Niemal połowa (47 proc.) firm planuje zwiększyć zatrudnienie w 2020 roku. 60 proc. organizacji przewiduje, że wyniki sprzed pandemii ponownie zacznie osiągać w perspektywie 12 miesięcy. Takie wnioski płyną z najnowszego raportu Hays Poland i Deloitte „Nowe oblicze normalności".
Wraz z pojawieniem się wirusa z Wuhan w Polsce krajobraz rynku pracy uległ gwałtownej zmianie. Pracownicy, którzy do tej pory mogli cieszyć się różnorodnymi możliwościami rozwoju, którzy częściej zastanawiali się o jak dużą podwyżkę poprosić szefa, od kilku miesięcy patrzą w przyszłość z większą ostrożnością. W szczytowym okresie pandemii, gdy obowiązywało najwięcej obostrzeń w życiu publicznym, wiele firm zawiesiło procesy rekrutacyjne oraz wstrzymało realizację inwestycji, które zazwyczaj szły w parze z planami zwiększenia zatrudnienia. Rozpoczęły się zwolnienia. Jak podał GUS, w maju 2020 liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy przekroczyła barierę miliona. Wyniosła dokładnie 1.011,7 tys. osób wobec 965,8 tys. w kwietniu.
Jak pokazują wyniki raportu, redukcja etatów była tylko jedną z okoliczności utarty pracy. Podało ją najwięcej - 38 proc. - badanych. Kolejną przyczyną było wygaśniecie umowy - 21 proc., odrzucenie niekorzystnych zmian warunków pracy - 15 proc., zamknięcie firmy - 7 proc., inne 19 proc.
Musimy mieć świadomość, że o prawdziwych skutkach pandemii będzie można mówić dopiero w perspektywie kilku miesięcy, a nawet lat. Ogromna skala zachodzących zmian - gospodarczych i społecznych, regionalnych i globalnych - nie pozwala jednak czekać na rezultaty. Zmianie uległy zarówno aspiracje i perspektywy zawodowe pracowników, jak i strategie zatrudnienia firm. Jak zauważa John Guziak, partner, Human Capital w Deloitte, rynek pracy zmienia się na naszych oczach, co wymaga dopasowania do nowej sytuacji, a także odpowiedniego planowania na przyszłość.
- Biorąc pod uwagę fakt, że wciąż znajdujemy się w okresie przejściowym i ciężko mówić o powrocie do dobrze nam znanej normalności, kluczowe jest podkreślenie roli myślenia o przyszłości - zaznacza Guziak.
Czytaj więcej: Cięcia i opóźnienia w pensjach. Pracownicy gotowi chronić swe miejsce pracy
Jak dodaje, pracodawcy już teraz powinni poszukiwać odpowiedzi na pytanie o to, jakich kompetencji będą potrzebować w bliższej i dalszej perspektywie, jak zabezpieczyć kluczowe stanowiska w firmie, w jaki sposób zaktualizować politykę pracy zdalnej oraz jakie możliwości rozwoju czy też przekwalifikowania powinni zaoferować swoim pracownikom. Decyzje podjęte dzisiaj będą bowiem określać kierunek rozwoju organizacji na kolejne lata.
Negatywne konsekwencje pandemii
Konsekwencje pandemii miały charakter finansowy. Tymczasowe ograniczenie zakresu działalności wielu organizacji, mniejszy zysk, a także prognozy dotyczące nadchodzącego spowolnienia gospodarczego były powodem poszukiwania oszczędności – również w kosztach pracy.
Jak wynika z badania, w grupie osób, którym udało się zachować miejsce pracy, negatywnych konsekwencji doświadczyło 46 proc. respondentów. Najczęściej dotyczyły one obniżki wynagrodzenia, zmniejszenia wymiaru etatu, zwiększenia zakresu obowiązków oraz zablokowania awansu lub podwyżki. Chociaż ograniczenie zarobków czy też przeciążenie obowiązkami nie wpływają pozytywnie na satysfakcję z wykonywanej pracy, to warto spojrzeć na tę sytuację również z innej perspektywy. Jak zauważa Marc Burrage, dyrektor zarządzający Hays Poland, są to bowiem działania, które pozwalają firmom obniżyć koszty zatrudnienia przy jednoczesnym zachowaniu miejsc pracy.
- Obserwacje rynku i rozmowy z pracodawcami pokazują, że zmniejszenie poziomu wynagrodzenia oraz inne rozwiązania ograniczające koszty pracy, bardzo często mają charakter tymczasowy - zaznacza Marc Burrage. - W momencie poprawy sytuacji, część firm będzie podejmować decyzję o przywróceniu warunków zatrudnienia sprzed pandemii. Z drugiej strony pracownicy dostrzegają zmiany zachodzące na rynku pracy, stąd też z większą elastycznością podchodzą do ustępstw w zakresie zmiany warunków zatrudnienia w obecnej firmie. Przy czym należy podkreślić, że podejście do tej kwestii jest uzależnione od wykonywanego zawodu, a w szczególności od popytu pracodawców na kompetencje posiadane przez pracownika - dodaje.
Gotowość do zaakceptowania zmian warunków współpracy w sytuacji, gdy pozwoli to zachować obecne miejsce zatrudnienia, deklaruje 76 proc. pracowników. Najczęściej są skłonni zaakceptować zmniejszenie pakietu świadczeń pozapłacowych oraz zwiększenie zakresu obowiązków. Na kolejnym miejscu uplasowały się ustępstwa pod postacią cofnięcia premii i zmniejszenia wymiaru etatu. Pracownicy są najmniej skłonni zaakceptować obniżenie poziomu wynagrodzenia, które odgrywa istotną rolę w budowaniu satysfakcji z pracy oraz wpływa na podejmowane decyzje zawodowe.
