Dostępność pracowników to prawdopodobnie najważniejszy czynnik brany obecnie pod uwagę przez spółki podczas weryfikacji planów biznesowych i oceny perspektyw w danym regionie. Bardzo niski poziom bezrobocia, dynamiczny wzrost, emigracja oraz szybki rozwój sektora usług sprawiają, że w regionie CEE-6 (krajów Europy Środkowej i Wschodniej) wystąpiły poważne niedobory siły roboczej.
– Mamy do czynienia z tego rodzaju problemami, ponieważ, jak wskazują dane historyczne, po osiągnięciu niskiego poziomu bezrobocia – co jest zjawiskiem cyklicznym – następuje zazwyczaj zastój gospodarczy. W okresie zastoju mają miejsce zwolnienia pracowników, stopa bezrobocia rośnie, a dostępność siły roboczej wraca do swoistej równowagi. Ten mechanizm pociąga za sobą trudności ekonomiczne, co nie leży w interesie decydentów, biznesu i podmiotów działających na rynkach nieruchomości – wyjaśnia Mark Robinson, specjalista ds. badań rynku w regionie CEE w Colliers International.
Firma dostrzega sześć potencjalnych rozwiązań tego problemu. Pierwszy scenariusz zakłada powrót siły roboczej z Zachodu. Z danych, które Colliers International przedstawiła w raporcie „Labour Force Boomerang” opublikowanym w lipcu 2017 r. wynikało, że w 2016 r. na Zachód wyemigrowało kolejne 0,5 miliona obywateli państw z grupy CEE-6 (Central and Eastern Europe/Europa Centralna i Wschodnia - przyp. red.). Tytułowy „bumerang” wprawdzie jeszcze do nas nie wrócił, wystąpiły już jednak warunki gospodarcze sprzyjające powrotom, takie jak wzrost płac w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.
Zdaniem ekspertów siłę roboczą w regionie CEE-6 może zasilić imigracja ze Wschodu, z byłych republik Związku Radzieckiego i innych państw. W państwach należących do grupy CEE-6 po raz pierwszy daje się odczuć obecność obcokrajowców. Z danych Banku Światowego wynika, że w 2017 r. cudzoziemcy stanowili 7,1 proc. populacji Czech. Najniższy odsetek obcokrajowców, wynoszący 1,8 proc. populacji, odnotowano w Polsce.
Jak szacuje Bank Światowy, w grupie tej znalazło się 221 307 Ukraińców, chociaż wartość ta może być w rzeczywistości znacznie wyższa. Ukraińcy przyczyniają się do dobrych wyników polskiej gospodarki i pomagają w rozwiązaniu problemów demograficznych i związanych z rynkiem pracy. Siły roboczej dostarczają również kraje należące do Wspólnoty Niepodległych Państw, takie jak Rosja, Białoruś czy Mołdawia.
Na poprawę sytuacji może też wpłynąć podwyższenie jakości pracy wykonywanej w regionie poprzez lepsze wykształcenie i szkolenia pracowników mające na celu poprawę wydajności. Pozyskanie pracowników zatrudnionych w sektorze publicznym może stanowić dobre rozwiązanie zwłaszcza na Węgrzech i w Słowacji.
Czytaj też: Pracownicy z Ukrainy coraz ważniejsi dla polskiego rynku pracy
Efekty może też przynieść podwyższenie poziomu aktywności zawodowej wśród osób pomiędzy 15. a 64. rokiem życia, a być może również wśród osób w wieku emerytalnym. W ciągu ostatnich 15 lat państwa z grupy CEE-6 z powodzeniem wdrażały strategie mające na celu zwiększenie w tych grupach wiekowych odsetka osób chętnych i gotowych do podjęcia pracy.
Zdaniem twórców raportu, skuteczne rozwiązanie problemu braku rąk do pracy może przynieść automatyzacja pracy i skrócenie tygodniowego wymiaru czasu pracy. Automatyzacja pozwala zwiększyć wydajność w przeliczeniu na jednego pracownika poprzez zmniejszenie ogólnej liczby osób zatrudnionych. Napięta sytuacja na rynku pracy może sprzyjać inwestowaniu w automatyzację. Wprawdzie zagrożenie wynikające z automatyzacji pracy występuje nie tylko w regionie CEE-6, ale na całym świecie, jednak to właśnie w Europie Środkowo-Wschodniej sytuacja na rynku pracy jest napięta, a udział produkcji przemysłowej w PKB wysoki. Niewykluczone, że w przemyśle szybciej niż w sektorze usług automatyzacja pozwoli zaspokoić zapotrzebowanie na siłę roboczą. Pierwsze oznaki tego zjawiska można już zaobserwować w Niemczech, gdzie w niektórych fabrykach samochodów tydzień pracy został skrócony do 28 godzin. Region CEE-6 może równie dobrze pójść w ślady niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego.
Z badań przeprowadzonych przez Colliers International wynika też, że problem może rozwiązać się sam, ponieważ zastój gospodarczy/recesja spowodują spadek zapotrzebowania na siłę roboczą. Zdaniem autorów raportu recesja w państwach należących do grupy CEE-6 nie jest wprawdzie nieunikniona, jednak inflacja już rośnie, a banki centralne zaczynają podnosić stopy procentowe.
