Serwis kariery InterviewMe.pl przeprowadził badanie „Czy strajk to dobry pomysł?”, w którym zapytano 1109 respondentów o opinię na temat strajku w miejscu pracy, a także o własne doświadczenia z tego typu protestami.
Wyniki badania pokazały, że 32 proc. Polaków rozważało podjęcie strajku, a 43 proc. pracowało w miejscu, w którym pracownicy brali pod uwagę takie działania. Jednak, jak wskazują autorzy badania, nasz kraj nie jest w czołówce tych, gdzie pracownicy sięgają po tę metodę walki o swoje prawa zbyt często. Z Rocznika Statystycznego Pracy wynika, że w ubiegłym roku odbyło się w Polsce 9835 strajków.
Najczęściej protestowali pracownicy związani z branżą edukacji (9673 strajki - ta liczba wynika z faktu, że każda placówka indywidualnie zgłasza organizację protestu), opieki zdrowotnej i pomocy społecznej (111), reprezentujący zawody związane z kulturą, rozrywką i rekreacją (30) oraz z sektora zakwaterowania i gastronomii (7) i przetwórstwa przemysłowego (4).
Na tle innych krajów wypadamy bardzo blado. Jak wynika z informacji zamieszczonych w gromadzącym dane statystyczne serwisie nationmaster.com, w przeliczeniu na 1000 pracowników w 2020 roku w Polsce przypadło 6 strajków. Natomiast w Danii na 1000 pracowników przypadło wtedy 296 strajków, w Islandii 244, w Kanadzie 217, w Hiszpanii 189 a w Norwegii 135.
Wśród powodów do ewentualnego podjęcia protestu w miejscu pracy znajdują się zbyt niskie zarobki (64 proc. wskazań), złe traktowanie pracowników (64 proc. wskazań), złe warunki pracy (58 proc. wskazań) oraz polityka firmy (27 proc. wskazań). Przy czym kobiety (67 proc.) częściej niż mężczyźni (61 proc.) przyznawały, że powodem do podjęcia strajku są za niskie zarobki.
Czytaj więcej: Sympatyczne, ale nieskuteczne. Błędne koło związków zawodowych
Z badania wynika, że polscy pracownicy uważają, iż mają powody do myślenia o strajkowaniu. Bowiem 47 proc. badanych przyznało, że ma zastrzeżenia wobec swojego pracodawcy co do warunków pracy. 62 proc. badanych przyznało, że jest niezadowolona z powodu wysokości zarobków. Wątpliwości budzi też kwestia równego traktowania pracowników – 48 proc. Polaków ocenia negatywnie działania swojego pracodawcy związane ze sprawiedliwym podejściem do każdego zatrudnionego.
– Niskie zarobki lub złe traktowanie pracowników jako impuls do strajku wydają się całkowicie zrozumiałe. Oba te powody pchają również ludzi do zmiany pracy. Pracodawcy powinni zdawać sobie sprawę, że dbając o dobro pracowników, dbają także o interes firmy. Zapewnienie zatrudnionym bezpieczeństwa zarówno finansowego, jak i psychicznego jest obowiązkiem pracodawcy – komentuje Wojciech Martyński, ekspert kariery w InterviewMe.
Nie boimy się strajkować
Wyniki ankiety wskazują, że 75 proc. społeczeństwa nie obawia się strajkować, a 78 proc. w pełni popiera grupy zawodowe, które zdecydowały się walczyć o swoje prawa lub lepsze warunki pracy. Polacy popierają przede wszystkim protesty ratowników medycznych (55 proc.), górników (53 proc.), pielęgniarek (52 proc.), nauczycieli (41 proc.) i lekarzy (40 proc.).
- Mimo panującej opinii o tym, że w naszym kraju społeczeństwo obywatelskie jest mało aktywne, w sferze deklaracji polscy pracownicy są gotowi do protestów, jeśli pracodawcy nie będą zapewniać im godnych zarobków oraz odpowiednich warunków pracy - podsumowuje Marta Rojewska, autorka raportu.
