- W 2020 roku osobom ubezpieczonym wystawiono 22,7 mln zaświadczeń lekarskich na 266,6 mln dni absencji.
- Jak wynika z analizy Conperio, aż 32 proc. z 30 tys. skontrolowanych przez nich L4 było wykorzystywane w sposób niewłaściwy.
- A koszt fałszywych zwolnień jest ogromny. 150 tys. zł to strata pracodawcy kosztem wynagrodzenia pracowników przebywających na L4, 300 tys. zł to zaś strata w ramach tego, co mogliby oni wyprodukować w tym czasie.
Ostatnie 1,5 roku było bardzo trudnym czasem dla wszystkich, także dla przedsiębiorców. Musieli się oni zmagać nie tylko ze skutkami pandemii, jakimi było m.in. kilkukrotne wygaszanie gospodarki, ale także ze zwiększoną liczbą zwolnień chorobowych wśród swoich pracowników.
- Taka sytuacja w czasie pandemii z całą pewnością spowodowana była obawą przed utratą pracy. Nieobecność spowodowana chorobą chroni bowiem pracownika przed ewentualnym wypowiedzeniem umowy o pracę. To jedna strona medalu, druga ma zupełnie inne podłoże. A mianowicie z rynku płynęły informacje, że pracownicy udawali się na zwolnienia lekarskie na prośbę lub w porozumieniu z pracodawcą, by ograniczyć koszty pracy przy zmniejszonym zapotrzebowaniu na pracę w niektórych branżach - komentuje Monika Smulewicz, partner w Grant Thornton.
Czytaj też: Zwolnienia lekarskie w firmach. Przez te błędy pracownicy uciekają na L4
Firma doradcza Conperio, która wykonuje kontrole zwolnień chorobowych, prześwietliła, ile przedsiębiorcy tracą na nieobecnościach podwładnych w zakładach pracy. Dane te okazują się być alarmujące dla właścicieli firm.
Tyle tracą firmy
ZUS podał, że w 2020 roku osobom ubezpieczonym wystawiono 22,7 mln zaświadczeń lekarskich na 266,6 mln dni absencji. Jak wynika z analizy Conperio za 2020 rok, aż 32 proc. z 30 tys. skontrolowanych przez firmę L4 było wykorzystywane w sposób niewłaściwy.
Malwina Stasiewicz, specjalista prawa pracy z Kancelarii Klisz i Wspólnicy, podkreśla, że z dużą dozą prawdopodobieństwa część pracowników zdecydowała się skorzystać ze zwolnienia lekarskiego, by ochronić miejsce pracy.
Czytaj też: Przestoje ekonomiczne i L4 pustoszyły przedsiębiorstwa
- W mojej ocenie, wielu pracowników korzystało ze zwolnień lekarskich także z obawy o swoje zdrowie lub zdrowie swoich bliskich. Do grupy tej zaliczam także rodziców posiadających dzieci powyżej 8. roku życia, którym nie przysługiwał dodatkowy zasiłek opiekuńczy w związku z zamknięciem placówek na skutek wybuchu pandemii. Nie ukrywam, że trudno mówić o samodzielności i samowystarczalności dziecka, które ukończyło 8. rok życia. W przypadku, gdy rodzice nie mieli możliwości zapewnienia opieki dziecku, korzystali ze swojego zwolnienia chorobowego - ocenia Malwina Stasiewicz.
Firma doradcza Conperio postanowiła przyjrzeć się temu, ile na absencji swoich pracowników tracą przedsiębiorcy. I tak z ich szacunków wynika, iż zakład produkcyjny zatrudniający 500 osób, przy absencji chorobowej pracowników na poziomie 10 proc., traci miesięcznie łącznie 450 tys. zł. 150 tys. zł to strata pracodawcy kosztem wynagrodzenia pracowników przebywających na L4, 300 tys. zł to zaś strata w ramach tego, co mogliby oni wyprodukować w tym czasie (*przyjęte wynagrodzenie pracownika: 3 tys. zł brutto pensji).
Czytaj też: Polacy przestali pojawiać się w pracy. Mamy nową epidemię
- W ostatnim roku coraz częściej mieliśmy do czynienia z dwucyfrowym poziomem absencji w zakładach produkcyjnych zatrudniających powyżej 300 pracowników, co wskazuje na tzw. absencję patologiczną. Firmy walczą o kilkuprocentowe wzrosty wydajności na produkcji, tymczasem warto sobie uzmysłowić, że nieobecność pracownika to 100-proc. spadek tejże wydajności - mówi Mikołaj Zając, prezes Conperio, ekspert rynku pracy.
Dodaje, że zazwyczaj firmy zmuszone są wtedy uruchomić nadgodziny lub dać pracę tymczasową, co generuje dodatkowe, wysokie koszty.
- Szefowie często przekładają nadmiar pracy na pozostałych pracowników, co z kolei wpływa na zbyt wysokie obciążenie fizyczne i niskie morale załogi. Firmy w takich sytuacjach niejednokrotnie zatrudniają także dodatkową, niepotrzebną liczbę ludzi do wykonania tej samej pracy - wyjaśnia.
Kontrola przynosi efekty
Jednym ze skutecznych sposobów radzenia sobie z wysoką absencją chorobową w zakładzie pracy są bez wątpienia kontrole pracowników przebywających na L4. Jak podaje Conperio, zmniejszenie poziomu absencji wśród wspomnianej wcześniej załogi tylko o 1 proc., może pozwolić przedsiębiorstwu zatrudniającemu 500 osób na zaoszczędzenie 45 tys. zł miesięcznie.
