Pytania skąd wziąć pracowników w dobie rekordowo niskiego bezrobocia, co zrobić, by rozwój firm nie wyhamował, zadaliśmy w kilku największych firmach w Polsce, które reprezentują różne branże.
Zostaną najlepsi
Ryszard Florek, prezes Fakro nie ma wątpliwości, że wiele firm nie wytrzyma konkurencji o pracownika. - Zarobki będą musiały pójść w górę, inaczej nie zatrzymamy pracowników, którzy stali się towarem deficytowym. Firmy, które nie wytrzymają tej presji lub nie będzie ich stać na spełnienie rosnących oczekiwań finansowych pracowników, po prostu splajtują - komentuje w rozmowie z PulsHR.
Pytany, czy pracownicy z zagranicy rozwiążą problem uważa, że ci już są obecni na polskim rynku pracy, a ich liczba i tak nie zaspokoi potrzeb wszystkich pracodawców. Wskazuje, ze bardzo ważne jest, aby państwo skupiało się na ułatwianiu procedur podejmowania pracy w Polsce przez cudzoziemców. - Niech cudzoziemcy budują polską gospodarkę, tak jak my budujemy niemiecką czy angielską - podsumowuje prezes Fakro.
Pracownicy z zagranicy to jeden ze sposobów na rozwiązanie problemu braków kadrowych, jaki wymienił również Andrzej Kubisiak z Work Service. Inny to poprawa aktywności zawodowej. - Mamy w Polsce ponad 5,2 mln osób w wieku produkcyjnym, które są bierne zawodowo. Nie widnieją w rejestrach bezrobotnych, choć są poza rynkiem pracy. Pewnie duża część z nich jest w szarej strefie, wiele ma wcześniejsze emerytury czy renty, część z nich to niepełnosprawni. Do tej pory mówiło się o nich bardzo mało, bo uznawano, że potrzeby rynku pracy wypełnią sami bezrobotni. Dziś wiemy, że to podejście było błędne, dlatego tak ważne jest, abyśmy zaczęli myśleć nie tylko o obniżaniu stopy bezrobocia, ale także o podnoszeniu wskaźnika aktywności zawodowej.
Kubisiak przypomina też, że Work Service od dawna informowało o takim scenariuszu na polskim rynku pracy. - Mówiliśmy o tym, że w 2018 roku bezrobocie spadnie poniżej 6 proc. co automatycznie oznaczało przebicie tej bariery - zaznacza. W jego opinii w praktyce oznacza to nie tylko większą rywalizację na rynku pracy, bowiem pracownik stanie się dobrem luksusowym, ale także konieczność poprawy warunków wynagradzania i zatrudnienia.
Co jeśli firmy nie wytrzymają tej presji? - Gdyby rzeczywiście zabrakło rąk do pracy to zaciągniemy hamulec rozwojowy - przyznaje wprost. Zaznacza też, że w urzędach pracy mieliśmy spory zasób wolnych kandydatów na rynku. Teraz obserwujemy, że ta grupa mocno się zawęziła. Natomiast, to co jest największym wyzwaniem do pokonania, to fakt, że ponad połowa zarejestrowanych, to osoby długotrwale bezrobotne. One nie szukają aktywnie pracy i mają bardzo wiele barier do pokonania, by chcieć w ogóle wrócić na rynek pracy. Przez to zasób jest dużo mniejszy nim nam się wydaje.
- Osób naprawdę chętnych do pracy jest około 30-40 proc. Czyli 300-400 tysięcy. Dla porównania warto przypomnieć dane GUS, które wskazują, że tylko w pierwszym kwartale tego roku powstało prawie 260 tys. nowych miejsc pracy - wylicza.
Rekrutują 20 osób na tydzień. Dalej tak będzie?
O komentarz poprosiliśmy również Agnieszkę Larysz, kierownika ds. projektów rekrutacyjnych w częstochowskiej firmy x-kom, która debiutowała w najnowszym rankingu 200 Największych Firm w Polsce tygodnika "Wprost". Dystrybutor sprzętu komputerowego niedawno otworzył nową siedzibę w Częstochowie. Każdego tygodnia rekrutuje do pracy około 20 osób - od magazynierów, przez sprzedawców, na specjalistach od IT kończąc.
