Mimo trwających rosyjskich bombardowań infrastruktury cywilnej i związanej z tym braku elektryczności, na granicy polsko-ukraińskiej nie ma znaczących ruchów migracyjnych - wynika z analizy przeprowadzonej przez agencję Gremi Personal.

Centrum analityczne międzynarodowej agencji zatrudnienia Gremi Personal zebrało i przeanalizowało informacje z ostatnich 42 dni dotyczące przepływu migracji od 10 października (czyli dokładnego początku rosyjskiego ataku na ukraińską infrastrukturę) do 21 listopada.
Z analizy publikowanych codziennie danych Straży Granicznej wynika, że nie ma paniki wśród Ukraińców - nadwyżka przepływu wynosi zaledwie 32.9 tysiąca Ukraińców.
- Putin chce wywołać panikę, zarówno wśród Ukraińców, Polaków i ogólnie w Europie, więc straszy kolejnymi falami uchodźców. Ale Ukraińcy to dumny naród, nikt nie będzie uciekał tylko dlatego, że ktoś go straszy w mediach. Co innego zagrożenie życia, zima dopiero się zaczyna, przyglądamy się sytuacji cały czas. Trzymamy rękę na pulsie, nie wykluczamy, że sytuacja może się zmienić wraz z kolejnymi mrozami i kolejnymi bombardowaniami. Ale już teraz widać, że ci Ukraińcy, którzy zostali na Ukrainie, prawdopodobnie spędzą tam zimę - komentuje Anna Dzhobolda, dyrektorka departamentu rekrutacji międzynarodowych Gremi Personal.

Zobacz: Ponad 60 proc. uchodźców z Ukrainy nadal nie pracuje. Co ich blokuje?
Z najnowszych danych ZUS-owskich widać, że coraz więcej Ukraińców podejmuje legalnie pracę w Polsce - na dzień 30 września było to już 422 550 osób i 8118 tys. prowadzących własną działalność.


KOMENTARZE (0)