– Naszym zdaniem scenariusze 1 i 2 będą prawdopodobnie stanowiły istotne czynniki w ujęciu krótkoterminowym. Rozwiązania 3 i 4 mają z natury charakter bardziej długoterminowy. Scenariusze 5 i 6 są mniej optymistyczne z perspektywy osób poszukujących zatrudnienia – twierdzi Mark Robinson.
Padł rekord na rynku pracy
Stopa bezrobocia w czerwcu 2018 r. wyniosła 5,9 proc. wobec 6,1 proc. w maju. To rekord na rynku pracy - tak niskiego bezrobocia w Polsce jeszcze nie było. Jak podał GUS, liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy wyniosła w czerwcu 967,9 tys. wobec 1 002 200 osób przed miesiącem. Jeśli chodzi o stopę bezrobocia w poszczególnych regionach, to waha się ona od 3,3 proc. w woj. wielkopolskim do 10 proc. w warmińsko-mazurskim.
Bezrobocie spada też na Ukrainie. Przyczyny tego zjawiska są jednak zgoła inne niż w Polsce. Liczba bezrobotnych na Ukrainie w czerwcu 2018 r. zmniejszyła się do 303,9 tys. osób. To o 12,1 tys. mniej niż w maju tego roku. Poziom bezrobocia pozostał jednak ten sam – 1,2 proc. ludności w wieku produkcyjnym. W czerwcu na jedno stanowisko przypadały cztery osoby. Liczba wolnych miejsc pracy wyniosła 82,4 tys., czyli o 3,8 mniej niż w maju 2018 r.
Po wprowadzeniu 11 czerwca 2017 r. ruchu bezwizowego dla Ukraińców szacuje się, że 17 proc. wyjeżdżających z Ukrainy do krajów UE udało się tam w celu poszukiwania pracy. Najwięcej ukraińskich imigrantów zarobkowych przyjęła Polska, gdzie mieszka i pracuje około 700 tys. Ukraińców. Emigranci zarobkowi wysyłają na Ukrainę pieniądze na sumę blisko 9 proc. PKB Ukrainy.
Na Białorusi na koniec 2017 r. odnotowano 293,4 tys. zdolnych do pracy pozostających bez zatrudnienia, co stanowi 5,6 proc. siły roboczej w kraju. Rok wcześniej wskaźnik ten wynosił 5,8 proc.
Bezrobocie spada także w Rosji. Według Międzynarodowej Organizacji, poziom bezrobocia w kraju w 2018 roku w porównaniu do 2017 spadnie – z 5,2 proc. (3,9 mln osób) do 5 proc. (3,8 mln osób)
Czy to jeszcze rynek pracownika?
Choć niskie bezrobocie jest zjawiskiem pozytywnym, to w praktyce nastręcza wielu problemów. Przede wszystkim pracodawcom, którzy mają trudności ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników, którzy mogą przebierać w ofertach.
Czytaj też: Duże zainteresowanie zwalnianymi z prudnickiego Artechu
– Na pewno w 2018 roku pracownicy mogą snuć z optymizmem odważne plany rozwojowe. Stabilna sytuacja ekonomiczna w naszym kraju daje im poczucie bezpieczeństwa, a liczne inwestycje zagraniczne otwierają atrakcyjne możliwości rozwoju kariery. W konsekwencji wciąż będzie utrzymywała się silna konkurencja o wykwalifikowanych i doświadczonych pracowników, która sprawi, że poziom ich wynagrodzeń będzie jeszcze rósł. Jednak nic nie trwa wiecznie i z pewnością eldorado pracownika też się kiedyś skończy. W tym momencie ciężko wyznaczyć konkretny punkt w kalendarzu. I chciałabym podkreślić, że nie będzie to jeden moment dla całego rynku – podobnie jak to było w przypadku rynku pracownika. Ten narastał stopniowo, zaczynając od IT. Zatem i odwrócenie trendu, które kiedyś nastąpi, zacznie się od pewnych grup stanowisk, najpewniej od tych najłatwiej zastępowalnych przez automatyzację i robotyzację – mówi Artur Skiba, prezes Antal.
Zdaniem Cezarego Maciołka, wiceprezesa grupy Progres, sytuacja nie jest optymistyczna. - Pracodawcy mają się czego obawiać, bo rynek pracownika jeszcze bardziej się umocni. W wielu miastach i regionach zasoby się wyczerpały, pracowników można szukać jedynie u konkurencji albo myśleć o ściąganiu ich z bardziej odległych obszarów Polski czy zagranicy. Taka sytuacja może hamować nieco dynamikę rozwoju gospodarki - mówi Maciołek.
Jacek Siwiński, prezes Velux Polska, firmy nagrodzonej tytułem „Pracodawca Roku”, mówi nie o rynku pracownika, ale rynku dobrego pracodawcy. – Bycie dobrym pracodawcą zwyczajnie opłaca się firmie – zwiększa efektywność rekrutacji, pomaga w znalezieniu fachowców na bardzo konkurencyjnym rynku pracy i ogranicza koszty związane z rotacją i procesami rekrutacyjnymi. Same podwyżki wynagrodzeń nie są wystarczające – mówi Siwiński.
KOMENTARZE (4)