- W przypadku osób pracujących stacjonarnie 58 proc. deklaruje, że nie pracuje ponad wymagany czas. W przypadku home office ten odsetek jest o 10 punktów procentowych niższy.
- Grupą zawodową, której największy odsetek pracuje częściej w nadgodzinach niż przed pandemią, jest kadra zarządzająca (top management) – 30 proc.
- Ponad połowa pracujących zdalnie lub hybrydowo odczuwa negatywne skutki braku kontaktu ze współpracownikami, natomiast dla 31 proc. taka sytuacja okazuje się mieć więcej plusów.
Jak wynika z 43. Monitor Rynku Pracy Randstad i Instytutu Badań Pollster, obecnie niemal jedna trzecia (32 proc.) zatrudnionych deklaruje, że pracuje w całości lub częściowo zdalnie, przy czym dla ponad 60 proc. z nich forma pracy zmieniła się̨ w czasie pandemii (63 proc. wśród pracujących w całości zdalnie i 66 proc. wśród osób zatrudnionych w formie hybrydowej).
Ankietowani, którzy nie pracują zdalnie w trzech czwartych przypadków (74 proc.) stwierdzali, że przyczyną tego jest charakter ich profesji. Możliwość całościowego lub częściowego przejścia na home office mają przede wszystkim osoby samozatrudnione (55 proc.). Najrzadziej taką opcję mają zatrudnieni na umowy na czas określony.
Z domu swoje obowiązki wykonują najczęściej mieszkańcy miast powyżej 200 tys. mieszkańców (40 proc. ankietowanych), a najniższy odsetek - bo tylko 15 proc. - z taką możliwością to mieszkańcy miast do 20 tys. Badanie sugeruje również, że możliwość pracy zdalnej zależy od wykształcenia - 49 proc. absolwentów szkół wyższych przeszło w pełni lub częściowo na home office, natomiast tylko 13 proc. spośród osób z wykształceniem podstawowym.
Nadgodziny na home office
Badania pokazują, że forma pracy wpływa na wykonywanie swoich obowiązków w nadgodzinach. W przypadku osób pracujących stacjonarnie 58 proc. deklaruje, że nie pracuje ponad wymagany czas. W przypadku home office ten odsetek jest o 10 punktów procentowych niższy.
Co więcej, dla jednej czwartej respondentów, którzy przeszli z pracy stacjonarnej na hybrydową lub zdalną w czasie pandemii zmiana formy wykonywania obowiązków związana była z częstszymi niż wcześniej nadgodzinami. Dla osób, które jeszcze przed pandemią pracowały zdalnie odsetek ten był znacząco niższy i wynosił 9 proc.
Jeśli chodzi o zawody, najczęściej w nadgodzinach pracują̨ specjaliści z wyższym wykształceniem (60 proc.), przy czym 21 proc. z nich pracuje w nadgodzinach częściej niż̇ przed pandemią.
Grupą zawodową, której największy odsetek pracuje częściej w nadgodzinach niż przed pandemią jest kadra zarządzająca (top management) – 30 proc.
- Różnica w nadgodzinach między osobami, które jeszcze przed pandemią korzystały z home office oraz osobami, które dopiero z powodu koronawirusa skorzystały z takiej możliwości sugeruje, że nadgodziny w pracy zdalnej mogą być powiązane z brakiem doświadczenia w planowaniu pracy w nowych warunkach oraz z wydłużonymi procesami komunikacji wewnątrz firm. Widać to zwłaszcza w przypadku menedżerów. Ich sytuację utrudniła dynamika czasu pandemii, wiele nowych wyzwań, z którymi musieli się dodatkowo zmierzyć. Warto jednak pamiętać, że w dłuższym okresie organizacje powinny wypracować takie mechanizmy, które pozwolą wesprzeć swoich pracowników w utrzymywaniu równowagi między życiem prywatnym a zawodowym, bo niemal jedna piąta pracowników wciąż mierzy się z tym wyzwaniem – mówi Monika Hryniszyn, dyrektor personalna i HR consultancy w Randstad Polska.
Maile i telefony po godzinach
Zwiększoną obciążenie w nadgodzinach wyraźnie widać w przypadku odpowiadania na maile. Wśród ogółu badanych pracowników na służbowe wiadomości poza standardowymi godzinami pracy odpowiada 39 proc., przy czym 10 proc. z ankietowanych robi to częściej niż przed pandemią.
