Regulacje dotyczące pracowników delegowanych UE, które zmieniono pod naciskiem Francji, nie zadowalają pracowników transportu nad Loarą. W związku z tym zaprotestowali we wtorek (21 listopada) i napisali do prezydenta Emmanuela Macrona list.

• Blokady zaczęły się we wtorek wczesnym rankiem na pograniczu Francji i Włoch oraz Francji i Belgii.
• W piśmie do prezydenta kraju protestujący upominają się o spotkanie. Nie ukrywają też, że są gotowi zwiększyć skalę strajku.
• Regulacje, które zmieniono, są obarczone wyjątkiem pogarszającym sytuację francuskich kierowców.
Regiony graniczące z Francją poczuły utrudnienia związane z protestem kierowców ciężarówek. Drogi zablokowali kierowcy i pracujący w logistyce Francuzi. Wyrażali tym protestem niezadowolenie z europejskich regulacji dotyczących pracowników delegowanych. Protestujący są przekonani, że po wprowadzeniu nowych unijnych przepisów ich praca nadal będzie zagrożona konkurencją z Europy Środkowo-Wschodniej.
Czytaj też: Dane z Ubera w rękach hakerów
- Protest przy tunelu w Modane (między Turynem a Lyonem - red.) zaczął się we wtorek przed świtem - napisał francuski portal thelocal.fr. - Przybrał postać blokady drogi A43 przez 200 samochodów ciężarowych w kierunku Włoch.
W tym samym czasie przy francusko-belgijskiej granicy, niedaleko miasta Rekkem, podobna blokada spowodowała zator długości 10 kilometrów. Blokadę wywołaną strajkiem na północy Francji udało się rozładować dopiero około południa.
Piszą do prezydenta
Związkowcy, którzy wyrażali niezadowolenie na ulicach, wsparli je oficjalnym pismem do Pałacu Elizejskiego. W piśmie domagają się spotkania w najbliższych dniach. Jeśli do niego nie dojdzie, Francję może czekać większa fala zatorów i strajków.



KOMENTARZE (0)