– W połowie czerwca pokażemy pięć pierwszych branż, w które będziemy chcieli inwestować i wokół których będziemy chcieli tworzyć środowisko start-upowe i przesyłać strumień publicznych pieniędzy – mówi Jadwiga Emilewicz, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju.
Jadwiga Emilewicz, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju. (fot. PTWP)
Rząd planuje uruchomić fundusze i zmienić legislację by ułatwić działanie start-upów w Polsce. Wśród rozwiązań, które w czerwcu mają zostać ogłoszone w Konstytucji dla Biznesu są m.in. opodatkowanie funduszy veinture, wsparcie z pieniędzy publicznych, które będą umiejscowione w Polskim Funduszu Rozwoju czy klin podatkowy dla firm inwestujących w innowacje.
Jacek Aleksandrowicz, prezes Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości przekonuje, że inwestycje państwa w start-upy szybko się zwracają. – Przez kilka lat realizowaliśmy projekt „Droga do Polski przedsiębiorczej” w ramach którego mieliśmy do dyspozycji ponad 10 mln zł. Policzyliśmy, że start-upy działające w ramach inkubatorów co roku odprowadzają ponad 5 mln zł w podatkach i innego rodzaju składkach. Łatwo zatem policzyć, że po dwóch latach ta inwestycja państwa w inkubatory się zwraca – mówi Aleksandrowicz.
Jacek Aleksandrowicz, prezes Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości. (fot. PTWP)
Teraz środki na start-upy mają popłynąć z Polskiego Funduszu Rozwoju, w skład którego ma wejść również Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości. – Łączny budżet wsparcia dla przedsiębiorców w ramach PARP to 3,6 mld euro, więc do 2020 r. te środki są imponujące – mówi Anna Klarecka, prezes PARP.
Podkreśla również, że jednym z celów realizowanych przez agencję w najbliższym czasie będzie integracja i koordynacja między wszystkimi agendami, które mają wejść w skład Polskiego Funduszu Rozwoju.
- Chcemy, aby przedsiębiorcy otrzymywali wsparcie na różnych etapach rozwoju – od pomysłu, przez badania, do wdrożenia produktu na rynek. Chcemy również wspierać start-upy w wejściu na zagraniczne rynki – dodaje Klarecka.
Patrycja Klarecka, prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. (fot. PTWP)
Jednym z elementów rządowego planu na budowanie środowiska start-upowego w Polsce, ma być zbliżenie spółek skarbu państwa do młodych przedsiębiorców. Korzyści z tego mają czerpać nie tylko start-upy, które będą mogły się rozwijać, ale i państwowe spółki, które potrzebują innowacji.
- Chcemy zbliżyć Dawida do Goliata, zbliżyć duże spółki skarbu państwa do młodych biznesów. Chcielibyśmy, żeby te duże, ociężałe, wielkie frachtowce znalazły swoją niszę, a to nie stanie się inaczej jak przez innowacje, które są w start-upach – mówi minister Jadwiga Emilewicz.
Jak się jednak okazuje – zacząć współpracować ze spółkami skarbu państwa wcale nie jest łatwo. – Ze względu na różne procedury, średnio pozyskanie klienta, który jest państwową spółką zabiera około roku czasu – mówi Przemek Kuśmierek, CEO Migam.
Przemek Kuśmierek, CEO Migam. (fot. PTWP)
– Wyjątkiem w naszym przypadku jest spółka PKP, w której od rozpoczęcia współpracy do wdrożenia upłynęły trzy miesiące – dodaje Kuśmierek i podkreśla, że to, czego start-upowcy oczekują od rządu to niekoniecznie pieniądze, ale usprawnienie procedur.
