Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod
tym linkiem.
- Związek Polskich Pracodawców Usług i Handlu powstał 18 marca.
- Jego celem jest podejmowanie wspólnych działań, które przyczynią się do ratowania polskich firm, a co za tym idzie, miejsc pracy pracowników, a także kooperantów współpracujących z nimi na co dzień.
- Jak podkreślają przedstawiciele pracodawców, ratunkiem dla branży może być przywrócenie handlu w niedziele.
- Mamy świadomość, że sytuacja jest trudna dla wszystkich: rządu, przedsiębiorców, banków. W tej trudnej, nieznanej nikomu sytuacji próbujemy znaleźć drogę, która pozwoli nam wyjść ochronną nogą i pozwoli uratować te wszystkie miejsca pracy, które dziś jeszcze istnieją. Chcemy prosić o wsparcie zarówno rząd, banki jak i właścicieli galerii handlowych. Apelujemy, byśmy przez najbliższych 6 miesięcy od momentu otworzenia zamkniętych aktualnie sklepów mogli być zwolnieni od opłat. Oczywiście będziemy partycypować w kosztach niezbędnych do utrzymania galerii - zaapelował podczas konferencji Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług Marek Piechocki, prezes LPP.
Związek Polskich Pracodawców Usług i Handlu powstał 18 marca. Tworzą go zarówno ogólnopolskie, duże marki, jak i małe lokalne sieci czy producenci. Cel jest wspólny - walka z rynkowymi konsekwencjami pandemii koronawirusa.
- Chcemy znaleźć wspólny język zarówno z właścicielami centrów handlowych, jak i z ustawodawcami, tak by nasi pracownicy ucierpieli jak najmniej - dodał Piechocki.
- Przez pierwszych sześć dni marca mieliśmy wzrosty obrotów. Od momentu ogłoszenia pierwszych przypadków z każdym dniem sprzedaż i wejścia spadały o 30 proc. Tak naprawdę zostaliśmy w 90 proc. odcięci od dopływu pieniędzy, które pozwalają firmie funkcjonować i bieżąco realizować opłaty i koszty związane z jej funkcjonowaniem - wyjaśnił Marcin Ochnik z firmy Ochnik.
Przeczytaj: Tarcza antykryzysowa ochroni miejsca pracy?
3 postulaty
Zrzeszone w związku firmy (a tych jest ponad 50) apelują o trzy rzeczy.
- Chciałbym, żeby nasze postulaty jasno wybrzmiały. Po pierwsze apelujemy o partycypację rządu w utrzymaniu miejsc pracy dla tych setek tysięcy pracowników handlu i usług. Po drugie istotna jest dla nas abolicja czynszowa. Wstrzymanie się z opłatami czynszów. Trzecie to wsparcie w zachowaniu płynności i to jest apel do banków - tłumaczy Marek Piechocki z LPP.
Jednym z najbardziej problematycznych wydaje się być abolicja czynszowa. Jak wyjaśnia Artur Kazienko, założyciel firmy Kazar, rozmowy z zarządzającymi galeriami handlowymi trwają.
- Docierają do nas różne informacje. My staramy się bezwzględnie doprowadzić do sytuacji, w której i wynajmujący, i najemcy dojdą do satysfakcjonujących rozwiązań. Mamy też sygnały, że jest bardzo duża grupa osób po stronie właścicieli galerii, która rozumie nasza trudną sytuację i rozumie też swoje położenie. Szukamy porozumienia, szukamy sojuszników i oczywiście po przejściu tego trudnego okresu chcemy wrócić do normalnych relacji.
Rozmowy ze stroną rządową, jak poinformowali członkowie związku, trwają, jednak nie są prowadzone na satysfakcjonującym poziomie.
- My nie mamy innego rozwiązania - musimy solidarnie ratować gospodarkę. Musimy wspólnie pomagać i szukać rozwiązań - podkreśla Igor Klaja z 4F
- Chcemy ochronić stanowiska pracy. Wydaje mi się, że nie pomylę się bardzo mówiąc, że my utraciliśmy wpływy, jednak w dalszym ciągu nie podjęliśmy decyzji o zwalnianiu pracowników. Jeśli mamy przejść przez tę sytuacje wspólnie to tak naprawdę problem musimy, mówiąc kolokwialnie, rozmasować wspólnie. Razem z galeriami handlowymi. Jeśli one nam nie pomogą, to my nie przejdziemy przez to sami. Wspólnie zatrudniamy ponad 150 tys. ludzi. Jeśli nie pokonamy tych trudności, grożą nam ogromne zwolnienia - dodaje Klaja.
Zobacz: Czas koronawirusa: nie potrzebujemy ułanów, lecz menedżerów z wizją
System naczyń połączonych
Paweł Kapłon z firmy Tatuum zwrócił uwagę na jeszcze jeden aspekt pomocy branży handlowo-usługowej.
- Mówimy o miejscach pracy pracowników bezpośrednio zatrudnionych w naszych firmach. Spójrzmy jednak na wszystkie firmy współpracujące. Mamy tu nawet dwa-trzy miliony osób współpracujących z naszymi firmami. Z analiz wynika, że problem naszej branży jest bardzo specyficzny. Porównując się do innych, mamy "nagotowanych potraw" na pół roku do przodu. Mamy też ogromne magazyny w Polsce, budowane od 20-30 lat.
Jak wyjaśnia Artur Kazienko, założyciel firmy Kazar, duże marki są często ostatnim ogniwem na drodze produktu. Wiele z nich współpracuje z mniejszymi rodzinnymi firmami.
- Te firmy w sytuacji, kiedy branża upadnie, również stracą pracę. To jest charakterystyczne dla branży, o której rozmawiamy: producentów obuwia, odzieży, akcesoriów. Na zapleczu pracuje mnóstwo drobnych rzemieślników. W sytuacji, kiedy my otrzymujemy komunikat, że małe i średnie przedsiębiorstwa dostaną wsparcie i pomoc, to dla nich, nawet jeśli otrzymają środki, niewiele się zmieni. Jeśli ostatnie ogniwo w łańcuchu upadnie, oni de facto nie będą mieli dla kogo produkować.
Ratunkiem powrót handlowych niedziel?
Jak podkreślają przedstawiciele pracodawców, ratunkiem dla branży może być przywrócenie handlu w niedziele.
- Ostatnie dwa-trzy lata to okres, kiedy zakaz handlu powodował, że nasze wyniki się pogarszały. I to jest fakt. W tym momencie mamy sytuacje dramatyczną. Jeśli mówimy, że musimy jakoś z tej sytuacji wychodzić, to niedziela może być formą pomocy w stawaniu na nogi. Możemy pomóc odbudować nasze zdolności funkcjonowania. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy mamy odcięty totalnie cały tydzień, co może potrwać nawet 8 tygodni - wyjaśnił Artur Kazienko.
Igor Klaja podkreśla, że czasowe przywrócenie handlu w niedziele może poskutkować stworzeniem nowych miejsc pracy, co może okazać się niezbędne przy zmianach na rynku pracy, jakie pociągnie za sobą epidemia koronawirusa.
Przeczytaj: Dla pracodawców liczy się czas i konkrety. Nie możemy pracować na postulatach
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)