- KGHM Polska Miedź to jeden z największych pracodawców w Polsce. W spółce pracuje obecnie 33 935 osób. Górniczo-hutniczy gigant nie planuje zwiększenia zatrudnienia.
- Skupiają się na bieżącym uzupełnianiu etatów po pracownikach, którzy np. odeszli na emeryturę. W finansach czy analityce biznesowej pracownicy są drożsi. Chcą o 20-25 proc. więcej niż KGHM oferuje na start.
- - Firmy nie są dostosowane do tego, żeby komunikować obecną sytuację rynkową pracownikom wewnątrz. Wbrew pozorom finanse nie są tajemnicą - przyznaje Magdalena Wróbel, dyrektor naczelna ds. zarządzania zasobami ludzkimi w KGHM.
Zacznę od cytatu z Waszego komunikatu: „Po raz pierwszy w historii dialogu KGHM Polska Miedź S.A. oraz central związkowych tak szybko ustalono wysokość podwyżek”. Baliście się wejść w spór ze związkami zawodowymi?
- Mamy to szczęście, że każda ze stron reprezentujących firmę wie, gdzie leży dobro. Ono jest w KGHM. Firma ma jasną i przewidywalną strategię na najbliższe lata. By udało się ją zrealizować, warto rozmawiać, nie spierać się. Tak samo było tym razem. Żaden pracodawca nie lubi wchodzić w spór ze związkami, ale nad nami widmo sporu nie wisiało. Nie możemy mówić też o strachu. KGHM prowadzi ze związkami zawodowymi stały dialog. Przez ostatnie trzy miesiące rozmawialiśmy o tym, jak będzie wyglądała przyszłość firmy, jaka będzie jej strategia. To dotyczyło również kwestii wynagrodzeń.
Druga sprawa, która wpłynęła na szybkie porozumienie w kwestii wysokości podwyżek, to układ zbiorowy. Ten w KGHM zakłada, że rokrocznie - jeśli firma osiąga pozytywne parametry biznesowe - wynagrodzenia wzrastają o współczynnik GUS. Został on podany 18 stycznia 2019 roku. Kilka dni później siedliśmy do negocjacji.
Cały czas wiedzieliśmy, w którym kierunku idziemy. Zależy nam na tym, żeby pracownicy otrzymali należne im z układu podwyższanie wynagrodzeń. Przy okazji dogadaliśmy się w kilku innych aspektach, które z perspektywy strony społecznej są ważne.
Jak wielka jest dziura kadrowa w KGHM?
- Zaskoczę panią. Niewielka. KGHM jest firmą umiejscowioną bardzo regionalnie oraz mocno rozpoznawalną. Na dobrą sytuację kadrową wpływa na pewno fakt, że dla regionu jesteśmy jednym z największych pracodawców, który ma przed sobą dobre perspektywy. W kluczowych dla nas obszarach, jak górnictwo czy hutnictwo, nie mamy dziury kadrowej. Natomiast są pewne zawody – jak finansiści, analitycy biznesowi, ale też elektromonterzy czy elektrycy – gdzie ludzi jest mniej. Dostają oni ciekawsze oferty pracy, na przykład od firm działających we Wrocławiu. Jednak i tutaj nie powiedziałabym, że mamy braki kadrowe. Raczej musimy się bardziej postarać, żeby do nich nie dopuścić, choćby przez współpracę ze szkołami zawodowymi czy uczelniami wyższymi.
W waszym przypadku współpraca z nimi ostatnio nabrała nowego kształtu.
- Mamy nową odsłonę programu wspierającego uczniów szkół zawodowych. O „Kompetentni w branży” zaczęliśmy rozmawiać z Ministerstwem Edukacji Narodowej jeszcze w zeszłym roku. Pod koniec 2018 prezes Marcin Chludziński podpisał rozporządzenie, które wprowadza w życie ten program. Dzięki temu uczniowie szkół branżowych zdobędą cenne w naszej branży kompetencje. Kończąc szkołę, będą gotowi do podjęcia pracy.
Ponadto, poza systemem klas patronackich, który funkcjonuje od lat, uruchamiamy pierwszy raz system stypendiów dla uczniów. Mogą na nie liczyć młodzi ludzie, którzy mają odpowiednie predyspozycje. Pogram będzie wspierany przez specjalną platformę komunikacyjną z uczniami. Chcemy nie tylko nauczyć ich zawodu, ale także przyciągnąć do firmy. W naszych zakładach prowadzimy również szkolnictwo dualne, czyli uczniowie przychodzą do nas na zajęcia praktyczne.
Huta Miedzi Cedynia (fot. KGHM)
Na szkolnictwo zawodowe patrzymy nieco szerzej niż tylko w kontekście pracodawców i uczniów. Dla nas równie ważni są nauczyciele. Ci związani ze szkołami, z którymi współpracujemy, sami nas prosili, abyśmy umożliwili im naukę praktycznych umiejętności w zakładzie. Zrobiliśmy to. Obecnie pracujemy nad rozwiązaniami umożliwiającymi im skorzystanie ze studiów podyplomowych umożliwiających nauczycielom podnoszenie kwalifikacji.
