Czterodniowy tydzień pracy oznaczałby z jednej strony ograniczenie produkcji, a z drugiej podbicie inflacji, czyli spotęgowanie stagflacji w sytuacji, w której Polsce i tak ona grozi. To byłoby dolewanie benzyny do ognia - mówi były prezes NBP prof. SGH Leszek Balcerowicz.

Balcerowicz został zapytany w rozmowie z Interią, czy rozwiązanie proponowane przez Platformę Obywatelską, o którym zresztą wielokrotnie mówiła też Lewica, zapowiadający czterodniowy tydzień pracy, to dobra propozycja dla gospodarki.
"Nieważne kto to proponuje, nie chciałbym tego przypisywać jakiejkolwiek partii czy osobie. Brednia jest brednią, nieważne kto ją głosi. To jest niebywała populistyczna brednia, która oznaczałaby z jednej strony ograniczenie produkcji, a z drugiej podbicie inflacji, czyli spotęgowanie stagflacji w sytuacji, w której Polsce i tak ona grozi. To byłoby dolewanie benzyny do ognia" - powiedział Balcerowicz w opublikowanym w poniedziałek wywiadzie zamieszczonym na stronach internetowych Interii
Przedwyborcze obietnice
Zapowiedź wprowadzenia skróconego czasu pracy złożył szef PO Donald Tusk. Opozycja chce się tym zająć zaraz po wygraniu przez PO przyszłorocznych wyborów Nie jest to pierwszy tego typu pomysł. Projekt noweli wprowadzający krótszy tydzień pracy opracowuje również partia Razem. Ma go złożyć w Sejmie do końca wakacji. To jej kolejna próba wprowadzenia tego rozwiązania.
Tego typu obietnice, będące elementem rozkręcającej się już kampanii wyborczej, podoba się Polakom, ale pracodawcy myśląc o niej nie wybuchają entuzjazmem.
Pracodawcy niechętni wobec czterodniowego tygodnia pracy
Krytycznie zapowiedź Donalda Tuska ocenił Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP).
- Ten pomysł jest szkodliwy, infantylny. Mam nadzieję, że w rozsądnej perspektywie nie dojdzie do skutku - stwierdził Cezary Kaźmierczak. Jego zdaniem ta propozycja jest sformułowana w oderwaniu do rzeczywistości.


KOMENTARZE (0)