Istnieje spora różnica w odpisywaniu na maile po godzinach między pracownikami stacjonarnymi a zdalnymi. Niemal połowa ankietowanych z tej pierwszej grupy - 47 proc. - nie odpisuje na korespondencję, podczas gdy w przypadku osób pracujących zdalnie to 29 proc., a hybrydowo – niecała jedna czwarta. Przejście na home office w 29 proc. przypadków związane jest też z częstszym niż przed pandemią odpowiadaniem na maile poza standardowymi godzinami pracy.
Podobnie, choć w nieco innych proporcjach, wygląda sytuacja z odbieraniem służbowych telefonów. Robi to niemal połowa zatrudnionych (47 proc.), a w przypadku niemal jednej dziesiątej zdarza się to częściej niż przed koronawirusem.
Telefony związane z obowiązkami zawodowymi po godzinach zdecydowanie częściej odbierają osoby, które przeszły z trybu stacjonarnego do trybu zdalnego (18 proc.) lub hybrydowego (16 proc.) niż te, które w trybie stacjonarnym pozostały (5 proc.).
- Odbieranie maili i telefonów poza ustalonymi godzinami pracy to znak, że jeszcze nie radzimy sobie z pracą w nowych warunkach. Po pierwsze ciągle jeszcze brakuje jasnych wytycznych od pracodawcy (czy to w formie dokumentu czy ustalonej praktyki) czym w nowej rzeczywistości jest praca zdalna czy praca hybrydowa. Po drugie wielu pracowników ma trudność z oddzieleniem pracy zawodowej od życia prywatnego - w godzinach pracy wykonują inne obowiązki, maile wysyłają wieczorem, kiedy mogą spokojnie i w skupieniu usiąść do realizacji zadań zawodowych. I w schemacie; ktoś wysyła, ktoś inny odczytuje, przy braku uregulowań ze strony pracodawcy, dochodzi do zacierania się granic miedzy tym, co zawodowe, a tym co prywatne - podkreśla Monika Fedorczuk, ekspertka rynku pracy Konfederacji Lewiatan.
- Wyniki badań wskazują, że częściej niż przed pandemią obierają telefony i maile obierają te osoby, dla których praca zdalna lub hybrydowa jest doświadczeniem stosunkowo nowym. To oznacza, że nadal nie ma w wielu kulturach organizacyjnych wykształconych i ugruntowanych praktyk sprzyjających zrównoważeniu pracy zawodowej i życia prywatnego - dodaje Fedorczuk.
- Przed pandemią praca w domu była przez większość pracowników postrzegana jak przywilej - dostępna dla wybranych możliwość oszczędzenia czasu na dojazdach do miejsca pracy, realizowanie swoich zadań w warunkach spokojniejszych niż gwarny open space, bez czujnego oka szefa nad głową. Dziś ten przywilej można dostrzec w czymś innym - zauważa Łukasz Komuda, ekspert rynku pracy Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych.
- Nawet jeśli przekonaliśmy się, że praca w domu oznacza zatarcie przestrzeni i czasu pracy z miejscem i godzinami odpoczynku, że obecność dzieci potrafi utrudniać pracę bardziej niż kolegów rozmawiających przez telefon, że po pewnym czasie brak bezpośredniego kontaktu z ludźmi jest coraz bardziej dotkliwy - to praca w domu oznacza większe bezpieczeństwo. Miejsca pracy to zapewne główne kanały rozprzestrzeniania się SARS-COV-2, czemu sprzyja wielogodzinne przebywanie na zamkniętej przestrzeni w relatywnej bliskości innych ludzi. A do pracy trzeba jeszcze dojechać, co przy korzystaniu z transportu publicznego dodatkowo zwiększa ryzyko infekcji - dodaje Komuda.
Izolacja bardziej uciążliwa niż wideokonferencje
Wywołana pandemią konieczność izolacji spowodowała, że z jednej strony kontakt ze współpracownikami jest ograniczony, a z drugiej substytutami spotkań stały się wideokonferencje. Jednak tylko 9 proc. ankietowanych uważa, że wirtualnych spotkań jest za dużo i utrudniają one realizację codziennych zadań. Przeciwnego zdania jest niecała jedna czwarta pracowników.
