O pracy w korporacji krąży wiele mitów. Czy są prawdziwe? – Nikt, kto nie spróbował pracy w korporacji, nie potrafi jej właściwie ocenić. Nie ma świata idealnego – czy pójdziemy do małej, czy do średniej, czy do bardzo dużej firmy, zawsze znajdziemy jakieś minusy – uważa Marcin Nowak, dyrektor zarządzający Centrum Operacyjnym w Katowicach Capgemini Polska i członek oraz założyciel stowarzyszenia ABSL.
Marcin Nowak, dyrektor zarządzający Centrum Operacyjnym w Katowicach Capgemini Polska i członek oraz założyciel stowarzyszenia ABSL.
W jego opinii korporacja jest jednak miejscem o tak dużej różnorodności, że każdy, kto będzie próbował się w niej zaadaptować, znajdzie w niej dla siebie miejsce. Ma też jeszcze inne plusy: – To jedyne miejsce, gdzie można się w praktyce – i to we względnie krótkim czasie – nauczyć tego, czego przez lata uczyliśmy się w teorii na studiach – dodaje.
Agata Hagno, prezes firmy DPM, uważa, że to, czy praca w korporacji będzie nam odpowiadała, zależy też od naszych cech charakteru. – Są osoby, którym odpowiada praca w bardziej sztampowych, z góry narzuconych ramach, które próbowały pracy w mniejszych firmach, ale twierdzą, że najbardziej odpowiada im praca w korporacji – mówi Hagno.
Często doświadczenia zdobyte w korporacji stają się dla młodych trampoliną do założenia własnego biznesu. Tak było w przypadku Wojciecha Kuśpika, prezesa Grupy PTWP, którego pierwszą pracą była praca w korporacji amerykańskiej. Spędził tam półtora roku.
Wojciech Kuśpik, prezes Grupy PTWP.
– Bardzo sobie cenię doświadczenie, które tam zdobyłem. Trudno funkcjonować na rynku jako przedsiębiorca, nie znając go, nie wiedząc, jak funkcjonuje gospodarka, jak funkcjonują korporacje, z którymi później się współpracuje – mówi Wojciech Kuśpik.
Jednak według Bartosza Połącarza, członka zarządu zatrudniającej 90 osób firmy Marco z Gliwic, korporacje są krótkowzroczne. Owa krótkowzroczność polega na całkowicie złym procesie zarządzania ludźmi, w którym kadra zarządzająca nie szanuje w odpowiednim stopniu pracowników.
Bartosz Połącarz, członek zarządu Marco.
– Najgorszą hipokryzją jest jeszcze to, że zdarza się w tych firmach – o tym niskim szacunku do człowieka – motto wiszące na ścianie – „ludzie są najważniejsi” – mówi Połącarz. – U nas mamy zdecydowanie inne podejście. Ja cyklicznie poddaję się ocenie swoich pracowników. Codziennie rozmawiamy i dajemy sobie informację zwrotną na temat naszej pracy. Po co? Po to, żebyśmy wiedzieli, jakimi liderami jesteśmy dla naszych ludzi. U nas liderzy angażują się na co dzień w pracę z ludźmi. Inspirują załogę do wyzwań – dodaje.
W opinii Michała Paprockiego, prezesa ING Services Polska, korporacje faktycznie bywają krótkowzroczne i mają sporo minusów, ale dotyczy to w dużej mierze spółek giełdowych, które są pod silną presją publikowania wyników.
– Stąd chaotyczne decyzje, masowe zwolnienia, spora niepewność. Duże firmy z branży technologicznej, np. Dell, są ściągane z giełdy, aby mogły tworzyć coś bardziej zaawansowanego, aby mogły rozwijać kulturę organizacyjną, która nie będzie poddana reżimowi wyników – mówi.
Michał Paprocki, prezes ING Services Polska. (fot. PTWP)
Podkreśla jednak, że jedno z drugim można połączyć i w korporacji może panować przyjazna, mniej formalna atmosfera. – Przy zaangażowaniu kadry menedżerskiej można tak naprawdę połączyć oba te światy. Mimo że jesteśmy częścią dużej grupy – i to jeszcze z branży finansowej, która z racji sektora jest poddawana wielu rygorom – pracujemy w bardzo nieformalny sposób. Wszyscy jesteśmy ze sobą na „ty” i atmosfera jest naprawdę fajna. I to da się uzyskać. Postawiliśmy na współpracę, indywidualizm i determinację pracowników – podsumowuje.
*Artykuł powstał na podstawie debaty dyskusyjnej „Korporacja czy mały i średni biznes”, która odbyła się podczas Silesia HR Trends 2016 w Katowicach.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)