- Większość moich szefów było mężczyznami i obserwuję, że na przestrzeni lat zaszły duże zmiany w postrzeganiu kobiet w biznesie, ale też w ich zachowaniu. Bardzo się umocniłyśmy - mówi Sylwia Gadomska, dyrektor regionu północnego hoteli Mercure i Novotel.
Mentoring to umiejętność dzielenia się wiedzą i doświadczeniem. Ten model relacji pozwala zobaczyć, jak wiele możemy dać, ale także otrzymać. Nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, że nasze wybory, sytuacje, których doświadczamy – zdarzają się nie tylko nam – ale dzielą je także inni. Mentee może dzięki temu poznać cenne wskazówki i możliwości dotyczące bardzo różnych sytuacji, które przydarzają się na drodze rozwoju zawodowego, ale także życia prywatnego. Nie daję gotowych rozwiązań, ale praktyczne sposoby myślenia i działania, które sprawdziłam na sobie i wiem, że mogą być przydatne oraz inspirujące dla mentee. Jako firma zyskujemy ludzi, w których rozwija się ambicja, aspiracja, chęć do zmiany, do sięgania po więcej i po prostu rozwoju. Dla firmy taki pracownik stanowi bardzo dużą wartość.
- Zgłosiłam się sama, ale byłam nieco przerażona, ponieważ miałam świadomość, że to jest nowa relacja, że nie będzie dotyczyć tylko relacji zawodowej, ale pojawią się wątki prywatne, a przecież nie jestem wyrocznią, nie mam gotowych rozwiązań. Cieszę się, że mentee obdarzyła mnie zaufaniem, choć wiązało się to z dużą odpowiedzialnością. Cenię wolność i możliwość własnych wyborów i to staram się zachować w relacji mentoringowej – dając obszar wyboru. Pamiętam, że jedną z trudności, jaka pojawiła się na początku, była kwestia tego, jak moja mentee ma się do mnie zwracać – ustaliłyśmy, że mówimy sobie po imieniu. Nie wyobrażałam sobie, żeby było inaczej. Bezpośredniość, otwartość kontaktu jest kluczowa w mentoringu.
Jakie jeszcze trudności pojawiły się na początku procesu mentoringowego?
- Tak, jak wspomniałam – dość szybko pojawiły się w naszej relacji wątki prywatne, co wymaga zbudowania dużego zaufania – żeby mentee miała pewność, że mentorka nie wykorzysta ich w pracy. Zwłaszcza że moja mentee jest z zespołu, którym zarządzam. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że mamy ze sobą dużo wspólnego. Czasem nawet myślę o niej jak o sobie sprzed kilkunastu lat.
Jak długo trwa w sieci WAAG mentoring?
- Rok. Przy czym liczba spotkań w ramach tego okresu jest dowolna i ustalana indywidualnie według potrzeb i możliwości. My miałyśmy pięć takich spotkań, ale pomimo że nasz proces mentoringowy się kończy – chcemy jeszcze w nim pozostać. To mnie bardzo cieszy.
Co mentoring dał tobie, mentorce?
- Zajrzałam w siebie. Pytania mentee obudziły moje doświadczenia, sytuacje, trudności – z którymi sobie poradziłam, które rozwiązałam, ale dotąd nie analizowałam ich mocniej. Przechodziłam nad nimi do porządku dziennego. Tymczasem w procesie mentoringowym musiałam się do takich momentów cofnąć, przypomnieć sobie sytuacje, które wpłynęły na moje decyzje, emocje, jakie temu towarzyszyły. Mentoring pozwolił mi zbudować własną mapę kamieni milowych, które doprowadziły mnie do momentu, w którym teraz jestem. Jest on również lekcją odwagi – do dzielenia się informacją zwrotną – zarówno dobrą, jak i tą trudną, z którą mentee musi się zmierzyć.
