• Plany resortu skarbu związane z połączeniem Lotosu, PKN Orlenu oraz PGNiG w jeden państwowy kombinat są biznesowo nieopłacalne.
• Po fuzji wszystkie trzy spółki nie uniknęłyby zwolnień.
• Problemem byłoby również efektywne zarządzanie tak wielkim przedsiębiorstwem.
- Autor:Newseria
- •19 sty 2016 9:53

– Na razie mamy tylko zapowiedzi pewnych analiz ze strony Ministerstwa Skarbu Państwa. Ta decyzja ma w dużej mierze podłoże polityczne i ma wzmocnić nasze bezpieczeństwo energetyczne – mówi w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Łukasz Jańczak, analityk w Haitong Bank.
Choć z punktu widzenia politycznego połączenie spółek PKN Orlen, Lotosu oraz PGNiG w jeden państwowy kombinat może się wydawać sensowne, to jednak zdaniem eksperta pod względem biznesowym taki krok nie do końca byłby opłacalny.
– Pomysły polityczne nie zawsze idą w parze z zyskownością takich projektów, z myśleniem czysto biznesowym. Musimy poczekać na szczegóły z Ministerstwa Skarbu Państwa na temat tego, jak takie połączenie miałoby w ogóle wyglądać i czy do niego de facto dojdzie – stwierdza Łukasz Jańczak.
W wyniku fuzji przeprowadzonej przez resort skarbu powstałaby jedna gigantyczna spółka o rynkowej kapitalizacji wynoszącej około 60 mld złotych. Tak duży podmiot całkowicie zdominowałby polski rynek przetwórstwa i dystrybucji surowców energetycznych. Łukasz Jańczak zauważa, że co prawda można znaleźć powody dla których opłacałoby się łączyć Lotos z Orlenem, chociażby na poziomie kosztów logistyki, to już łączenie rafinerii z PGNiG jest bezzasadne.

– Wydaje się, że PGNiG nie do końca pasuje do tej układanki. O ile można znaleźć podstawy, dla których opłacałoby się np. połączyć Lotos z Orlenem ze względu na różne synergie, o tyle połączenie rafinerii z PGNiG nie do końca wydaje się sensowne. Prawdopodobnie powstałby bardzo duży podmiot nie do końca efektywny od strony zyskowności – zauważa.
Po stronie ewentualnych korzyści, jakie mogłyby wynikać z fuzji, analityk Haitong Bank widzi przede wszystkim większe możliwości negocjacyjne z kontrahentami. Dodaje jednak, że np. w przypadku dostaw gazu dla PGNiG spółkę aż do 2022 roku wiąże umowa z rosyjskim Gazpromem. Jańczak zaznacza przy tym, że po ewentualnej fuzji nieuniknione byłyby zwolnienia.

KOMENTARZE (1)