Jednym ze skutecznych sposobów radzenia sobie z wysoką absencją chorobową w zakładzie pracy są bez wątpienia kontrole pracowników przebywających na L4 (fot. mat. pras.)
- Szefowie zakładów produkcyjnych powinni zadać sobie pytanie, czy stać ich na absencję chorobową lub jak długo jeszcze będzie ich na nią stać? Jeżeli we wspomnianym wcześniej zakładzie produkcyjnym absencja obniżyła się o 5 pracowników, to pracodawca nie jest zmuszony rekrutować kolejnych 5 osób, nie traci produkcji oraz wynagrodzenia. Następuje tzw. wzrost efektywności kosztowej w skali całego roku - wyjaśnia Zając.
Czytaj też: "Mostkujące" i "bigosowe" zwolnienia lekarskie. Pracownicy kombinują jak mogą
- Z naszego doświadczenia wynika, że poziom absencji pracowników przebywających na L4 w firmach, które zdecydowały się na kontrolę, może zmniejszyć się od kilku do nawet 70 proc. Działania kontrolne powodują skrócenie średniego czasu trwania zwolnień chorobowych i przywrócenie naturalnego poziomu absencji. To z kolei błyskawicznie potrafi przełożyć się na bieżącą kondycję przedsiębiorstw - tłumaczy.
Zniechęcić do niezasadnej absencji
Conperio wśród najpopularniejszych rozwiązań zniechęcających pracowników do nadużywania L4 wymienia także premie frekwencyjne czy bonusy za wysoką frekwencję, jak np. upominki rzeczowe.
W niektórych przedsiębiorstwach wstępem do poprawy sytuacji absencyjnej są też tak zwane rozmowy korygujące, dzięki którym szef dowiaduje się, co w organizacji zakładu działa nieprawidłowo i jest przyczyną wysokiej absencji wśród załogi. Jednak, jak podkreślają eksperci Conperio, nawet najlepsze systemy premiowe nie są w stanie zastąpić m.in. braku perspektyw rozwoju pracownika.
Czytaj też: Polscy pracownicy nagle masowo zaczęli chorować. Co się stało?
- Pracodawcy powinni starać się położyć zdecydowanie większy nacisk na płacenie pracownikom w kompetencjach, czyli na dawaniu im większej możliwości rozwoju umiejętności. Firmy, by skutecznie zapobiegać absencjom, powinny stworzyć macierze kompetencji pracowników, tak by nie byli oni anonimowi, dostrzegali swój rozwój w danej firmie, w określonym przedziale czasu - podsumowuje Mikołaj Zając.
Zmiany w kontrolowaniu pracowników
Przypomnijmy, że w najbliższym czasie mogą nastąpić zmiany, jeśli chodzi o kontrole ZUS. Projekt nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych zakłada rozszerzenie uprawnień pracowników zakładu, którzy będą mogli pozyskiwać dane i informacje od ubezpieczonych, płatników składek, organizacji społecznych oraz innych podmiotów i osób, które są w posiadaniu tych danych i informacji, a wymienione osoby i podmioty są obowiązane je udostępnić na wniosek ZUS.
Projekt nie określa jednak, od kogo i jakie informacje będzie mógł pozyskać ZUS. Teoretycznie więc może zapytać każdego o to, co dany pracownik robił podczas zwolnienia lekarskiego, np. sąsiada o to, czy nie pracował w ogrodzie. W związku z tym pracodawcy mają wyraźne obawy.
- Kontakt ZUS z rozmaitymi instytucjami i osobami, z którymi ubezpieczony jest związany, skutkujący obowiązkiem przekazywania informacji, byłby rozwiązaniem nasuwającym wątpliwości nawet natury konstytucyjnej. ZUS nie jest instytucją śledczą. Należy bardzo ostrożnie podchodzić do podobnych projektów. Muszą wystarczyć zwykłe regulacje, być może zaostrzające sankcje za naganne, wyłudzające zachowania osób je popełniających - ocenia dr Wojciech Nagel, członek RN ZUS, ekspert BCC ds. ubezpieczeń społecznych.
Czytaj też: Ogromny wzrost fałszywych L4. "To najwięcej od początku prowadzenia naszych statystyk"
Katarzyna Siemienkiewicz, ekspertka Pracodawców RP ds. prawa pracy, ocenia, że zmiana oznacza tak naprawdę rozszerzenie kompetencji ZUS o uprawnienia o charakterze zbliżonym do śledczego.
- Zastanawiające jest to, że projekt nie precyzuje konkretnego katalogu danych, których ZUS będzie mógł żądać, ani katalogu osób, instytucji i podmiotów zobowiązanych do przekazania tych danych. Otwiera to duże pole do nadużyć, tym bardziej, że każdy, do kogo ZUS się zwróci o dane, będzie musiał takich informacji udzielić - podkreśla Siemienkiewicz.
Innego zdania jest Krzysztof Małecki, szef Krajowego Związku Zawodowego Inspektorów Kontroli ZUS, członek prezydium Forum Związków Zawodowych.
- Czasami słyszymy od domowników, że chorego nie ma w domu, bo na przykład poszedł na rehabilitację. W takiej sytuacji warto sprawdzić, czy informacja jest prawdziwa. Jednak odkąd weszły przepisy RODO, ta możliwość jest ograniczona. Dlatego też oceniam proponowane zmiany pozytywnie. Nie chodzi o to, aby zdradzać dane osobowe dotyczące choroby, schorzeń czy wieku, ale informacje dotyczące zachowania ubezpieczonego. To nie jest informacja chroniona prawnie - mówi Małecki.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (2)