Sieci kobiet w firmach, rozwijające ich talenty i umiejętności – to kolejny ciekawy trend w korporacjach. Według kobiet jakie kompetencje są im potrzebne?
- Z perspektywy doświadczenia mogę powiedzieć, że kobieta kobiecie w biznesie czasami przeszkadza – bo współzawodniczy. Mimo że taki stan może nas nakręcać, to jednak z drugiej strony – niweczy, osłabia ducha współpracy, a to skłania do zawężenia grona ludzi, z którymi obcujemy bliżej. Przez to kobiety tracą możliwość czerpania z ludzi – a są oni niesamowitym źródłem inspiracji i energii. Współzawodnictwo pewnie wynika z silnych emocji, które czasem trudno kobietom oddzielić od zachowań biznesowych. Bardzo ważna jest umiejętność zarządzania nie przez emocje, ale przez kompetencje. Oczywiście każdemu z nas zdarzają się trudne emocjonalnie momenty, ale w pracy warto iść w kierunku komunikacji biznesowej opartej na zasadzie: win-win. Wtedy networking i współpraca będą owocniejsze. Wspólny bieg może być wspólnym sukcesem.
Jak z perspektywy dyrektora hotelu – którym jesteś – zmieniły się na przestrzeni lat kobiety i mężczyźni jako goście hotelowi?
- Po kobietach od razu widać, w jakim celu przyjechały. Będąc w podróży biznesowej – są biznesowe, często przejmują męski styl zachowania – nieemocjonalny, nieempatyczny kontakt. Podobnie ze stylem i kolorystyką ubioru. To powoduje, że wyglądamy tak samo. A przecież można mieć różową bluzkę czy kolorowe kolczyki i nadal być biznesowo postrzeganą. To nie zależy od stroju, ale od nastawienia, od naszego profesjonalnego podejścia i przede wszystkim kompetencji.
Możesz wskazać mężczyzn z twojego otoczenia, których określiłabyś jako HeforShe?
- Idea HeforShe – oznacza dla mnie równe szanse, oparte na kompetencjach, pasji, osobowości, skuteczności, decyzyjności, sposobie pracy i komunikacji – które są niezależne od płci.
Większość moich szefów było mężczyznami i obserwuję, że na przestrzeni lat zaszły duże zmiany w postrzeganiu kobiet w biznesie, ale też w ich zachowaniu. Bardzo się umocniłyśmy. Wielu mężczyzn, z którymi pracuję, ceni sobie kompetencje kobiet – jest efekt tego, że kobiety sobie to wypracowały – to, że świetnie pracujemy, mamy mocne strony, które bardzo przydają się w biznesie. Muszę przyznać, że zawsze lubiłam pracować z mężczyznami, może dlatego, że jestem empatyczna i działam wielowątkowo, a panowie zawężają to do konkretów. To stanowi fascynujący balans.
Badania pokazują, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni wolą jako szefa – mężczyznę.
- To ciekawe, być może jest to związane z tym, o czym mówiłam wcześniej – współzawodnictwem między kobietami. Co też może być wykorzystywane przez przełożonych. Doświadczyłam w swojej karierze sytuacji przyblokowania – chodziło wówczas o atrakcyjne szkolenie, na które nie zostałam przez szefa skierowana tylko dlatego, że koleżanka z zespołu – na wyższym stanowisku niż ja – się na nie nie zakwalifikowała. To był moment, kiedy zaczęłam się zastanawiać, czy coś jeszcze w tamtej firmie osiągnę. Na szczęście to szkolenie do mnie wróciło i finalnie wzięłam w nim udział. To był właśnie przykład współzawodnictwa między kobietami. Koleżanka miała inną relację – równorzędne stanowisko z tym szefem. Ja jednak wiedziałam, że przyjdzie mój moment. Karma wraca, jeśli mamy z czegoś skorzystać, to tak się stanie.
Gdybyś miała wybrać sobie jakąś kompetencję i opanować ją do perfekcji – co to by było?
