E-rewolucja w handlu zabrała 72 000 miejsc pracy w Wielkiej Brytanii w 2018 r. Cyfryzacja sprzedaży zmienia rynek pracy na całym świecie. Pytamy, jak wygląda to w Polsce.
Marką-ikoną cyfrowej zmiany w handlu stał się Amazon. Firma Jeffa Bezosa wspięła się na pierwsze miejsce zestawienia najbardziej wartościowych przedsiębiorstw w Stanach Zjednoczonych. Wyprzedziła w wyścigu takie potęgi jak: Apple czy Microsoft. Co jakiś czas informujemy o innowacyjnych rozwiązaniach wprowadzanych przez Amazona. Dla przykładu w kwietniu firma wykupiła start-up opracowujący robotykę magazynową, a w czerwcu zaczęła testować robota do przenoszenia ciężkich paczek. Jednak e-commerce w wydaniu Amazona i jemu podobnych firm ma swoje ciemne strony.
Jak informowały brytyjskie media w lipcu, rewolucja w handlu, której symbolem jest Amazon, kosztuje miejsca pracy w handlu tradycyjnym. Zgodnie z danymi Brytyjskiego Konsorcjum ds. Handlu, tylko w drugim kwartale 2019 r. liczba osób zatrudnionych w brytyjskim handlu bezpośrednim spadła o 2,3 proc. względem drugiego kwartału poprzedniego roku.
By zrozumieć skalę redukcji tych etatów, warto wiedzieć, że w 2018 r. odnotowano ogólny spadek liczby takich miejsc pracy na Wyspach o 72 000. I Wielka Brytania nie jest jedynym krajem, w którym trend ten się zauważa.
W USA podkreśla się, że Amazon popchnął swoich konkurentów - np. sieć marketów WalMart - do adaptowania rozwiązań e-commerce. W efekcie firmy całego sektora zwolniły wiele osób pracujących w bezpośredniej sprzedaży.
Czytaj też: Komisja Europejska wszczyna dochodzenie w sprawie działań Amazona
W 2018 r. Global Research przekonywało, że cyfryzacja usług i handlu pozbawiła pracy na świecie 31 milionów osób, choć w tym szacunku uwzględniano i wprowadzanie sztucznej inteligencji w produkcji. Oba te zjawiska są jednak ściśle powiązane. Stanowią integralne elementy tzw. rewolucji 4.0.
W Polsce sytuacja nie jest wprawdzie tak zauważalna, ale jest podobnie. O to, czy trend światowy odbija się na polskim handlu, zapytaliśmy w Izbie Gospodarki Elektronicznej. Prezes tej instytucji Patrycja Sass-Staniszewska podkreśliła w wypowiedzi dla PulsHR.pl:
- Rynek i handel dostosowują się do potrzeb konsumenta, a ten w ostatnich latach zmienił swoje preferencje zakupowe. Z naszego najnowszego raportu „Omni-commerce. Kupuję wygodnie 2019" wynika, że mamy konsumenta wielokanałowego, z tendencją do zakupów online. W sieci kupuje ponad połowa internautów.
Jak podkreśla Sass-Staniszewska, to powoduje, że rośnie zapotrzebowanie na nowe kwalifikacje zawodowe i nie umyka ta potrzeba pracodawcom w sektorze e-commerce. - Jako Izba Gospodarki Elektronicznej od lat zdajemy sobie z tego sprawę, dlatego odpowiadamy na potrzeby rynku pracy, mocno angażując się w aspekty edukacyjne. Na studiach wyższych wspieramy kierunki specjalistyczne z handlu elektronicznego, a nawet już w szkołach średnich prowadzimy dodatkowe szkolenia z e-commerce. Od 7 lat mamy własny projekt Szkoły Gospodarki Cyfrowej, gdzie edukujemy biznes, ale również współpracujemy z samorządami czy Uniwersytetami Trzeciego Wieku, celem pomocy w przekwalifikowaniu się grup zawodowych.
Patrycja Sass-Staniszewska, prezes polskiej Izby Gospodarki Elektronicznej (fot. materiały prasowe)
O ile szacunki likwidowanych etatów mogą być alarmujące, to nie można zapominać o pozytywnych stronach rewolucji cyfrowej w handlu. Po pierwsze tworzy ona miejsca pracy tam, gdzie automatyzacja nie jest obecna lub nie jest tak łatwa do zaimplementowania: w logistyce, magazynowaniu dóbr i reorganizuje pewne potrzeby ludzi, nadając im charakter pracy.
Tę ostatnią kwestię poruszył w 2017 r. Michael Mandel (szef amerykańskiego instytutu Progressive Policy w Waszyngtonie). Argumentował on, że np. kurier, którego rola w e-commerce jest nie do przecenienia, zastępuje potrzebę podróży do sklepu klienta. W ten sposób czynność podejmowana przez typowego Kowalskiego jeszcze 15 lat temu stała się pracą dla Nowaka w gospodarce opartej na e-commerce.
Czytaj też: Amazon chce przekwalifikować jedną trzecią pracowników
Handel internetowy wydaje się nie do zatrzymania także w analizie makroekonomicznej. Ostatni raport E-commerce w Polsce 2019 wykonany przez Gemius pokazuje, że odsetek polskich internautów kupujących online rośnie z roku na rok. Wzrost ten jest dynamiczny i podobny do trendów obserwowanych przed kilku laty w innych światowych gospodarkach.
W 2019 r. w Polsce już 62 proc. internautów kupuje w sieci. To o 6 pkt proc. więcej niż jeszcze rok temu (56 proc. w 2018, 54 proc. w 2017 r.). Polacy dogonili w 2019 r. średnią europejską zakupów w internecie.
Polacy kupują online, bo e-zakupy to: możliwość kupowania w każdym momencie, 24 godziny przez 7 dni w tygodniu (75 proc. pytanych przez Gemius zaznacza tę cechę jako plus e-commerce), brak konieczności jechania do sklepu (72 proc.) oraz nieograniczony czas wyboru (68 proc.). A w interesującym nas kontekście sprzedaży tradycyjnej Polacy wskazują, że e-sklepy dają im coraz większe możliwości wyboru produktów niż sklepy tradycyjne (51 proc. vs. 46 proc.).
Prezentowane w raporcie E-commerce w Polsce 2019 badanie zostało zrealizowane w formie ankiety elektronicznej z wykorzystaniem techniki CAWI (ang. computer-assisted web interview) na reprezentatywnej próbie ponad 1600 internautów, mających co najmniej 15 lat. Dane zbierano w drugiej połowie kwietnia 2019 r.
KOMENTARZE (0)