy bardziej skomplikowaną rzeczywistość niż w latach 90. gdy w takich sytuacjach działały motywatory finansowe – wyjaśnia.
– Po pierwsze dzisiaj mamy pracowników, którzy – jeżeli mają zrealizowany swój czynnik higieny, a więc zarabiają godnie – to może się okazać, że ważniejsze dla nich jest wprowadzenie indywidualnych warunków pracy. Np. umawiamy się, że nie będę od ciebie wymagał zostawania w nadgodzinach, bo jesteś młodą matką i zależy ci na tym, żeby wyjść z pracy punktualnie o godzinie 16:00 bo do 17.00 musisz odebrać dziecko z przedszkola. To może być ważniejsze dla tej konkretnej osoby niż podwyżka – mówi.
Po drugie, mamy grupę młodych pracowników, wchodzących na rynek pracy, którzy mają zupełnie odmienne motywacje od pokolenia rozpoczynającego swoją karierę w latach 90-tych. Dla nich od „kasy” może okazać się ważniejszy rozwój, udział w ciekawych lub prestiżowych projektach, możliwość pracy z autorytetami zawodowymi, wyzwania, albo zmiana charakteru pracy na taki, który pozwoli im godzić pracę z osobistymi pasjami.
– Menedżer musi się dowiedzieć, dlaczego ktoś rozważa decyzję o odejściu, na tyle wcześniej aby mógł znaleźć rozwiązanie, które pomoże mu zatrzymać takiego pracownika. Ważniejsze więc będzie rozpoznanie realistycznych przyczyn ryzyka odejścia pracownika. Warto żeby czuł się za to odpowiedzialny przełożony, a nie tylko HR podczas exit interview. Ważne jest żeby zdiagnozować taką sytuację na tyle wcześniej, aby raczej zapobiegać, a nie reaktywnie wyciągać wnioski po szkodzie. Konsekwencją zaniechania będą ogromne koszty rekrutacji i wprowadzenia do firmy nowej osoby, która wcale nie musi okazać się lepsza od tej, którą straciliśmy i nie zagwarantuje nam, że również w najbliższej przyszłości nie odejdzie – podsumowuje Smura.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (7)