- Jako dziecko chciałam być aktorką. Pracuję w hotelarstwie, które jest trochę teatrem. Nie chcę przez to powiedzieć, że jest nieprawdziwe. Chodzi o to, że spotykamy wielu ciekawych ludzi, o różnych osobowościach, i odpowiedni dobór komunikacji do każdego tak, żeby kontakt był jak najlepszy – to prawdziwa sztuka. Wymaga to wykorzystania całego wachlarza kompetencji, które mam w sobie. Gdyby było to możliwe, chciałabym mieć umiejętność szybkiego uczenia się języków – szczególnie tych, o których wiem, że stanowią jedyną praktycznie formę komunikacji – np. chińskiego, japońskiego. Każdy język ma swoje tajemnice – nie da się przełożyć każdego powiedzenia dosłownie na rodzimy język.
Mężczyzna, który cię inspiruje?
- Inspiracja dla mnie wiąże się z wyzwaniem. Inspirująca osoba powoduje, że muszę się nad sobą zastanowić, muszę coś zmienić. Takim wyzwaniem w tej chwili jest mój starszy syn, który ma 17 lat. Zmusza mnie do zastanawiania się nad sobą, do szukania wspólnego języka między nami, rozwiązywania przeróżnych sytuacji. Inspiruje mnie do tego, że chcę nadążać za nowinkami technologicznymi, komunikacją w social mediach, za nowym pokoleniem.To mi pozwala uczestniczyć w jego życiu, a jemu w moim.
A kobieta?
- Nie ma jednej. Znam mozaikę cudownych kobiet, które spotkałam w całym moim życiu, od których dużo dostałam. Moja ciocia, babcia były rewolucyjne jak na swoje czasy i wiem, że ja też mogę mieć ich odwagę. Spotkałam wiele samotnych matek, kobiet pracujących w hospicjum czy z dziećmi. Wszystkie one stanowią kalejdoskop inspiracji i to dla mnie bardzo cenny dar. Życie stawia nam na drodze wielu ludzi – to kwestia tego, jak my się na nich otwieramy i co chcemy w nich zobaczyć. Ja patrzę na to, co w sobie mają – jaką cechę, umiejętność, której mogę się nauczyć, która mnie zmieni lub przyniesie nowy pomysł.
Jaka jest prawdziwa liderka?
- Definicji lidera jest mnóstwo. Tyle definicji – ile ludzi, bo każdy z nas inaczej postrzega lidera. Ale dla mnie prawdziwy lider wiąże się z zaufaniem, jakie wzbudza u ludzi. Ono rodzi się z relacji. A ta relacja sprawia, że ludzie mają odwagę do komunikowania się i dzielenia trudnymi i dobrymi rzeczami. Lider potrafi powiedzieć – zrobiłaś to lepiej niż ja.
Kobiece przywództwo istnieje?
- Nie wiem, czy przywództwu można nadać płeć. Patrząc na kampanię #HeforShe – widzę w niej kompetencje, nie cechy płci. Niedawno ktoś mnie zapytał, jak wybieram ludzi, którymi się otaczam. Zdałam sobie sprawę, że dobieram bardzo różnych ode mnie ludzi – często innych niż większość zespołu – wpuszczam dzięki temu powiew świeżego powietrza, po to, żeby inspirować i rozwijać. Poza tym są mężczyźni, którzy mają cechy typowo kobiece, jak empatia czy intuicja. I jak mówiłam wcześniej – odwrotnie – kobiety, które nabywają męskich zachowań w biznesie.
Jesteś "Shero", bo…
- Mam odwagę – mówić, chcieć i robić więcej. Stale stawiam sobie wyżej poprzeczkę, próbuję nowych rzeczy, poszukuję rozwiązań zaskakujących mnie i innych. Nie boję się – najwyżej się nie uda – to część życia. Nie zastanawiam się czy, tylko jak.
KOMENTARZE (4)