Praca w mniejszej firmie, to – paradoksalnie – czasem większe możliwości. Menedżerowie otrzymują wreszcie realny wpływ na politykę i działania firmy, w której pracują.

Praca w korporacji, przez dekadę, albo i dłużej, na tym samym stanowisku, może doprowadzić do wypalenia zawodowego. Wydatnie przykładają się do tego także często nielogiczne i bezduszne mechanizmy, funkcjonujące wewnątrz niektórych rynkowych olbrzymów. Czasem padają ofiarą zarządzania talentami albo cięć budżetowych.
Jak wynika z badania Antal International, "Aktywność menedżerów na rynku pracy", które zostało przeprowadzone w czerwcu tego roku na próbie 1236 respondentów z Polski, tylko 24 proc. menedżerów przyznaje, że chce zmienić pracę, aby poprawić swoja sytuację materialną. W ten sposób, z całym swoim doświadczeniem i znajomością branży, ponownie trafiają na rynek pracy, stając się łakomym kąskiem dla małych i ambitnych firm, potrzebujących sprawdzonych rozwiązań.
Praca w mniejszej firmie, to - paradoksalnie - czasem większe możliwości. Menedżerowie otrzymują wreszcie realny wpływ na politykę i działania firmy, w której pracują. Tu i teraz widzą efekty swojej pracy, zyskują elastyczność i swobodę działania. Odzyskują wiarę w siebie i swoje możliwości. Właśnie dlatego przechodzą do małych firm. Nie bez znaczenia jest też pewnie stabilność zatrudnienia i zmiana środowiska. To jednak wymiana, w trakcie której obie strony zyskują. Dzięki swojemu autorytetowi i doświadczeniu pomagają budować wartość firmy.
- Okazało się, że zatrudnienie niespełna 50-letnich menedżerów w małej firmie, w której przeciętna wieku nie przekracza 30 lat, było bardzo dobrym posunięciem - mówi Patryk Brożek, prezes Wheel Systems.
- Chcąc kontynuować dynamiczny rozwój potrzebowaliśmy szczególnego rodzaju wiedzy i wyczucia, które przychodzą wraz z wieloletnim doświadczeniem. To obopólna korzyść, a nasz eksperyment zakończył się sukcesem - udało się połączyć świeżość i elastyczność małej firmy z bogatym doświadczeniem i unikalnym know-how - wyjaśnia.


KOMENTARZE (0)