Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod
tym linkiem.
- Blisko 90 proc. pracowników branży fitness zatrudnionych jest na podstawie umowy innej niż umowa o pracę, najczęściej jest to umowa zlecenia.
- Rząd obiecał pomoc dla branż najbardziej dotkniętych jesiennymi obostrzeniami. Wiceminister rozwoju Marek Niedużak wyjaśnia jednak, że projekt ustawy pomocowej nie zakłada tak szerokiego wsparcia jak wiosenne.
- Przed wybuchem epidemii w Polsce działało prawie 3 tys. klubów fitness, do których uczęszczało nieco ponad 3 mln osób.
Jesień, zgodnie z oczekiwaniami przyniosła drugą falę pandemii. W celu zminimalizowania rozprzestrzeniania się koronawirusa rząd zadecydował o wprowadzeniu w całym kraju ostrych restrykcji, które objęły m.in. branżę fitness. Od 17 października aquaparki, baseny, siłownie i kluby fitness zostały zamknięte.
W dniu ogłoszenia zakazu przez premiera Morawieckiego mowa była o całkowitym zamrożeniu branży. Na fali dość dużego wzburzenia wśród przedstawicieli branży, w rozporządzeniu datowanym na 18 października, wprowadzono pewne wyłączenia.
Tak - dla nielicznych
W okresie nowego "małego lockdownu" działać mogę te siłownie oraz kluby i centra fitness, które przeznaczone są dla osób uprawiających sport w ramach współzawodnictwa sportowego, zajęć sportowych lub wydarzeń sportowych, studentów i uczniów – w ramach zajęć na uczelni lub w szkole.
Jednak, jak podkreślają przedstawiciele branży, wyłączenia objęły niewielki procent działających w całym kraju klubów.
- Nawet ta cząstka klubów, które wpisały się w wyłączenia pokazuje, że nie ma ekonomicznego sensu otwierania klubu przy takiej interpretacji przepisów - mówił podczas posiedzenia Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Tomasz Napiórkowski, prezes Polskiej Federacji Fitness.
Zobacz: Resort rozwoju spotkał się z branżą fitness oraz właścicielami aquaparków i basenów
Pomoc na jasnych zasadach
Jak podkreśla Tomasz Napiórkowski obecnie dla branży najistotniejsze są dwie kwestie: określenie narzędzi pomocowych, z jakich korzystać będą mogli pracodawcy oraz jasne określenie zasad otwarcia klubów.
- Branża nie skorzystała z pierwszej tarczy na takim poziomie, na jakim by mogła. Z pomocy PFR skorzystało zaledwie 10 proc. podmiotów. Przede wszystkim kluby nie spełniły wymogu umowy o pracę. 90 proc. klubów pod koniec 2019 roku nie miało podpisanej ani jednej umowy o pracę ze swoimi pracownikami. Pierwszy lockdown branża fitness sfinansowała właściwie z własnych pieniędzy, nie z pomocy płynącej z tarcz. W obecnej sytuacji chcemy wypracowania takich narzędzi lub odświeżenie starych zasad, by kluby niespełniające np. wymogu umowy o pracę, mogły z tej pomocy korzystać. To byłby "game changer" dla naszego sektora - tłumaczy Napiórkowski.
Blisko 90 proc. pracujących w branży fitness instruktorów i trenerów zatrudnionych jest na podstawie umowy innej niż umowa o pracę, najczęściej na umowy zlecenia.
- Średnio jeden trener lub instruktor pracuje w 3 do 5 obiektów. Nie ma fizycznego i technicznego sensu zatrudniania w każdym z tych obiektów na jakąś część etatu. To wynika ze specyfiki branży. To główna przyczyna, dla której przeważają umowy zlecenie, nie umowy o pracę - wyjaśnia Tomasz Napiórkowski.
Jak dodaje doprecyzowaniu powinny ulec także niektóry zapisy znajdujące się w kolejnej tarczy pomocowej. Chodzi tu między innymi o definicję kosztów stałych.
- Moja prośba do Ministerstwa Rozwoju to "włożenie" w tę definicję kosztów związanych nie tylko z czynszem, ale także z leasingami, kredytami i ewentualnie wynagrodzeniami - dodaje Napiórkowski.