- To raczej wyzwanie dla wszystkich firm obecnych na rynku. Nasza firma mocno związana jest z IT, gdzie rynek pracownika był widoczny już od kilku lat. Teraz sytuacja zaczyna przekładać się także na inne sektory oraz stanowiska niższego szczebla. Pozyskanie talentów staje się coraz trudniejsze. W naszej firmie powstał nawet specjalny zespół skupiający się na wyszukiwaniu i rekrutowaniu tych kandydatów, którzy są na rynku pracy najbardziej rozchwytywani i jesteśmy z tych działań zadowoleni - mówi Larysz.
Czytaj więcej: W naszym zawodzie presja będzie zawsze
Pytana, czy przekroczenie bariery jednego miliona jest dla firm powodem do obaw, wskazuje, że urzędy pracy są w stanie zaspokoić pojedyncze potrzeby, jednak nie dostarczą firmom z ich branży kandydatów na kilkanaście czy kilkadziesiąt wakatów. Nie są również wsparciem w pozyskiwaniu specjalistów z wąskich dziedzin.
- Dlatego pojawiamy się na targach pracy w urzędach i okazjonalnie zwracamy się do nich o pomoc, jednak traktujemy to jako działania employer brandingowe. Obecnie social media to dla nas przyszłość. Pozwalają one szybciej, taniej i skuteczniej dotrzeć do właściwych kandydatów. Ciągle doskonalimy jak profesjonalnie wykorzystać to narzędzie podczas procesu rekrutacji nowych pracowników oraz budowania wizerunku pracodawcy - dodaje.
Szefowa działu HR w częstochowskiej firmie wskazuje też na drugą stronę tej sytuacji. - To przede wszystkim dobra wiadomość dla pracowników, bo aby pozyskać dobrego specjalistę, firmy muszą mieć dla niego lepszą ofertę niż konkurencja - wyjaśnia.
Lokalizacja ma znaczenie
Rekordowo niska liczba bezrobotnych nie jest powodem do nadmiernego stresu w Grupie Nowy Styl. - Na Podkarpaciu zatrudniamy ponad 3000 osób i ten rynek pracy ma największy wpływ na naszą organizację - komentuje Dariusz Frydrych, członek zarządu i dyrektor operacyjny Grupy Nowy Styl. Jak dodaje, choć tradycyjnie sytuacja pracodawców jest tu bardziej uprzywilejowana niż w środkowej czy zachodniej Polsce, to w ostatnich latach również można było zaobserwować znaczący spadek bezrobocia. - Tylko w najbliższych nam powiatach krośnieńskim i jasielskim w ostatnich 5 latach spadło ono z ponad 18 proc. poniżej 10 proc. w tym roku - podaje szczegółowe dane.
Przypomina też, że ten spokój to efekt systematycznej pracy Nowego Stylu z ubiegłych lat, dzięki której firma zyskała stałą kadrę. - Inwestowaliśmy w zespół przede wszystkim szkoleniami i programami rozwojowymi i w tej grupie, która stanowi trzon zatrudnionych, nie obserwujemy istotnych fluktuacji. Nie odczuwamy również dużych problemów z kadrą inżynierską - blisko pracujemy z uczelniami i szkołami zawodowymi. Natomiast wyzwaniem stało się dla nas pozyskiwanie i utrzymanie młodych pracowników bezpośrednio produkcyjnych. Ich oczekiwania płacowe znacząco wzrosły i musimy na nie reagować - wskazuje na problem.
Nie tylko urzędy pracy
W Poczcie Polskie w 2018 roku zatrudnienie już wzrosło o 1000 pracowników. Tylko w grupie listonoszy o 560 osób. Jak podkreśla Irmina Gocan, zastępca dyrektora zarządzającego Pionu Kapitału Ludzkiego ds. Strategii HR i Rozwoju Poczty Polskiej, udało się to osiągnąć mimo trudnego rynku pracownika. Czy ten pozytywny trend uda się zachować, kiedy liczbę bezrobotnych zaczęliśmy liczyć w tysiącach, a nie milionach?