Na ten sam aspekt zwraca również uwagę Marcin Beme, założyciel start-upu Audioteka. – To, co przeszkadza w skupieniu się na rozwijaniu biznesu, to czas, który musimy poświęcać na obowiązki administracyjne. Wszyscy mamy jedną dobę, ale nasi koledzy w Stanach Zjednoczonych czy Chinach, mają więcej czasu na to, żeby robić jeszcze lepszy produkt czy usługę, bo nie muszą koncentrować się na dostosowywaniu do regulacji unijnych. A pamiętajmy, że na start-upie się nie kończy. Plan jest taki, żeby zamienić go w dobrze prosperującą firmę – mówi Beme.
Marcin Beme, CEO Audioteka. (fot. PTWP)
W opinii Michała Szaniawskiego, wiceprezesa Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, często to nie potrzeba zdobycia kapitału, a dotarcia do dużego klienta jest w przypadku start-upów tą najpilniejszą.
– Jesteśmy spółką akcyjną, która start-upom może zaoferować inwestycje, pożyczki, a także otwierać drzwi do nawiązywania relacji z dużymi spółkami. I spółki skarbu państwa są dobrymi partnerami – mówi Szaniawski. Jako przykład podaje zrealizowany w tym roku wraz z PGNiG Termika konkurs dla start-upów.
– Do konkursu zgłosiło się sto start-upów, a wybranych zostało dwanaście. Fajne było to, że ze start-upowcami spotykali się członkowie zarządu, pracownicy merytoryczni firmy. Chodziło o to, żeby znaleźć jedną firmę, która będzie mogła liczyć na kontrakt z PGNiG. Spółka ostatecznie zaprosiła do współpracy trzy start-upy – opowiada Szaniawski.
ING Bank Śląski inwestuje średnio więcej niż w siedem start-upów rocznie. – Dla mnie to jest biznes. A na czym polega biznes dzisiaj? Na tym, że muszę zgadnąć czego chce klient, dostarczyć mu szybko pewną propozycję, po to, żeby ją zweryfikować w wersji eksperymentalnej, i jeśli się sprawdzi – przejść do fazy skalowania – mówi Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego.
- Tak jak mam swoje procesy wewnętrzne, tak mam również start-upy spośród których mogę wybrać te, które będą w stanie poprowadzić pewne procesy za mnie – podkreśla Bartkiewicz.
Jak wynika z tworzonego każdego roku przez Deloitte rankingu „Technology Fast 50”, polskie start-upy mają ogromny potencjał. – Ranking uwzględnia 50 najszybciej rozwijających się – pod względem dynamiki wzrostu przychodów – spółek w Europie Środkowej. W zeszłym roku, na 50 spółek, 19 pochodziło z Polski - mówi–Magdalena Burnat-Mikosz, partner i lider w zakresie B+R i innowacyjności w Deloitte.
Nie bez znaczenia jest środowisko, w którym rosną start-upy, a więc rola samorządu. – W 2015 r. w Katowicach powstały ok. 152 start-upy. Były one tworzone głównie przez młodych ludzi w wieku 23-24 lat. Jako miasto przystąpiliśmy do programu rozwoju przedsiębiorczości, którego jednym z kierunków jest rozwój start-upów – mówi Robert Życiński, pełnomocnik prezydenta ds. wspierania innowacyjności w urzędzie miasta Katowice.
Katowice chcą pomagać start-upowcom na trzech płaszczyznach. Po pierwsze – promując i wspierając start-upy podczas ich powstawania. – Chcemy uświadamiać młodym ludziom, że start-up może być świetnym pomysłem na rozpoczęcie kariery zawodowej – mówi Życiński.
Po drugie – wspierając start-upowców w podejmowaniu skonkretyzowanych już przedsięwzięć i po trzecie – pomagając ukształtować statyczny już kierunek rozwoju start-upu. – Chcielibyśmy, aby ten ukształtowany już podmiot, uczestniczył również w rozwoju miasta – mówi Życiński.
*Artykuł powstał na podstawie debaty „Start-in Poland”, która odbyła się podczas European Start-Up Days w Katowicach. Wydarzenie odbyło się w ramach VIII Europejskiego Kongresu Gospodarczego. Dyskusję moderowała
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (2)