Zarówno podczas posiedzenia Komisji, jak i podczas wcześniejszych wystąpień przedstawicieli branży fitness podkreślano, że w klubach utrzymywany jest wysoki poziom reżimu sanitarnego.
Przedstawiciele branży przypominają, że obłożenie klubów fitness przed drugim zamknięciem utrzymywało się na poziomie 60 proc. względem roku poprzedniego.
- Mieliśmy zachowane dużo większe wytyczne sanitarne niż zakładano – z prostego powodu. Ruch klientów rozkładał się na cały dzień, ludzie z obawy przed wirusem sami ograniczali kontakty - dodaje Napiórkowski. - Nasza propozycja to otwarcie klubów w tym samym momencie, w którym będą otwierane sklepy meblowe czy centra handlowe - dodaje.
Przeczytaj: Tego oczekuje branża fitness i pływalnie na czas drugiego lockdownu
Najbardziej dotknięci
Obiecano już pomoc dla branż najbardziej dotkniętych jesiennymi. Wiceminister rozwoju Marek Niedużak wyjaśnia jednak, że projekt ustawy pomocowej nie obejmie tak szerokiego zakresu jak wiosenne wsparcie.
- Istotą podejścia, które zastosowaliśmy w tym projekcie jest z jednej strony zastosowanie rozwiązań pomocowych, jakie wykorzystywaliśmy już do tej pory, z drugiej strony ograniczenie tych narzędzi do wybranych branż. Identyfikacja tych branż następowałaby przez kod PKD, w ramach którego swoją działalność prowadzi dany przedsiębiorca. Znajdują się tu między innymi przedsiębiorcy zajmujący się m.in. wypożyczaniem i dzierżawą sprzętu sportowego, poprawą kondycji fizycznej czy obiekty sportowe. Szacujemy, że pomoc w tym projekcie będzie adresowana do ponad 200 tys. przedsiębiorców zatrudniających ponad 370 tys. pracowników.
Projekt zakłada pomoc w postaci zwolnienia ze składek ZUS, wypłatę świadczenia postojowego za listopad oraz 5 tys. zł bezzwrotnej pomocy. Warunkiem przyznania pomocy jest spadek przychodu o 40 proc. Projekt jest obliczony na miesiąc - z możliwością przedłużania na kolejne miesiące.
Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców Adam Abramowicz podkreśla jednak, że pomoc rozdysponowana tylko i wyłącznie poprzez kod PKD, eliminuje firmy współpracujące z branżą fitness.
- Zaproponowany system nie obejmuje wszystkich firm. Mam tu na myśli np. osoby sprzedające suplementy diety wspomagające rozwój fizyczny. Zgodnie z PKD jest on traktowany jako sklep i w tym momencie jest wyeliminowany z pomocy. Branże powiązane z branżą fitness, basenami i saunami w części nie zostały uwzględnione. Wskazaliśmy 32 branże, które dziś nie mieszczą się w tych nowych zapisach. Musimy znaleźć sposób, by ci, którzy nie mogą działać, dostali odpowiednią rekompensatę - podkreśla.
Jednocześnie podkreśla, że przy zdecydowanie mniejszej skali pomocy, na jaką mogą liczyć dotknięte obostrzeniami branże, należy jak najszybciej odmrażać zamknięte sektory.
- Myślę, że taką jaskółką dla branży fitness są rozmowy ministerstwa z branżą meblarską. Mamy sygnały, że przy zwiększonych obostrzeniach sanitarnych sklepy meblowe będą mogły działać. Dokładnie takie same mechanizmy powinny obowiązywać w tym przypadku - dodaje Abramowicz.
Z badań Instytutu Kocha wynika, że transmisja wirusa w branży fitness, na basenach czy w saunach w porównaniu z innymi branżami utrzymują się na stosunkowo niskim poziomie.
Jak wynika z siódmej edycji badania firmy doradczej Deloitte „The European Health & Fitness Market 2020”, w 2019 roku przychody klubów sportowych w Europie wyniosły 28,2 mld euro, czyli o 3 proc. więcej niż rok wcześniej. Na rynku pojawiali się nowi gracze, a liczba klubowiczów wzrosła o niemal 2 mln osób. Tylko w Polsce, przed wybuchem epidemii, działało prawie 3 tys. klubów fitness, do których uczęszczało nieco ponad 3 mln osób.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)