Jak te działania przekładają się na nowych pracowników?
- W 2016 r. z grupy uczniów i studentów, którzy byli objęci różnego rodzaju programami KGHM i skończyli naukę, 123 osoby podjęły u nas pracę. W 2017 było to 147 młodych osób, a w 2018 zatrudniliśmy 92 osoby.
Jakie macie plany rekrutacyjne na najbliższy czas?
- Politykę zatrudnienia mamy zaplanowaną na najbliższe pięć lat. Plany kadrowe odpowiadają planom strategicznym. Chcemy stabilizować produkcję w Polsce oraz zwiększać za granicą. Z kolei specyfika rekrutacji do pracy na kopalniach polega na tym, że trwa ona nieprzerwanie. Pracownicy cały czas odchodzą na emeryturę i trzeba to na bieżąco uzupełniać. Natomiast nie planujemy zwiększać zatrudnienia. Obecnie KGHM to 33 935 pracowników.
Odczuwacie rynek pracownika?
- Nie w pełnym zakresie. Dotyczy on wyłącznie zawodów, w których mamy większe trudności ze znalezieniem pracowników. Jednak są to zawody nie do końca związane z głównym rdzeniem KGHM. W finansach czy analityce biznesowej pracownicy rzeczywiście są drożsi. Poza pieniędzmi oczekują też większej elastyczności co do sposobu pracy. Nie chcą dojeżdżać do Lubina. Chcą pracować z Wrocławia lub po prostu z domu.
O ile wyższe są ich oczekiwania finansowe?
- Średnio o 20-25 proc. od tego, co my im proponujemy na starcie.
Jak na stawki „nowych” reagują pracownicy, którzy od lat dla was pracują?
- Dotknęła pani ważnej kwestii. Firmy nie są dostosowane do tego, żeby komunikować obecną sytuację rynkową pracownikom wewnątrz. Bo wbrew pozorom finanse nie są tajemnicą. Pojawiają się spięcia, że ktoś na starcie może dostać więcej niż doświadczony pracownik. Natomiast układ zbiorowy pracy w KGHM bardziej docenia doświadczonych pracowników.
Czytaj więcej: W jaki sposób praca cię zabija, czyli stres i wypalenie zawodowe poważnym problemem
Rozpoczęliśmy właśnie pracę nad ofertą dla młodych, dla których liczą się nie tylko pieniądze, którzy od pracodawcy oczekują czegoś więcej. Przygotowujemy dla nich ofertę edukacyjną i rozwojową, która jest mniej związana ze stażem pracy. Naszym dużym plusem, który chcemy wykorzystać, jest z pewnością globalność firmy.
Firmy zagraniczne podkupują wam pracowników?
- Może nie podkupują, co nęcą ich. Robią to zarówno firmy amerykańskie, kanadyjskie, jak i firmy konsultingowe z Europy. Kuszą inżynierów geologów czy specjalistów od górnictwa. Jesteśmy liderem w górnictwie i hutnictwie. Zakłada się więc, że nasz know-how jest unikatowy i cenny. Niedawno rozmawiałam z pracownikiem, który od konkurencji dostał cztery oferty pracy. Został u nas. Z osobami, które chcą odejść, dyskutujemy i staramy się zatrzymać, pokazując, jakie dajemy perspektywy.
Kopalnia odkrywkowa Robinson w USA (fot. KGHM)
A jedną z nich jest możliwość wyjazdu do naszych zagranicznych oddziałów. Prezes Chludziński przedstawiając strategię mówił, że chcemy zwiększać kontrolę w zagranicznych oddziałach. I to jest właśnie miejsce dla naszych pracowników. Bo jeśli wyjadą tam do pracy osoby zaangażowane, które rozumieją nasze cele, kulturę organizacyjną i wyzwania biznesowe, wtedy i sama firma na tym skorzysta.
Kto ma szansę dostać pracę w zagranicznych oddziałach KGHM?
- W przypadku funkcji zarządczych stawiamy na pracowników z Polski. Bardzo nam zależy na tym, aby dać im możliwość zdobycia wyjątkowego doświadczenia zawodowego oraz zwiększyć nadzór nad tymi kopalniami. Ale są tam też miejscowi pracownicy. Część kopalń kupowaliśmy razem z nimi.
Pracownicy chcą wyjeżdżać?
- Kiedy kupowaliśmy kopalnie w Chile, wszyscy chcieli tam jechać. Wyjazd traktowali jako ogromną szansę. Dziś już nie garną się z takim zapałem do pakowania walizek. Choć nadal dla wielu młodych jest to atrakcyjna oferta.
Czytaj więcej: KGHM stawia na innowacje. Na jakie efekty liczy?
Mamy coś takiego jak polityka mobilności, właśnie ją modyfikujemy. Do zagranicznych oddziałów chcemy wysyłać ludzi zdolnych, którzy zawiozą tam ze sobą wiedzę oraz nowe technologie. Co więcej, chcemy mieć pewność, że do nas wrócą i przekażą zdobytą tam wiedzę. Jednak skala wymian nie jest duża. Cała nasza zagraniczna działalność stanowi zaledwie 10 proc. naszej produkcji.
