O rynku pracownika wiedzą już wszyscy. Zjawisko szczególnie nasila się w branżach, dla których teren działania nie jest ograniczeniem. Dzięki globalizacji polscy programiści mają dostęp do coraz lepszych warunków - czego nie można powiedzieć o zatrudniających ich firmach.
- Już dziś w Polsce brakuje ok. 50 tys. wykwalifikowanych pracowników, a w Europie ponad 270 tys. Informatycy, którzy opuszczają mury polskich uczelni, mają szeroką wiedzę, a często już i doświadczenie w tworzeniu programów komputerowych lub coraz bardziej popularnych aplikacji mobilnych na telefony komórkowe oraz tablety. Czyli mają duży potencjał. Jednak tych specjalistów kształci się zbyt mało, aby pokryć zapotrzebowanie rynku - uważa Karolina Biedrońska z działu personalnego firmy Comarch.
Jeszcze kilka lat temu do zostania młodszym programistą, np. junior front-end developerem, wystarczyła znajomość stosunkowo prostych języków: HTML, CSS. Dodatkowymi atutami była znajomość Gita i umiejętność wzbogacania strony www o znalezione w sieci fragmenty kodu JavaScript, nawet bez dokładnej znajomości tego języka.
Obecnie od młodszych programistów front-endowych wymaga się zaznajomienia z technologiami React lub Angular, a mile widziane są podstawy back-endu (środowisko Node.js, bazy danych). Co więcej, front-endowiec powinien znać pracę back-endowców na tyle, aby móc dokonać drobnych modyfikacji w kodzie.
Kadrowe braki nie są więc mitem. Nie wystarczy pójść śladem sieci handlowych, które podniosły wypłaty kasjerek o kilka procent. Żeby znaleźć kompetentnego programistę, trzeba się natrudzić.
- Obecnie kandydaci coraz więcej znaczenia przy wyborze pracodawcy przypisują kwestiom niematerialnym i benefitom pozapłacowym. Kandydaci chcą pracować w firmach, których wartości są spójne z ich osobistymi przekonaniami. Zwracają uwagę na strategię i misję firmy oraz na to, jaki wpływ ich praca będzie miała na środowisko czy społeczeństwo - potwierdza Anna Żylińska, menedżer ds. employer brandingu w firmie e-point.
- Małe firmy, które świadomie budują swoją markę jako pracodawcy i komunikują swoje mocne strony, jak najbardziej są w stanie wygrywać konkurencję o wyspecjalizowanych pracowników z dużymi graczami - dodaje jednak optymistycznie.
Globalny rynek jest mieczem obosiecznym. Z jednej strony wszystkim firmom daje dostęp do tak samo zamożnych klientów. Z drugiej - zagranicznym firmom daje dostęp do polskich pracowników.
- Z punktu widzenia programisty praca w polskiej spółce nie musi różnić się od zatrudnienia w zagranicznym przedsiębiorstwie - uważa HR menedżer w Altkom Małgorzata Panasiuk-Kanabus. - Polskie spółki z branży IT realizują projekty na całym świecie, często umożliwiając pracę zdalną. Pracując w małym polskim start-upie można realizować projekty dla prestiżowych zagranicznych klientów, otrzymując ponadrynkowe wynagrodzenie i benefity. Problemem polskich spółek z branży IT nie jest często pozyskanie dobrych kontraktów, a pracowników do ich realizacji - dodaje.
Czytaj też: Benefity w IT: Co „kręci” mężczyzn, a co kobiety, co młodych a co doświadczonych pracowników?
Równe zasady? Nie dla wszystkich
Choć globalny rynek pozornie zrównuje szanse, zagraniczni inwestorzy mogą czasem cieszyć się bardzo dogodnymi warunkami, jeśli tylko obiecają lokalnemu samorządowi kreację miejsc pracy.
- Wiele zagranicznych firm decyduje się na umieszczenie w Polsce swoich oddziałów i centrów usług biznesowych, ponieważ mają dostęp do wykwalifikowanej kadry pracowniczej i korzystają z preferencyjnych warunków, np. nie płacą podatku VAT, który jest głównym źródłem przychodu państwa. W ten sposób są w stanie zachęcać kandydatów lepszymi zarobkami czy chociażby benefitami - wyjaśnia Karolina Biedrońska z Comarchu.
To jednak nie prawo jest wielką słabością polskich firm. Luka często tkwi w tym, co przy odrobinie chęci można łatwo naprawić - w kulturze pracy.
- To prawda, że programiści mogą przebierać w ofertach pracy, a firmy, które staranniej budują swój wizerunek pracodawcy, są w stanie dotrzeć do największych talentów. To nie pieniądze przesądzają o atrakcyjności oferty pracy, ale możliwość dalszego rozwoju. Szkolenia i ścieżki kariery są dla programistów ważne, a mogą je zapewnić te organizacje, które mają w swoim portfolio zróżnicowane projekty - przekonuje dr Izabella Kozłowska, konsultant ds. angażowania interesariuszy w firmie Indata.
- Wiele czynników wpływających na atrakcyjność pracodawcy jest niezależna od pochodzenia kapitału firmy. Programiści chwalą sobie miejsca pracy, w których to oni decydują, czy będą dzisiaj pracować zdalnie, czy na miejscu. Zagraniczne firmy nie zawsze, ale częściej mają wypracowane odpowiednie podejście do pracownika. Dzięki przemyślanej komunikacji programista czuje się wyjątkowym członkiem ważnej inicjatywy.
Jej zdaniem to nie korporacje przyciągają pracowników, nie „wyśrubowane targety, biurokracja i bezduszność”, ale dobry leadership, dialog, feedback, a czasem nawet tak drobne gesty jak poranna kawa czy degustacja zdrowych przekąsek.
- Ciężkie czasy najbardziej dotykają firmy, które nie potrafią dostrzec w kryzysie nowych szans i wyjść ze status quo, a żeby dowiedzieć się jak z tego wyjść, trzeba dobrze rozmawiać z wieloma stronami - klientami, pracownikami, dostawcami oraz innymi zaangażowanymi stronami - podsumowuje.
KOMENTARZE (0)