Dozwolony optymizm
Jednak jak zauważają eksperci rynku pracy, od kilku tygodni firmy zaczęły wykonywać drobne ruchy w kierunku "normalności" sprzed pandemii. W efekcie możemy obserwować stopniowy powrót do realizacji strategii HR. Wyniki badania przeprowadzonego w maju pozwalają spojrzeć w przyszłość z ostrożnym optymizmem. Plany zatrudnienia nowych pracowników w roku 2020 zadeklarowało 47 proc. firm, a 60 proc. organizacji przewiduje, że wyniki sprzed pandemii ponownie zacznie osiągać w perspektywie 12 miesięcy, 25 proc. mówi, że zajmie im to ponad rok, 15 proc. badanych przyznało, że pandemia nie wpłynęła na ich funkcjonowanie.
Pandemia pokazała wielu firmom, że myśląc perspektywicznie warto wprowadzać zmiany w istniejącym modelu biznesowym, co może przekładać się na restrukturyzacje, ale też nowe inwestycje. Z pewnością w części firm deklarujących chęć zwiększenia zatrudnienia, w bieżącym roku dokonano zwolnień. W tym przypadku rekrutacja może mieć na celu powrót do poziomu sprzed pandemii lub podjęcie współpracy z kandydatami o innych kompetencjach niż pracownicy, z którymi firma niedawno się rozstała.
- W najbliższym czasie rynek pracy dla niektórych kandydatów nie będzie równie sprzyjający, co przed pandemią. Jednak wiele wskazuje na to, że wraz z powrotem firm do standardowej formy i skali prowadzonej działalności, pracodawcy będą zatrudniać nowych pracowników. Zmieni się jednak charakter prowadzonych rekrutacji. Pracodawcy będą poszukiwać unikalnych kompetencji i doświadczeń, które pozwolą im budować przewagę konkurencyjną w nowej rzeczywistości. Na polskim rynku pracy będziemy mieć do czynienia z rynkiem kompetencji, na którym eksperci o określonych zdolnościach wciąż będą mogli liczyć na atrakcyjne oferty pracy - zauważa Agnieszka Kolenda, executive director w Hays Poland.
Nowe kompetencje, stare wyzwania
Jednak musimy pamiętać, że w obliczu skali zmian wywołanych przez Covid-19 firmy będą potrzebować innych kompetencji, które do tej pory były w organizacji nieobecne, lecz teraz są jej niezbędne do rozwoju w nowym kierunku lub budowania przewagi konkurencyjnej w bardziej wymagających okolicznościach.
Czytaj więcej: Biurokracja w urzędach pracy. Czas na mentalną zmianę u ustawodawcy
Obecnie na rynku aktywnie poszukuje zatrudnienia większa liczba specjalistów, co w niektórych procesach rekrutacyjnych przekłada się na więcej wysokiej jakości aplikacji i ułatwia firmom pozyskanie odpowiednich pracowników. Przy czym warto pamiętać, że pandemia nie rozwiązała problemu luki kompetencyjnej.
Umiejętności, które do tej pory były trudne do pozyskania, w dalszym ciągu takie będą. Kandydaci posiadający cenne i poszukiwane na rynku kwalifikacje w mniejszym stopniu odczuli konsekwencje pandemii, tak więc wciąż będą posiadać silną pozycję w negocjacjach z firmami. W najbliższej przyszłości na brak ciekawych ofert pracy nie będą narzekać m.in. eksperci IT – ze szczególnym uwzględnieniem kandydatów specjalizujących się w cyberbezpieczeństwie, rozwiązaniach chmurowych oraz infrastrukturze – analitycy finansowi i biznesowi, specjaliści w dziedzinie badań klinicznych, automatyzacji oraz e-commerce.
Mimo wszystko, niepewność obecnej sytuacji skutkuje obawami o zawodową przyszłość. Profesjonaliści odczuwają lęk m.in. przed utratą pracy, mniejszymi zarobkami i pracą poniżej kwalifikacji, a co za tym idzie – wyzwaniami natury finansowej, brakiem satysfakcji i obniżeniem jakości życia. Tę niepewność odwzorowuje sposób, w jaki pracownicy odpowiedzieli na pytanie o perspektywę ich kariery zawodowej w bieżącym roku.
Mimo że w porównaniu z badaniem przeprowadzonym na koniec 2019 r. odsetek odpowiedzi sugerujących pozytywną perspektywę spadł o 29 punktów procentowych, to odsetek osób deklarujących negatywne przeczucia wobec możliwości rozwoju kariery wzrósł o zaledwie 5 punktów procentowych. Aż 48 proc. respondentów nie potrafi udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o perspektywę ich kariery. Specjaliści znajdują się w pewnym zawieszeniu i - tak jak pracodawcy - czekają na rozwój sytuacji.
Czytaj więcej: Jak zdaniem Polaków styl życia wpływa na pracę
Jednocześnie profesjonaliści nie stoją w miejscu i aktywnie działają, aby zwiększyć swoje szanse na zawodowy sukces. Specjaliści i menedżerowie uznają obecny czas za sprzyjający rozwojowi oraz pozyskiwaniu nowych umiejętności. Starają się podejmować działania, które pozwolą zwiększyć ich atrakcyjność w oczach potencjalnych pracodawców, a w dalszej przyszłości również poszerzyć zakres dostępnych dla nich ról. Część profesjonalistów nie wyklucza również zmiany wykonywanego zawodu. Realizację takiego scenariusza w perspektywie trzech lat za prawdopodobną uznało aż 46 proc. respondentów badania.
KOMENTARZE (0)