Według rządowych szacunków z tarcz antykryzysowych – w tym finansowej – do polskich firm trafiło w ostatnich miesiącach blisko 165 mld zł. Państwo ma prawo zweryfikować, jak te środki pomocowe wykorzystano. Kontrole mogą potrwać nawet kilka lat, a ich zakres może nie ograniczać się tylko do weryfikacji przyznanej pomocy publicznej. Firmy powinny się na to przygotować.
Urząd Skarbowy, ZUS, Polski Fundusz Rozwoju... Po okresie ratowania firm w czasie pierwszego uderzenia pandemii koronawirusa państwowe instytucje wzięły się do weryfikacji – sprawdzą, czy pomoc w ogóle im się należała, ale jej zakres może być szerszy.
Kontrole ruszają powoli. Na celowniku ZUS znaleźli się przedsiębiorcy, którzy pobrali świadczenia w ramach tarczy antykryzysowej. Chodzi głównie o zwolnienie z opłacania składek oraz świadczenia postojowe dla wykonujących umowy cywilnoprawne i samozatrudnionych.
Polski Fundusz Rozwoju z kolei sprawdza m.in. dane, jakie znalazły się w oświadczeniach składanych przez ubiegające się o pomoc w ramach tzw. Tarczy finansowej PFR. Przygotował do tego nawet specjalny algorytm, który wyłania podmioty do prześwietlenia.
- Specjalny algorytm na podstawie siedmiu różnych zmiennych typuje przedsiębiorców do kontroli. Pierwsze ponad 100 firm zostało już wytypowanych, a ich dane są właśnie przekazywane do KAS w celu weryfikacji - mówił w październiku wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju Bartosz Marczuk, zapowiadając, że na liście do kontroli znalazło się łącznie ponad 4 tys. przedsiębiorstw.
Jednak mnogość tarcz i zmiany przepisów w kolejnych odsłonach rządowej pomocy sprawiają, że przedsiębiorcy obawiają, czy właściwie z niej skorzystali. Kontrole firm, korzystających z tarcz antykryzysowych tym bardziej budzą niepokój.
Dlatego o to, czy rząd zacznie karać przedsiębiorców, jak mogą przebiegać takie kontrole i jakie mogą być reperkusje, portal WNP.PL zapytał prawników z kancelarii Baker McKenzie. Czytaj więcej: Tarcze antykryzysowe. Miliardy popłynęły do firm, teraz pora na kontrole

KOMENTARZE (0)