Czytaj więcej: Naruszenia praw pracowników osiągnęły rekordowy poziom
Z kolei badani zapytani o powody, przez które boją się strajkować, w pierwszej kolejności podają obawę o utratę pracy (67 proc.), czują strach przed zemstą ze strony pracodawcy (50 proc.), obawiają się braku efektów strajkowania (33 proc.), skutków prawnych wszczęcia strajku (26 proc.), boją się również o swoje bezpieczeństwo w czasie strajku (21 proc.).
Autorzy badania wskazują, że wiarę w sens i powodzenie strajku w miejscu pracy deklaruje 61 proc. badanych, a więc mniej niż popierających protesty. Tym samym strajkujący nie mają więc pewności, że ich postulaty zostaną spełnione.
Czytaj więcej: Protest policjantów z poparciem centrali związkowej
- Wyniki badania pokazują nie tylko ogólne pozytywne nastawienie Polaków do idei strajku w miejscu pracy, ale także wysoką gotowość do udziału w proteście. Zaskakuje fakt, że właściwie połowa z nas ma zastrzeżenia wobec zarobków, warunków pracy czy równego traktowania pracowników w swoim miejscu pracy. Być może z tego powodu – na zasadzie zrozumienia i empatii – poparcie dla strajków różnych grup zawodowych sięga w Polsce aż 78 proc. - podsumowuje wyniki badania Wojciech Martyński, ekspert kariery w InterviewMe.
Ci pracownicy nie mogą strajkować
Warto też przypomnieć, że są grupy zawodowe, które nie mogą strajkować. W ustawie o rozwiązywaniu sporów zbiorowych zapisano, że prawo do strajku nie przysługuje pracownikom zatrudnionym w organach władzy państwowej, administracji rządowej i samorządowej, sądach oraz prokuraturze. Jednak pracownicy szukają rozwiązań, by obejść te przepisy. Na przykład policjanci, których przepis ten również obejmuje, walczyli o poprawę warunków pracy, masowo przechodząc na zwolnienia lekarskie. Swój cel osiągnęli. Ministerstwo przyznało im m.in. podwyżki wynagrodzeń.
Niedawno rzecznik ZUS poinformował z kolei, że świdnicki sąd okręgowy udzielił ZUS zabezpieczenia poprzez zakazanie Związkowi Zawodowemu Związkowa Alternatywa prowadzenia strajku w trakcie trwania sporu zbiorowego. Ten miał się odbyć 27 czerwca. Powód to - jak zaznacza związek - bardzo trudne warunki pracy oraz niskie płace.
(fot. PAP/ Radek Pietruszka)
- Prawo jest po naszej stronie. Oznacza to, że jakakolwiek akcja protestacyjna w najbliższych dniach byłaby nielegalna i wiązałaby się z rażącym naruszeniem przepisów. Mówimy o tym od wielu tygodni i sąd jednoznacznie potwierdził nasze stanowisko - podkreślił Paweł Żebrowski, rzecznik ZUS.
Jednak Związkowa Alternatywa się nie poddaje. Poinformowała o przesunięciu terminu strajku.
- Niestety pracodawca wciąż prowadzi politykę antypracowniczą i antyzwiązkową. Paweł Żebrowski 17 czerwca ogłosił, że Zakład na początku mijającego tygodnia zaproponuje pracownikom podwyżki znacznie przekraczające 300 zł zapisane w ustawie budżetowej. Niestety takich propozycji nie ma do dziś, a z informacji, do których dotarliśmy, wynika, że ZUS nadal nie posiada żadnych dodatkowych środków dla pracowników. ZUS nie ma też planów, by w ciągu najbliższego tygodnia rozmawiać z zakładowymi związkami zawodowymi. Innymi słowy, komunikaty o planowanym znaczącym wzroście płac w ZUS były kłamstwem, które miało spacyfikować niezadowolenie pracowników - komentuje Piotr Szumlewicz, przewodniczący Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa.
KOMENTARZE (0)