- Zmniejszająca się stopa bezrobocia jest obecnie wyzwaniem nie tylko dla Poczty Polskiej, ale i dla wielu firm borykających się z obsadzeniem wolnych wakatów. W efekcie powoduje to zwiększenie się wymagań finansowych kandydatów oraz wpływa na ich motywację do podjęcia pracy, jak też angażowanie się w nią. To zwiększa trudności w pozyskaniu pracowników - przyznaje Gocan. Wskazuje też, że już wcześniej firma zauważyła wyraźną korelację między czasem rekrutacji a stopą bezrobocia: im niższe bezrobocie, tym dłuższy czas poszukiwania pracownika.
Czytaj więcej: Złym szefom będzie jeszcze trudniej utrzymać pracowników
Jak wyjaśnia, Poczta Polska kandydatów poszukuje nie tylko za pośrednictwem ogłoszeń w urzędach pracy, biurach karier, OHP, czy w lokalnej prasie. Wykorzystuje także kampanie reklamowe w komunikacji miejskiej, telebimy w hipermarketach, ogłoszenia na lokalnych portalach ogłoszeniowych oraz społecznościowych, plakaty, ulotki, czy banery. Współpracujemy również z fundacjami wspierającymi m.in. zatrudnienie osób z orzeczeniem o niepełnosprawności.
- Dużym powodzeniem cieszy się również konkurs „Nagradzanie za polecanie”, dzięki któremu nasi pracownicy mogą polecać do pracy osoby z grona swojej rodziny lub znajomych otrzymując za to nagrody pieniężne. Efekty wakacyjnych rekrutacji są już widoczne - od momentu jej rozpoczęcia otrzymaliśmy prawie 750 CV, co skutkuje uzupełnieniem wolnych miejsc pracy na stanowiskach, jakie oferuje Poczta Polska - wymienia Gocan.
Wychowaj sobie pracownika
Z kolei Koleje Mazowieckie wskazują, że dla firm z ich branży deficyt pracowników nie jest niczym nowym. Mierzą się z nią od lat, więc rekord w liczbie bezrobotnych nie wywołuje u nich nadzwyczajnych emocji.
- Prowadzimy rekrutacje wewnętrzne i zewnętrzne. Kandydatów do pracy szukamy poprzez ogłoszenia rekrutacyjne na stronie internetowej spółki oraz na portalach zewnętrznych takich jak praca.pl czy pracuj.pl - wyjaśnia Donata Nowakowska, rzecznik prasowy spółki. Wskazuje też, że w związku z tym, że większość rekrutacji odbywa się na stanowiska specjalistyczne związane z prowadzeniem i bezpieczeństwem ruchu kolejowego oraz prowadzeniem pojazdów kolejowych i trudnościami w pozyskaniu kandydatów z wymaganymi uprawnieniami i kwalifikacjami, spółka sama systematycznie organizuje kursy zawodowe na stanowiska związane z prowadzeniem i bezpieczeństwem ruchu kolejowego oraz prowadzeniem pojazdów kolejowych.
Czytaj więcej: Polscy pracownicy pewni siebie jak nigdy dotąd
- Działania te zostały zintensyfikowane po utworzeniu w 2012 r. ośrodka szkoleniowego. Od tego momentu w organizowanych szkoleniach wzięło udział kilkuset kandydatów, którzy po ukończeniu kursu i zdaniu egzaminu, podjęli zatrudnienie w spółce KM. Kilkanaście zrealizowanych edycji oraz trwające kursy na kluczowe stanowiska dla działalności spółki, tj. konduktora, kierownika pociągu, licencję i świadectwo maszynisty czy kasjera biletowego, cieszą się dużym zainteresowaniem - wymienia.
Koleje Mazowieckie zdecydowały się też wychować sobie pracowników. Spółka objęła patronatem klasy kolejowe w kilku szkołach na Mazowszu. Ich uczniowie odbywają u nich praktyki zawodowe. Najlepsi mogą korzystać z systemu stypendialnego, a absolwenci tych szkół mają praktycznie zagwarantowaną prace w KM.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)