Na negatywne skutki wideokonferencji dużo częściej uwagę zwracają osoby, których forma pracy zmieniła się w czasie pandemii na zdalną (28 proc.) niż ci, który już wcześniej w ten sposób pracowali (raptem 8 proc.). Dodatkowo, ponad połowa pracujących zdalnie lub hybrydowo odczuwa negatywne skutki braku kontaktu ze współpracownikami, natomiast dla 31 proc. taka sytuacja okazuje się mieć więcej plusów.
Wśród pracowników, którzy przeszli na formę̨ pracy zdalnej częściowo lub w całości blisko połowa (53 proc.) odczuwa negatywne skutki braku kontaktu ze współpracownikami. Najczęściej takiego zdania są osoby w najstarszej grupie wiekowej 50-64 lata (67 proc.). Natomiast dla 31 proc. pracowników taka sytuacja okazuje się mieć więcej plusów.
Jak wynika z kolei z badań Pracuj.pl, wirtualne spotkania stanowią jeden z najmniej efektywnych aspektów pracy zdalnej. Na taką ocenę może wpływać wiele czynników. Jedną z rzadziej podnoszonych, a bardzo istotnych kwestii jest brak jasnych zasad i reguł spotkań online, nadal obserwowany w wielu firmach.
- Podobnie jak w przypadku wielu innych aktywności zawodowych, jasno skodyfikowane lub choćby wstępnie zarysowane zasady potrafią bardzo pozytywnie wpływać na efektywność. Do takich zasad mogą należeć np. reguła rozmów przy włączonej kamerze, stosowanie się do ustalonych konkretnych ram czasowych, pilnowanie agendy spotkań. Szczególnie kwestia włączonych kamer potrafi budzić kontrowersje, ale praktyka wskazuje, że widzący się wzajemnie uczestnicy zazwyczaj bardziej angażują się w spotkania i są na nich bardziej efektywni - zauważa Agata Grzejda, ekspertka ds. komunikacji wewnętrznej w Grupie Pracuj.
Do tego dochodzą problemy techniczne i czynniki psychospołeczne. Naukowcy Uniwersytetu Stanforda opublikowali wyniki badania psychologicznego wpływu spędzania kilku godzin dziennie na spotkaniach prowadzonych poprzez Zoom, Skype, FaceTime czy Google Hangouts. Tym samym zdiagnozowali zjawisko "zoom fatigue” i jego źródła: ciągłe utrzymywanie kontaktu wzrokowego, obserwowanie siebie na ekranie, ograniczone poruszanie się, większy wysiłek w odczytywaniu i interpretacji sygnałów niewerbalnych pozostałych uczestników spotkania.
Czytaj więcej: Wirtualny świat męczy? Zoom fatigue może dopaść każdego
Work-life balance
Z danych Randstad wynika, że pandemia zachwiała dotychczasowymi relacjami i zasadami w miejscu pracy. Jak to się odbija na równowadze między życiem zawodowym a prywatnym? Zdecydowana większość ankietowanych - 62 proc. - twierdzi, że potrafi ją zachować. Przeciwnego zdania jest jednak niemal 20 proc.
Nieco ponad jedna piąta samozatrudnionych i osób na umowach cywilno-prawnych twierdzi, że nie potrafi zachować balansu. Podobnego zdania jest 20 proc. w wieku 30-39 oraz 21 proc. osób z wyższym wykształceniem.
Najwięcej zachowujących równowagę jest wśród zatrudnionych na umowy o pracę na czas nieokreślony (64 proc.), osób w wieku 50-64 lata (66 proc.) i pracowników z wykształceniem podstawowym (68 proc.). Co istotne, na brak równowagi najczęściej narzekają zatrudnieni w trybie hybrydowym (25 proc.).
*Monitor Rynku Pracy to kwartalny sondaż Instytutu Badawczego Randstad, realizowany w Polsce od 2010 roku. Bieżąca. Bieżąca edycji badania została zrealizowana na reprezentatywnej grupie 10 022 respondentów w wieku od 18 do 64 lat, pracujących minimum 24 godziny w tygodniu, zatrudnionych na podstawie umowy o prace, umów cywilnoprawnych lub samozatrudnionych, o ile posiadają stałą umową o świadczenie usług jednej firmie.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)