-
- •17 maj 2018 12:00
E-sport to branża, która rozwija się z wielką mocą. Rozwija się też wiele dziedzin wokół e-sportu. Tworzy się specyficzny rynek reklam, powstają nowe zawody, a nawet szkoły kształcące menadżerów, którzy w świecie wirtualnych rozgrywek prowadzą i będą prowadzić realny biznes.

Obecnie rzesza widzów, „oglądaczy” e-sportu liczy 300 mln widzów. Jest to dla biznesu bardzo ciekawa grupa docelowa.
- To użytkownicy między 18. a 35. rokiem życiam czyli wymarzony target dla marketerów. To użytkownicy, którzy wydają dość spore sumy pieniędzy na swoje hobby – zauważa Rafał Pikiewicz, dyrektor zarządzający ESL Polska.
E-sport to hobby, które zamienia się więc w wielki biznes. Czy generuje też nowe miejsca pracy?
- To stosunkowa nowa branża, w której pojawiają się unikalne zawody. Pierwszym z nich jest profesjonalny gracz, jest też zawód sędziego, tzw. admina czy obserwatora, czyli osoby, która śledzi rozgrywki i podaje aktualną sytuację. To zupełnie nowe zawody, które powstały z zapotrzebowania na ludzi takich umiejętności. Ale mamy też sporo permutacji istniejących zawodów. Cała sfera techniczna do pokazywania turniejów sportowych wymaga specjalistów o specyficznych umiejętnościach – wymienia Pikiewicz.
Okazuje się też, że klasy o specjalizacjach e-sportowych czy odpowiednie kierunki na uczelniach wcale nie są melodią przyszłości.
- Szkolą się powoli kadry menadżerskie, bo to również część biznesu, która wciąż jest u nas niezagospodarowana - dodaje nasz rozmówca.
Cała rozmowa w wideo poniżej:



KOMENTARZE (1)