W 2017 roku w aptekach i punktach aptecznych pracowało w sumie ponad 68,1 tys. osób - wynika z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego. Mniej było magistrów, a więcej techników farmacji.

GUS podał najnowsze dane dotyczące liczby aptek i pracujących w nich osób. Wynika z nich, że w końcu 2017 r. w aptekach ogólnodostępnych, zakładowych i punktach aptecznych pracowało 68,1 tys. osób.
W tym gronie 27 tys. stanowili magistrzy farmacji (spadek w skali roku o 0,3 proc.) zaś 33,3 tys. to technicy farmaceutyczni (ich liczba wzrosła w porównaniu do 2016 o 4,5 proc.). Zdecydowaną większość pracujących (stanowiły kobiety - prawie 83 proc. magistrów i 95 proc. techników.

Osoby z tym wykształceniem w końcu 2017 r. mogły pracować w 13,3 tys. aptek ogólnodostępnych oraz 1,3 tys. punktach aptecznych.
W porównaniu z 2016 wzrosła (o 234) liczba tych pierwszych, natomiast zmniejszyła się (o 32) liczba punktów aptecznych. Ponadto działało 25 aptek zakładowych (o 1 więcej w porównaniu z rokiem poprzednim).
Warto przypomnieć, że niedawno minął rok od wejścia w życie nowelizacji ustawy, tzw. "apteka dla aptekarza". Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej przy tej okazji podsumował efekty zmian. - Prawo farmaceutyczne spełnia swoje założenia - mówił. Efektem regulacji, jak wskazywał, jest m.in. lepszy dostęp do aptek i usług farmaceutycznych.

Ustawa określa, że zezwolenie na prowadzenie apteki może uzyskać jedynie farmaceuta posiadający prawo wykonywania zawodu, prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą, a także spółka jawna lub spółka partnerska, której przedmiotem działalności jest wyłącznie prowadzenie aptek, i w której wspólnikami (partnerami) są wyłącznie farmaceuci. Może on posiadać maksymalnie cztery apteki.
Jednak nie wszyscy tak pozytywnie oceniają zmiany. W kwietniu 2018 r. z postulatem nowelizacji "apteki dla aptekarza" zwróciła się do ministra inwestycji i rozwoju Konfederacja Lewiatan. Zdaniem Lewiatana, "apteka dla aptekarza" wprowadziła najbardziej przeregulowany i restrykcyjny model rynku aptecznego, niespotykany w rozwiniętych krajach, a negatywne skutki obowiązujących przepisów odczuwają pacjenci i przedsiębiorcy.


KOMENTARZE (0)