Ile zarabia się w KGHM? Wasze komunikaty a opinie pracowników są zgoła odmienne. Ci drudzy na informację o wysokości średnich zarobków sięgających 9 tys. zł brutto reagują nerwami. Mówią, że w życiu takich pieniędzy na oczy nie widzieli. Co więcej, wskazują na duże rozbieżności wynagrodzeń między poszczególnymi stanowiskami.
- Niestety to wada średniej. Jednak proszę pamiętać o tym, że układ zbiorowy pracy bardzo jasno określa zasady wynagradzania. Każdy zainteresowany ma do niego dostęp i może sprawdzić, jakie stawki obowiązują na poszczególnych stanowiskach i stopniach zaszeregowania.
Kopalnia Polkowice-Sieroszowice (fot. KGHM)
ZUZP został wynegocjowany przez wszystkie związki zawodowe działające w KGHM. Jest on jednolity dla hut i kopalń. Wynika z niego, że wysokość wynagrodzenia bardzo mocno związana jest ze specyfiką pracy na danym stanowisku, bezpieczeństwem pracy. Znaczenie ma również wkład, jaki osoba na danym stanowisku zapewnia w rozwój głównego biznesu firmy. W praktyce oznacza to, że najlepiej wynagradzani są ci pracownicy, którzy są doświadczeni i pracują w najniebezpieczniejszych miejscach. Natomiast wszelkie różnice, o jakich mogą mówić niezadowoleni z płac pracownicy, wynikają właśnie z tego, o czym wspomniałam.
Druga sprawa to różnice między zarobkami na dole a tym, co na konto otrzymują szefowie KGHM. Ze skonsolidowanego raportu rocznego KGHM Polska Miedź za 2017 rok dowiemy się, że średnie roczne wynagrodzenie członków zarządu, którzy przepracowali cały rok, wyniosło 1,4 mln zł, co w przeliczeniu na wynagrodzenie miesięczne dało 118 tys. zł.
- Proszę mi wierzyć, że praca w zarządzie tylko na pierwszy rzut oka wydaje się łatwa. Nikt nie pamięta o ogromnej odpowiedzialności, jaka wiąże się z zarządzaniem blisko 40-tys. załogą. Nikt nie pamięta o tym, że pracuje się siedem dni w tygodniu po 24 godziny na dobę. Nikt nie pamięta również o tym, że nie ma czegoś takiego jak urlop czy weekend. Głównym trzonem KGHM są nasi pracownicy, jednak prezes odpowiada za to, żeby mieli gdzie pracować. Nie zapominajmy o tym.
Co przyciąga do KGHM? Branża górnicza czy fakt, że jest to spółka Skarbu Państwa?
- Każdy na to pytanie odpowie inaczej. KGHM to stabilna firma z tradycjami, która „wychowała” całe pokolenia mieszkańców Dolnego Śląska. W tym regionie traktuje się ją jak dobro wspólne. Z drugiej strony KGHM jest jedyną spółką skarbu państwa, która ma aktywa zagraniczne. Tym samym to jedyna polska spółka, która pozwala spojrzeć na pracę szerzej niż wyłącznie teren Polski.
Myślę, że sama branża górnicza jest ciekawa, bardzo nowoczesna. Najlepszy przykład to kopalnia Polkowice, gdzie mamy one control room – nowoczesną dyspozytornię, która jest połączona siecią światłowodową z szeregiem urządzeń górniczych pod ziemią. W Lubinie niedawno także otworzyliśmy nowoczesne centrum zarządzania, co więcej, dla poprawy bezpieczeństwa przenieśliśmy je z dołu na powierzchnię. To również pokazuje skalę stosowania nowych technologii.
Kopalnia Polkowice-Sieroszowice (fot. KGHM)
Co do spółki skarbu państwa, to uważam, że jest to taki sam pracodawca, jak biznes prywatny. Przez osiem lat związana byłam z firmą prywatną, gdzie przeszłam wszystkie szczeble awansu zawodowego. Praca w prywatnym biznesie, jak i w sektorze państwowym ma swoje plusy i minusy.
Z pewnością w przypadku spółek skarbu państwa wyzwaniem dla działów HR jest współpraca ze związkami zawodowymi. Wymusza to zupełnie inny typ pracy. Ale myślę, że dopiero zdobycie doświadczenia w obydwu tych światach pozwala spojrzeć na życie zawodowe pełniej.
Pani mówi o KGHM jako o stabilnym pracodawcy. Jednak w ciągu ostatnich lat cztery razy zmieniał się prezes spółki. Jak tak częste zmiany wpływają na postrzeganie firmy?
- Stabilność zawsze jest ważną wartością dla pracowników. Zmiany zawsze będą odbierane jako wyzwanie. Natomiast silnik firmy – pracownicy liniowi – pozostają w KGHM na lata. Pamiętajmy, że zmiany w składach zarządów to codzienność także w prywatnych firmach. Po prostu właściciele – czy to biznes prywatny, czy państwowy – zmieniają swoich ludzi za sterami. Ja sama przez osiem lat pracy w sektorze prywatnym miałam czterech szefów.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)