Protest pilotów zbankrutowanych linii lotniczych Air Berlin może poważnie zaszkodzić procesowi sprzedaży linii. Niemiecki minister transportu Alexander Dobrindt apeluje, by piloci "poszli po rozum do głowy".

Dobrindt określił postępowanie pilotów mianem "ryzykownego manewru", który może narazić na szwank proces sprzedaży linii.
- Mogę jedynie zaapelować do wszystkich, by poszli po rozum do głowy - powiedział. Jak dodał, zaistniała sytuacja jest niekorzystna dla procesu przejęcia przewoźnika przez nowego właściciela.
Kierownictwo Air Berlin oświadczyło, że spodziewa się przywrócenia normalnego ruchu w czwartek (14 września). Liczba zwolnień lekarskich maleje, piloci wracają do pracy - poinformował zarząd linii.
Linie Air Berlin, drugie co do wielkości w Niemczech, musiały w zeszłym miesiącu wystąpić o ochronę przed wierzycielami, kiedy ich udziałowiec - linie Etihad Airways - wstrzymał finansowanie po latach strat.
Do 15 września przyjmowane są oferty na zakup aktywów Air Berlin; zdaniem obserwatorów największą część kupi Lufthansa. Decyzje mogą zapaść już 21 września, na trzy dni przed wyborami parlamentarnymi w Niemczech.
Piloci obawiają się, że po zmianie właściciela dojdzie do zwolnień i obniżki wynagrodzeń.
Komisja Europejska zatwierdziła w tym miesiącu kredyt w wysokości 150 mln euro, jaki niemiecki rząd przyznał będącym w upadłości liniom Air Berlin w celu zapewnienia kontynuowania połączeń. Kredyt ma pozwolić na uporządkowaną likwidację tych linii.
Air Berlin od kilku lat odnotowuje straty; w 2016 roku wyniosły one 780 mln euro. Łączne zadłużenie tych linii to blisko 1,2 mld euro.



KOMENTARZE (0)